O niemożności zaufania Żydom.


O niemożności zaufania Żydom.

dzi

Ciężki żywot polskiego antysemity, czyli o niemożności zaufania Żydom. Studium przypadku.

Nieufność pewnej grupy ludzi wobec innej można postrzegać jako pierwotną, instynktowną reakcję organizmu społecznego na zetknięcie się z obcym, nieznanym, potencjalnie groźnym elementem. Utrzymywanie się tego stanu w sytuacji nieadekwatnej można by zatem traktować jako stan chorobowy. Choroba ta może, teoretycznie rzecz biorąc, dotknąć każdy naród, każde społeczeństwo. Przeobrażenie owej instynktownej nieufności w stan chorobowy następuje pod wpływem rozmaitych czynników. Godna zaakcentowania wydaje mi się społeczna potrzeba kompensacji doznanych krzywd (głodu, biedy, nierówności społecznej itp.). O wiele łatwiej bowiem sytej, odnoszącej ekonomiczne lub polityczne sukcesy grupie tolerować drugą, choćby pogardzaną, niż społeczności biednej, źle rządzonej, pozbawionej pracy i perspektyw rozwoju.

Gdyby zgodzić się na taki sposób interpretacji zjawisk społecznych, antysemityzm uznać by trzeba za jeden z najjaskrawszych przypadków choroby społecznej, za chorobliwy brak zaufania w stosunku do Żydów. Antysemityzm objawia się szeregiem zachowań deprecjonujących ową grupę (wysuwanie niesprawiedliwych oskarżeń, pielęgnowanie przesądów, tworzenie ośmieszających historii i żartów, lżenie), dyskryminujących ją (zakaz osiedlania się w miastach w pewnych okresach historycznych, spychanie do gett i nakaz zakładania ubioru wyróżniającego, bojkot sklepów żydowskich), w skrajnych wypadkach prowadząc do spontanicznych, prowokowanych, a nawet planowych aktów agresji.

Będąc modelowym przykładem chorobliwego braku zaufania do innej grupy, antysemityzm pozostaje jednocześnie wyjątkowy ze względu na swą powszechność, długotrwałość i wyjątkową irracjonalność. Jako jedyny przypadek doprowadził do tak katastrofalnych skutków – do na wpół udanej próby unicestwienia narodu. Jest niebywale żywotny pomimo upływu lat i doświadczeń, może też istnieć w postaci wyizolowanej – wskazuje na to przykład Polski ostatnich czterech dziesięcioleci – przy minimalnym kontakcie z grupą będącą przedmiotem uprzedzeń. Jak pokazuje historia, nauka wypływająca z Holokaustu nie spowodowała zahamowania tego typu zachowań – mechanizm choroby pozostał ten sam.

Próba spojrzenia na antysemityzm jako na chorobę społeczną to oczywiście pewna perspektywa badawcza (nie należy się tu doszukiwać idealnego odzwierciedlenia postępowania lekarskiego), która może pomóc dostrzec pułapki myślowe, w które wpada członek grupy przejawiającej antysemickie cechy. Perspektywa medyczna może dopomóc w zrozumieniu, dlaczego tak trudno jest się z nich wyzwolić.

Antysemita, jako członek społeczności objętej chorobą, jest osobą cierpiącą, choć nie zdając sobie sprawy ze swojej choroby, błędnie lokuje przyczynę swojego cierpienia. Posługuje się przy tym pewnymi specyficznymi sposobami rozumowania, pomagającymi dostosować świat do idei antysemickich. Powszechne jest przenoszenie cech pewnej grupy na ogół społeczności, na przykład obecność Żydów w ruchu komunistycznym zaowocowała schematem „żydokomuny” (wszyscy Żydzi to komuniści). Nie dopuszcza się też myśli o zróżnicowaniu społeczności żydowskiej, postrzegając wszystkich Żydów jako członków wielkiego spisku. Bardzo często antysemici identyfikują się z odmiennym od żydowskiego systemem religijnym, postrzegając judaizm jako zagrożenie dla owej religii.

Nakreśliwszy z grubsza model antysemityzmu jako choroby społecznej, chciałbym zaprezentować w tym kontekście kilka antysemickich wypowiedzi z pierwszych trzech dziesięcioleci XX wieku[1]. Przyjrzyjmy się zatem „cierpieniom” polskiego antysemity.


Polska zerwała kajdany niewoli, a jednak jakoś nie odczuwamy pełnej radości. Jak gdyby jakaś chmura przyćmiewała nam promienie wolności. Owoce wolności dopiero wtenczas będziemy mogli zbierać, kiedy dusza nasza wydostanie się z niewoli żydowskiej[2].

Ten tekst Jana Wildeckiego z 1934 roku to jaskrawy przykład „cierpień” polskiego antysemity żyjącego w dwudziestoleciu międzywojennym. Antysemita takowy nie mógł zaznać spokoju, nie mógł poczuć radości, dopóki wróg nie został pokonany. A wróg był dla niego jeden:

Społeczeństwo, w którem znajduje się przeszło 15% żydów, nie jest społeczeństwem silnem, lecz podlega odśrodkowej sile rozkładowego czynnika, jakim jest ten obcy żywioł. Nie jest to moskal lub niemiec, który chciał nas zniszczyć swą siłą brutalną i bezwzględnem w stosunku do nas postępowaniem, co od razu uświadamiało nas o jego niecnych zamiarach i wywoływało odpowiedni nastrój i natychmiastową reakcję. Niebezpieczeństwo żydowskie jest stokroć gorsze i usypia czujność naszą, wciska się pod rozmaitymi pozorami i formami do najrozmaitszych przejawów naszego życia narodowego, podcina i niszczy wszystkie te źródła z których czerpiemy hart i moc ducha polskiego, oraz siły żywotne dla istnienia i rozwoju naszej kultury narodowej[3].

Im dalej posuwało się wyolbrzymianie niebezpieczeństwa żydowskiego, tym błahsze zdawały się inne zagrożenia. Obecność żydowskiego wroga dobrze wpisywała się w XIX-wieczną tradycję mesjanistyczną:

Gdy Chrystus Pan zmartwychwstał,

został odwalony kamień z grobu

i na nim siedział Anioł Gabryel.

Gdy Polska zmartwychwstała, zostały

odwalone trzy kamienie:

Rosja, Austria i Niemcy,

pozostał jeden najcięższy

– i na nim siedzi Żyd[4].

Rok temu przeżywaliśmy wielki cud nad Wisłą, który przyszedł dzięki najwyższemu napięciu i niezłomnej woli całego społeczeństwa polskiego do samodzielnego życia. Również i obecnie, o ile społeczeństwo nasze pojmie grożące jemu niebezpieczeństwo planowo przygotowanej a nieuchronnej niewoli żydowskiej, o ile wytęży wszystkie swe siły do walki z tym niebezpieczeństwem w myśl przytoczonych tutaj wskazań, wtedy możemy być pewni nowego cudu, nowego zwycięstwa ducha polskiego, tryumfu kultury naszej. Przyszłość nasza w naszych tylko spoczywa rękach[5].

W tekście Dynowskiego dostrzec można, pomimo bojowego tonu, niewiarę w siły narodu polskiego, stąd też, z tej ukrytej obawy, bierze się poszukiwanie wroga.

Organizm narodowy powinien dążyć do wchłaniania tylko tego, co może przyswoić i obrócić na powiększenie wzrostu i siły zbiorowego ciała.

Takim żywiołem nie są żydzi. Mają oni zbyt wyraźną, zbyt skrystalizowaną przez dziesiątki wieków życia cywilizowanego indywidualność, ażeby dali się w większej liczbie przyswoić tak młodemu jak nasz, torującemu dopiero swój charakter narodowi, i raczej oni byliby zdolni naszą większość duchowo a w części i fizycznie zasymilować. Z drugiej strony w charakterze tej rasy, która nigdy nie żyła życiem społeczeństw naszego typu, tyle się nagromadziło i ustaliło właściwości odrębnych, obcych naszemu ustrojowi moralnemu, wreszcie w naszem życiu szkodliwych, że zlanie się z większą ilością tego żywiołu zgubiłoby nas, zastępując elementami rozkładowymi te młode, twórcze pierwiastki, na których budujemy swą przyszłość[6].

O ile u Dynowskiego brak wiary był zawoalowany, o tyle Dmowski wyrażał jasno kompleks wobec społeczności żydowskiej. Teza o niemożności zasymilowania Żydów (i o szkodliwości takiego procesu) to wynik chłodnej politycznej kalkulacji.

Antysemityzm pełen jest wewnętrznych sprzeczności. Obawy i kompleksy sąsiadują w nim z megalomanią. Jan Stanisław Bystroń w megalomanii właśnie, w nadmiernym rozroście narodowej wiary w siebie, upatrywał przyczyny wzajemnej wrogości różnych grup narodowościowych i etnicznych, mogącej prowadzić poszczególne społeczności do kryzysu lub upadku. W swym studium przedstawiał przykłady megalomanii u szeregu narodów, nie oszczędzając i Żydów.

U polskiego antysemity megalomania pojawiała się zwykle z jednym zastrzeżeniem: gdyby nie Żydzi, Polska mogłaby być krajem pięknym i bogatym, wszak przez lata Polacy budowali szczęście innych narodów:

Mamy wszelkie warunki ku temu, aby wszechstronnie zaspokoić jak najdalej idące nasze ambicje narodowe. Mamy kraj nadzwyczaj bogaty, zasobny w minerały i skarby […]; pozatem posiadamy inicjatywę, polot myśli i zdolności przede wszystkiem w kierunku pracy twórczej wprost pierwszorzędne. […] Przemysł rosyjski powstał i rozwinął się dzięki intelektowi polskiemu. Wielki przemysł amerykański swój rozkwit w znacznej mierze zawdzięcza pracy naszego robotnika, a co najciekawsze, tego właśnie robotnika, który tu na ziemi ojców swoich nie mógł znaleźć ani potrzebnych warunków, ani nawet ujścia dla swej potencjalnej pracy.

Zresztą słuszność tego mniemania najlepiej stwierdzają fakty z życia wzięte, przedewszystkiem fakty obficie czerpane z naszej pięknej i wysoce pouczającej historji. […] Proszę mi wskazać naród, któryby odegrał tak wielką rolę w dziejach świata, jak my broniąc bezustannie żywem ciałem naszego społeczeństwa cywilizację i kulturę od zagłady ze strony dziczy azjatyckiej. Ile ofiarnej krwi i cennego życia złożyliśmy w ofierze za pokrzywdzonych, uciśnionych, za każdą słuszną i dobrą sprawę, za cudzą i naszą wolność?

Powstając dziś do nowego życia, wierni naszym ideałom i tradycji, niezawodnie w dalsze złote głoski zaczniemy zdobić historję naszych dziejów, znów w naszym i ogólno-ludzkim interesie. Zatem utrwalenie naszej niepodległości leży również w interesie innych narodów, wyjąwszy rzecz jasna tych, którzy na krzywdzie naszej budowali swoją przyszłość […][7].

Antysemita wszędzie dostrzegał wrogie zagrożenie żydowskie, które wydawało się tym gorsze, że Żydzi w swym działaniu najczęściej uciekać się mieli do podstępów, oszustw i kłamstwa. Antysemita przypominał swym zachowaniem osobę cierpiącą na manię prześladowczą.

Celem maskowania się żydzi przyjmowali nazwiska narodów rdzennych. W tym samym celu przechodzili na religję chrześcijańską[8].

Stosunek żydów do narodu polskiego opierał się zawsze na wielkiem oszustwie. Gdy wejrzymy bliżej w historję żydów w Polsce, zauważymy dni sielanki, ale jednocześnie i dni grozy, jakie żydzi wytwarzali dzięki swemu stanowisku i uświęconym dążeniom, od których nic ich odwieść nie mogło[9].

Najskuteczniejszym środkiem, za pomocą którego żydzi próbują opanować duszę narodu jest prasa. […] Chcąc, żeby czytelnicy nie poznali kto to do nich przemawia czy z gazety, czy z książki, żydzi maskują się przez przyjmowanie nazwisk narodów rdzennych[10].

Antysemita nie był w stanie uznać swoich przekonań za błędne, niesprawiedliwe lub chorobliwe. Szukał potwierdzenia ich racjonalności, budując oparte na wątłych przesłankach idee spiskowe, według których interpretował później rzeczywistość. Skłonność do wiary w tego typu teorie wykorzystywali częstokroć dla swoich celów polityczni lub religijni agitatorzy.

Dla przedwojennego polskiego antysemity oczywiste było, że Żydom zależy na całkowitym opanowaniu Polski. Zdobycie tego kraju miało być tylko pierwszym krokiem Żydów do panowania nad światem.

Opanowanie Polski to jeden z wyraźnych, a niezawodnie najważniejszych etapów w podboju przez żydów świata całego, do czego w myśl swych zasad i wskazań religijnych wytrwale i planowo dążą. A ponieważ Polska z natury rzeczy była, jest i będzie tym terenem, gdzie zawsze rozgrywać się muszą decydujące zapasy między kulturą chrześcijańską i jej przeciwnemi, jak naprzykład ongiś, za czasów walk z muzułmaństwem i innemi wrogiemi potencjami, o czem tyle pięknych kart znajdujemy w historji naszej, zatem najważniejsza walka o pognębienie krzyża i o panowanie żydostwa nad całym światem napewno rozegra się na ziemiach naszych. Tu rozbić się musi ta cuchnąca fala, która grozi swym zalewem światu całemu, tu musimy kres położyć niedorzecznym mrzonkom żydostwa o panowaniu nad światem[11].

Bo cel ostateczny narodu żydowskiego leży poza granicami wszystkich państw. Jest nietylko międzynarodowy, ale nadnarodowy. Wynika to z religji jak i z wyraźnej woli narodu żydowskiego, który jak dawniej tak i teraz uważa siebie za naród wybrany. Wypowiedział to wyraźnie Benjamin Israeli, oświadczając: „Światem rządzą zupełnie inni ludzie, niż sądzą ci, którzy nie stoją za kulisami”[12].

W świetle teorii o spisku żydowskim dokonywano reinterpretacji historii w myśl hasła, że wszelkie zło zawsze pochodziło i pochodzi od Żydów. Żydzi od wieków gnębili inne narody, wykorzystując do tego różne idee społeczne i polityczne.

Trwając przez wieki, marzenia żydowskie przyjmowały rozmaite formy, ale cel ostateczny pozostał ten sam: tryumf judaizmu, tryumf narodu żydowskiego.

Wiedzą żydzi dobrze, że jedynie religji swej mają do zawdzięczenia, że w rozproszeniu nie zginęli jako naród. Dlatego z niezachwianą wiernością stoją przy przykazaniach religji swej. Wierząc zaś niezłomnie w przyrzeczenia proroków, że zapanują nad wszystkiemi narodami świata, żydzi tak namiętnie zwalczają wszędzie religję chrześcijańską, bo wiedzą również dobrze, jak wielkie znaczenie dla narodów ma religja ta, że to właśnie religja chrześcijańska jest największą przeszkodą do osiągnięcia panowania tego[13].

Już w starożytności więc żydzi zwalczali religję narodów wśród których żyli. Z chwilą jednakże, gdy dotykano w czemkolwiek ich własnej religji, wszczynali natychmiast bunt. […] Niszczą ustroje państw, na które napotykają. W imię postępowości zwalczają wierzenia narodów, atakują bezustannie i niszczą religję ich. Przy swojej religji natomiast stoją wiernie od tysięcy lat. Nie zezwalają nawet na najmniejszą krytykę. Niech się kto odważy zaatakować religję ich, a wszyscy żydzi, jak jeden mąż staną w obronie jej[14].

Kiedy w rosji zwyciężyli żydzi-komuniści, kościoły zamieniono na domy zabawy lub kina. Krzyż wyrzucono z sal sądowych i szkół. Naukę religji w szkołach zakazano. Za to w szkołach szerzy się nauka bezbożnictwa[15].

I rzecz dziwna, wśród fali nienawiści, z jaką niszczono i palono kościoły i prześladowano religję chrześcijańską, nietknięte pozostały jedynie bóżnice żydowskie. Religji żydowskiej nietylko, że nie prześladowano, cieszy się ona opieką komisarzy komunistycznych. Duchowieństwo chrześcijańskie dziesiątkami tysięcy poniosło śmierć, pomordowane, lub ginęło powolną śmiercią w lodach wysp Sołowieckich. Rabini żydowscy chodzili wolni[16].

W roku 1914 wybuchła wojna europejska. Narody europejskie stanęły do olbrzymich zapasów, a żyd stał zboku i cieszył się. Im wojna będzie dłuższa i straszniejsza, tem lepiej dla żyda. On nigdy nie brał i nie bierze udziału w wojnie, którą prowadzą narody chrześcijańskie. Pomimo to z każdej wojny w dwójnasób korzysta. Popierwsze jako handlarz przystępuje do walczących i zgarnia złoto, a podrugie patrzy na wyniszczenie narodów chrześcijańskich, nad którem sam zawsze pracował i pracuje[17].

Żydzi osiągnęli w Rosji dalszy stopień w dążeniu do panowania nad światem. Rosja ma im służyć jako narzędzie do opanowania świata. Dlatego to dążenie bolszewizmu do wywołania rewolucji światowej[18].

Dążąc do racjonalizacji swych przekonań, antysemita bardzo chętnie odwoływał się do opinii sławnych ludzi – uczonych, publicystów, artystów itp. – wykorzystywał też dane statystyczne, z pomocą których mógł bardzo obrazowo przedstawiać żydowskie zagrożenie.

Filozof niemiecki Fichte już sto lat temu ostrzegał narody chrześcijańskie, pisząc: „Prawie we wszystkich krajach Europy rozpowszechnia się potężne, wrogo usposobione mocarstwo, będące w wiecznej wojnie z wszystkiemi innemi narodami – żydostwo. Czy nie przychodzi wam myśl, że żydzi, będący obywatelami państwa trwalszego i starszego niż wasze, zgniotą kiedyś inne narody?”[19].

Wystarczy powołać się na dane historyczne: w roku pierwszego rozbioru 1772 było w Polsce na 15 miljonów ludności polskiej – 500.000 żydów; w roku 1790 na 8 miljonów Polaków – 300.000 żydów. Księstwo Warszawskie w r. 1810 liczy 4,300.000 ludności polskiej, w tem 300.000 żydów i tak wciąż rośnie liczba żydów, a dzisiaj wynosi 4,200.000, co stanowi blisko 14% ludności, podczas gdy największe zażydzenie w innych krajach sięga 2 lub 3%. Należy jeszcze i to wziąść [sic!] pod uwagę, co wykazał dr. St. Michalski w swej broszurze Walka o Polskę, że w roku 1917 w Warszawie rodziło się 136 dzieci żydowskich na 100 polskich. Zapewne i w dzisiejszych powojennych czasach nie wiele się zmienił stosunek na korzyść zbiedzonej ludności polskiej[20].

Twórca reformacji Luter poznał się widocznie na żydach bo pisze: „zanim żyda ochrzcimy, to raczej zaprowadźmy na most nad Łabą i tam mu kamień do szyi przywiążmy i do Łaby wrzućmy, bo żydzi wyśmiewają nas i naszą wiarę”.

Stosownie do zwyczajów panujących w średniowieczu, Luter rodakom swoim daje taką radę: „Ja chcę wam udzielić dobrej rady na żydostwo. Przedewszystkiem synagogi i szkoły żydów zniszczyć, a co nie spłonie, to ziemią zasypać, żeby śladu po nich nie zostało”[21].

W swych wywodach nie gardził antysemita wypowiedziami wroga – wręcz przeciwnie, lubował się w cytowaniu Żydów, w wynajdywaniu słów potwierdzających jego idee. Brak krytycyzmu sprawiał, że bez wahania przyjmował do wiadomości teksty niewiadomej proweniencji, o ile tylko potwierdzały jego mniemania. Tak było z Protokołami Mędrców Syjonu, powstałym na zamówienie carskiej ochrany tekście o charakterze pseudoepigraficznym, przedstawiającym Żydów w bardzo złym świetle.

Mam moralne przekonanie, że wszelkie zacieranie śladów destrukcyjnej roboty na nic się nie przyda. Żydzi w odkryciu przyłbicy postąpili tak daleko, że już dzisiaj nie ulega najmniejszej wątpliwości, jakie są rzeczywiste plany ich polityki. Wejrzeliśmy za zasłonę międzynarodowego sprzysiężenia żydowskiego i oczom naszym przedstawił się widok okropny. Protokuły mędrców Syjonu nie są ukrywane w tajemnych skrytkach żydowskiej mafji. Rozchodzą się one w setkach tysięcy egzemplarzy, wywołując zdziwienie, ale jednocześnie i przerażenie na obu półkulach. Już dzisiaj nic ich zniszczyć nie potrafi[22].

Znaczące jest, że przytoczone słowa napisał ksiądz katolicki – człowiek wykształcony, biblista i hebraista.

Typowe dla antysemityzmu wyolbrzymienie i generalizacja sprawiały, że w antysemickiej wizji świata wszelkie wypaczenia przyporządkowane zostały Żydom, stąd występujące z antyżydowskimi programami radykalne ugrupowania polityczne potrafiły znaleźć radę na wszelkie społeczne problemy.

 

[PRAWDY BEZWZGLĘDNE]

6. Partie polityczne przestaną istnieć, tajne organizacje będą wytępione. […] Partie polityczne w Polsce oparte są na rządzących nimi tajnych organizacjach. Trzonem wszystkich partji są tajne sztaby, uzależnione w większości od międzynarodówki żydowsko-masońskiej, a zawsze szkodliwe i rozkładowe[23].

Polak-antysemita bardzo identyfikował się zazwyczaj z wizją jednowyznaniowej Polski, co korespondowało z tradycją występowania jako „przedmurze chrześcijaństwa”, która powróciła do życia przy okazji wojny z Rosją radziecką w 1920 roku. Logika rozumowania antysemickiego podpowiadała, że skoro Żydzi dążą do opanowania świata, to dążą też do zniszczenia chrześcijaństwa.

[…] niebezpieczeństwo żydowskie idzie; urzeczywistnienie mesjańskich mrzonek przetopionych w etyce talmudowej szybkim krokiem zbliża się ku nam, dlatego czuj duch, bo chrześcijaństwu wypisana jest walka na śmierć i życie[24].

Wołaliśmy do Boga: Wolność, Ojczyznę racz nam wrócić Panie! I to wołanie hartowało w nas duszę, stwarzało nieustraszone męstwo tak, iż walczyliśmy z potęgami tego świata. Wierzyliśmy, że Bóg był z nami i zwyciężaliśmy; czyż teraz pozwolimy się pokonać? „Rozweselimy się w zbawieniu Twojem, a w imię Boga naszego wielmożnymi się staniemy… Oni powiązani są i polegli, a myśmy powstali i podniesieniśmy… Wysłuchaj nas w dzień, w który Cię wzywać będziemy” [Psalm 196, 9, 10][25].

Chodzi przedewszystkiem o uleczenie naszej chorej, a często nawet zatrutej duszy, o utrwalenie naszej kultury, by mogła się ona rozwijać i ugruntować na naszych przyrodzonych zdolnościach, a żywić ideałami, którym naród nasz wiernie dotychczas hołdował. Nasza myśl twórcza, nasza praca narodowa zawsze były oparte na przesłankach etyki chrześcijańskiej; staraliśmy się na każdym kroku wcielać tą [sic!] etykę w życie i uważać ją za nasz ideał i cel wszystkich naszych poczynań. I tak długo dopóki trwaliśmy wiernie przy tym najwyższym ze wszystkich ideałów, rosła potęga i chwała Państwa naszego, spełnialiśmy nasze posłannictwo dziejowe, z naszą i świata całego korzyścią. Natomiast rozluźnienie moralności i obyczajów, rozprzężenie rodziny polskiej, głównie za czasów t. zw. saskich ostatków, stały się przyczyną rozkładu i upadku Polski. Lata niewoli oraz wpływy ostatniego kryzysu wojennego poszczerbiły znacznie pancerz naszej wiary i naszego honoru[26].

Wojujący z Żydami czuł się częstokroć osamotniony i osaczony przez Żydów lub przez omamionych żydowskimi kłamstwami ludzi. Przy okazji bardzo łatwo powstawały wszelkiego typu stereotypy, np. na temat systemu rządów w Rzeczypospolitej.

W kwietniu 1919 r. ofiarowałem swoje usługi rządowi polskiemu, które miały polegać na badaniu planów polityki żydowskiej w centrum, gdzie schodzą się dzisiaj wszystkie nici polityki sjonistycznej. Tam odbywają się, a przynajmniej w swoim czasie odbywały się najważniejsze knowania, skąd szły dyrektywy do Grünbaumów, Priłuckich, Thonów, Rosenblattów itp., w jaki sposób mają kierować polityką żydowską w Polsce i jak urzeczywistniać odwieczne plany dążeń żydowskich. W Ministerjum spraw zagranicznych, dokąd się udałem, przyjął mnie pod nieobecność ministra p. Paderewskiego, szef biura p.o., zajmujący dzisiaj wysokie stanowisko w misji zagranicznej. Ofertę moją zupełnie zlekceważono; dano mi po długiem wyczekiwaniu odmowną odpowiedź na piśmie, którą umotywowano wprost śmiesznie[27].

Charakterystyczną jest rzeczą, że lewica nie chce, czy też świadomie zapoznaje kwestję żydowską. Im członkowie gabinetu idą bardziej na lewo, tem lepiej odpowiadają aspiracjom żydowskim. Nic też dziwnego, że to mocarstwo anonimowe boi się rządów narodowych i porusza wszystkie czynniki, jakiemi rozporządza u nas i zagranicą, aby narodowców nie dopuścić do rządów. Lewica jest mu na rękę, zwłaszcza nasza lewica, która pod wpływem atmosfery przesiąkniętej ideologją żydowską, myśli i czuje u nas bardziej po żydowsku, aniżeli gdziekolwiek indziej zagranicą[28].

Antysemita, przekonany o niewinności i szlachetności własnego narodu, ubolewał nad naiwnością swych współbraci, którzy, kierując się etyką chrześcijańską, zawsze przychylnie na Żydów patrzyli.

Zacząłem tedy dzwonić na alarm. Ile mi sił starczy wołam: Nie chcemy krzywdy dla żydów. Otworzyliśmy przed nimi gościnne bramy naszego domu i niczego nie szczędziliśmy im. Nie zazdrościmy im obywatelstwa i wygód, ale nie możemy się zgodzić, aby nas miano wyrzucić z własnego domu. Nie możemy się zgodzić, aby obcy przybysz nie uszanował naszych praw i zaprowadzał swoje. Przenigdy nie zgodzimy się, aby nas pozbawiono wolności[29].

Prasa w przeważającej części jest w rękach żydów, lub w zależności od żydów. W ten sposób żydzi kierują opinją publiczną. […] Dzieła autorów żydów urabiają nas powoli dla celów żydowskich. Idee, pod najrozmaitszemi maskami ukryte, wpajane nam systematycznie, codzień, wypaczają nam duszę, wypaczają nam zdrowy instynkt. […] W całej tej subtelnej maszynerji, kierowanej jednolitą wolą z wyraźną świadomością celu, jedno jest zszyte z drugiem, niedostrzegalnie, lecz trwale.

Dlatego prostodusznemu z natury Polakowi tak trudno było zrozumieć, o co chodzi. Czuł tu i owdzie obcego dręczyciela, gdy chodziło o jego własną egzystencję, dostrzegał tu i tam zatrważające osłabienie sił społecznych i gospodarstwa narodowego. Jednakże powodu zjawisk tych oraz celowości i jednolitości ich świadomego współdziałania nie widział. Był przekonany, że to przypadek[30].

Najtragiczniejsze w postawie polskiego przedwojennego antysemity było to, że nie dostrzegał granic, do których można się posunąć w zwalczaniu Żydów.

 

[PRAWDY BEZWZGLĘDNE]

13. Żydzi z Polski będą usunięci, a majątki ich odebrane drogą ustaw.

Usunięcie Żydów z Polski będzie poprzedzone zwróceniem Narodowi Polskiemu Jego dorobku przez całkowite wywłaszczenie żydów. Etapem pierwszym będzie bezwzględne odsunięcie żydostwa od życia polskiego. Planowe i radykalne usunięcie żydów z Polski – to ostatni etap polityki w sprawie żydowskiej.

Żydzi pozbawieni będą praw politycznych, prawa udziału we wszelkich polskich związkach społecznych, prawa służby w armii polskiej. Będą pozbawieni prawa udziału w przedsiębiorstwach polskich, prawa zatrudniania Polaków i prawa pracy u Polaków. Szkoły polskie będą wolne od żydów, polskie życie kulturalne zostanie dla nich zamknięte.

Zasady te umożliwią Narodowi doczekanie się, w sposób najmniej kosztowny, chwili całkowitego wysiedlenia żydów z Polski.

Wystarczającym powodem do usunięcia żydów z naszego życia jest ich niezdolność do tworzenia Wielkości Polski[31].

Ostatnie stwierdzenie, pochodzące z programu obozu Bolesława Piaseckiego, stanowiło krok ku antysemityzmowi w stanie czystym, ku nienawiści, która nie musiałaby już być racjonalizowana, motywowana, tłumaczona. Zazwyczaj radykalizacja poglądów przejawiała się jednak w rozbudowywaniu owego naddatku, mającego usprawiedliwić antysemickie poglądy, negatywny obraz Żydów ulegał zatem intensyfikacji.

Żydzi się nie usuną dobrowolnie z żadnego państwa. […] Żydzi wypowiedzieli nam walkę na śmierć i życie. Wiedzą dobrze, że na wojnie bez ofiar się nie obędzie. To ich nie odstraszy. Przecież oni o celu, dla którego wojnę wypowiedzieli myślą, a nie o ofiarach, które padną[32].

Dostrzec tu można militaryzację retoryki, mentalne „zbrojenie się”. Zjawisko to nie zachodziło w politycznej próżni:

Pierwsze obudziły się Włochy. Kiedy się zdawało, że kraj ten jest zgubiony, kiedy żydzi znękanemu ciągłemi strajkami i rozruchami społeczeństwu rozbitemu na tysiączne odłamy i partje ostatni chcieli zadać cios, kiedy cały świat z trwogą wyczekiwał tam wybuchu każdego dnia komunizmu, to w tej najcięższej dla oswobodzonej Italji chwili, zjawił się dla Włochów mąż opatrznościowy, a śmiałą ręką zdarłszy maskę z twarzy zdrajcy narodu i zdumionemu narodowi wskazawszy pod maską tą ukryte żydostwo międzynarodowe, tryumfalnym pochodem poprowadził naród włoski do zwycięstwa.

Mussolini.

Za Włochami poszły Niemcy. Tu żydzi czuli się tak pewni, że odrzuciwszy maskę zabrali władzę. W utworzonym po rewolucji rządzie zasiadali prawie sami żydzi.

Tak samo w Monachjum.

Gdy Niemcy zauważyli kto stoi na czele ruchu wywrotowego, i dokąd ruch ten zdąża, cały naród ogarnęła fala oburzenia – zawrzało. W Berlinie zamordowano Liebknechta, Rojzę Luxemburg oraz Rathenau’a. W Monachjum Eisner’a.

Żydzi zrozumieli, że wystąpili za wcześnie. Wycofali się do dawniejszych pozycyj, wrócili do dawniejszej metody i zaczęli znowu działać z ukrycia.

Lecz było zapóźno. Fala oburzenia nie dała się powstrzymać.

Rosła z roku na rok.

Potężniała.

Aż jednem wielkiem uderzeniem zmiotła wroga wewnętrznego zupełnie. Naród niemiecki długoletnim wysiłkiem Hitlera zjednoczony, w ostatnich wyborach do parlamentu woli swej dał wyraz niedwuznaczny.

I oczom zdumionej ludzkości ukazała się rzecz dziwna. Naród jeszcze do wczoraj był rozdarty. Zwalczał się wzajemnie z nienawiścią posuniętą aż do wzajemnego mordowania się. Zdawało się, że już nic nie zdoła go zjednoczyć. A jednak uspokoił się prawie przez noc, zgodził się niemal z dnia na dzień[33].

Jak widać, tkwiąca w antysemityzmie potrzeba potwierdzania własnej słuszności znalazła znakomitą pożywkę w rodzącym się faszyzmie.

Zrozumienie niebezpieczeństwa żydowskiego rośnie z dnia na dzień i u nas i z pewnością nie ma Polaka, któryby niebezpieczeństwa tego nie odczuwał, nie widział.

Jednakże zrozumienie tego, że w ciężkiej walce, która nas czeka, zwycięstwo osięgnąć [sic!] możemy tylko wspólnemi siłami, nie opanowało jeszcze umysłów poszczególnych jednostek do tego stopnia, ażeby jednostki te popchnąć do zrzeszenia się, stworzenia ruchu obrony stanu posiadania narodowego.

Musimy się zorganizować.

W celu obrony przed zalewem żydowskim musimy stworzyć organizację, która obejmie wszystkich Polaków. Wtenczas poznamy jaką siłą rozporządzamy i zrozumiemy, że siłę tę należy wyzyskać.

Musimy się zorganizować[34].

Antologię symptomów choroby zakończyłem tym dosyć przerażającym cytatem, aby zaakcentować, że przedwojenny polski antysemityzm nie był takim sobie marginalnym ruchem. Był zjawiskiem ogromnie niebezpiecznym. Był chorobą do tego stopnia wypaczającą świadomość jednostek i grup, że stawały się one zagrożeniem dla innych członków społeczeństwa. Co gorsza, był chorobą zaraźliwą. Przy opisie tego zjawiska, jak napisała Małgorzata Domagalska, „[…] trzeba postawić pytanie, czy zamieszczane w prasie narodowej artykuły i zawarte w nich sugestie, nie przyczyniły się do budowania klimatu wzajemnej obojętności, obcości, a także wrogości, do tego, że w czasie wojny Żydzi umierali samotni”[35].

Z punktu widzenia przyjętej przez nas perspektywy medycznej chorobliwa nieufność do pewnego momentu niszczy tylko jednostki przynależące do danej grupy, wypaczając ich ogląd świata i wpędzając w manię prześladowczą. Przekroczywszy jednak moment krytyczny, zaczyna być groźna dla otoczenia. Nieufność przekształca się wtedy we wrogość i agresję. Słowa zostają zastąpione przez czyny. Najnowsza historia pokazuje, że tego typu choroba jest wciąż groźna. Wciąż mnóstwo na świecie irracjonalnej nieufności, wrogości, agresji. Do dziś tej społecznej choroby nie potrafimy uleczyć.

 


[1] We wszystkich cytatach zachowałem pisownię oryginalną. Gdzieniegdzie wprowadziłem natomiast podkreślenia.

[2] H. Wildecki, Niebezpieczeństwo żydowskie, nakładem autora, Poznań 1934, s. 17.

[3] Tadeusz Dynowski, Jak się mamy ratować przed zalewem żydowskim. Mowa wypowiedziana w Krakowie na wiecu towarzystwa „Rozwój” przez posła Dra Tadeusza Dynowskiego, Nakładem Towarzystwa „Rozwój”, Kraków 1922, s. 20.

[4] Bronisław Dołęga-Ossowski, Zażydzenie Polski jest główną przyczyną nieładu, nędzy i bratobójczych walk, Warszawa 1926, s. tyt. (układ graficzny drugiej strofy zmodyfikowany przeze mnie – P.G.).

[5] Dynowski, op. cit., s. 21.

[6] Roman Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Nakładem Towarzystwa Wydawniczego, Lwów 1904, s. 214-215.

[7] Dynowski, op. cit., s. 3-4.

[8] Wildecki, op. cit., s. 14.

[9] Józef Kruszyński, Dlaczego występuję przeciwko żydom?, przedm. Edward Zajączek, Dyrekcja Towarzystwa „Rozwój”, Kielce 1923, s. 12.

[10] Wildecki, op. cit., s. 17.

[11] Dynowski, op. cit., s. 21.

[12] Wildecki, op. cit., s. 11.

[13] Ibidem, s. 11-12.

[14] Ibidem, s. 12.

[15] Ibidem.

[16] Ibidem, s. 13.

[17] Kruszyński, op. cit., s. 20.

[18] Wildecki, op. cit., s. 22.

[19] Ibidem, s. 11.

[20] Kruszyński, op. cit., s. 15.

[21] Wildecki, op. cit., s. 15.

[22] Kruszyński, op. cit., s. 28.

[23] Zasady programu narodowo-radykalnego, oprac. i ogłoszone przez komitet red. „Ruchu Młodych” pod przewodn. Bolesława Piaseckiego, Warszawa 1937, s. 4.

[24] Kruszyński, op. cit., s. 29.

[25] Ibidem, s. 24-25.

[26] Dynowski, op. cit., s. 9.

[27] Kruszyński, op. cit., s. 25.

[28] Ibidem, s. 27-28.

[29] Ibidem, s 25.

[30] Wildecki, op. cit., s. 16-18.

[31] Zasady programu narodowo-radykalnego, op. cit., s. 8.

[32] Wildecki, op. cit., s. 33.

[33] Ibidem, s. 40-41.

[34] Ibidem, s. 42.

[35] Małgorzata Domagalska, Antysemityzm dla inteligencji? Kwestia żydowska w publicystyce Adolfa Nowaczyńskiego na łamach „Myśli Narodowej” (1921-1934) i „Prosto z mostu” (1935-1939) [na tle porównawczym], Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa 2004, s. 44.

Piotr Grącikowski

Ciężki żywot polskiego antysemity, czyli o niemożności zaufania Żydom. Studium przypadku

źródło: http://www.e-znaczenia.pl/?p=309

9 myśli w temacie “O niemożności zaufania Żydom.

  1. Jest wręcz niemożliwym, aby naród żydowski będąc przy zdrowych zmysłach nękał tak zajadliwie, jedyną i ostatnią ostoję swojego bezpieczeństwa na świecie jaką jest Polska i naród polski. Czy jest to objaw ich niepohamowanej chciwości, czy wręcz defektu genetycznego doprowadzającego do permanentnej samozagłady?

    https://www.salon24.pl/u/mczerw/839648,tozsamosc-zydowska-nie-pomiescilaby-samonienawisci-wina-spadla-na-polakow

    Polubienie

  2. Zerohero said
    2018-01-30 (wtorek) @ 09:37:17

    Ścierwo z niewygodne.info oczywiście nie powie, że to m.in. w PiS pojawiają się pomysły delegalizacji ONR i że to za rządów magdalenkowego PiS mamy sceny takie jak tu:

    Wszyscy winni. Cała zagranica, TVN, PO, nowoczesna, tylko nie PiS.

    https://marucha.wordpress.com/2018/01/29/tak-poteznej-akcji-wymierzonej-w-dobre-imie-polski-w-historii-jeszcze-nie-bylo-cos-zlego-wisi-w-powietrzu/#comment-731603

    Polubienie

Dodaj komentarz