65 myśli w temacie “Gościniec 2016-12-16

  1. Ogromne długi Amerykanów

    Najbardziej zadłużonym państwem świata są Stany Zjednoczone. Polski dług publiczny wynosi 0,49 proc. globalnego i jest na poziomu zadłużenia Rosji. Łączne zadłużenie państw (dług publiczny) wynosi 59,7 bln dolarów wynika z najnowszych danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, na które powołuje się portal Visual Capitalist. W globalnym zadłużeniu największy udział ma USA – 13,91 bln dol. (29,05 proc.) co oznacza, że zadłużenie państwa przewyższa PKB kraju o 3,5 proc. Przy czym USA mają też największy – 23,3 proc. wkład w globalny PKB.
    Drugie najbardziej zadłużone państwo to Japonia – 11,93 bln dol. co daje 20 proc. zadłużenia państw świata. Japońska gospodarka stanowi 6,18 globalnego PKB. Trzeci są Chiny, na które przypada 13,9 proc. światowej gospodarki a jedynie 6,25 globalnego zadłużenia (3,73 bln dol). Zadłużone są też europejskie państwa. Na pierwszych 15 krajów z największym zadłużeniem publicznym, 7 to kraje europejskie. W sumie na Europę (wraz z Rosją) przypada 26 proc. długu publicznego świata. Polski dług jest na poziomie 0,49 proc., taki sam jest udział zadłużenia publicznego Rosji, ale gdyby przeliczyć to na mieszkańca, to zadłużenie Polaków jest blisko cztery razy wyższe niż Rosjan.
    W Europie największy udział w globalnym zadłużenia mają Niemcy (4,81 proc.) przed Włochami (4,61 proc.). Długi państwa greckiego stanowią 0,71 proc. zobowiązań świata.

    http://www.pracamagazyn.pl/ogromne-dlugi-amerykanow

    Gigantyczne zadłużenie USA w…. Chinach
    2009-10-14

    Dość znaną kwestią jest zadłużenie się USA w Chinach. Rząd Stanów Zjednoczonych sprzedał Chińczykom obligacje za blisko 700 miliardów dolarów. Nie jest to oczywiście całość emisji długu, inne gospodarki azjatyckie też udało się „uszczęśliwić” tym prezentem ale już w dużo mniejszej części. Ogólne zadłużenie USA przekracza w tej chwili już 11 bilionów dolarów i wszystko wskazuje na to, że nadal będzie się zwiększać. Ten ogromny balast to jednak przede wszystkim zadłużenie wewnętrzne a tym nie będę się zajmować. Wystarczy wspomnieć, że zadłużenie wewnętrzne USA (ale i każdego kraju) też przyczynia się do tykania bomby zegarowej hiperinflacji, która wcześniej czy później będzie musiała wybuchnąć. To spostrzeżenie przyda się nam później.

    Wróćmy więc do Chińczyków. Ich sytuacja jest w tej chwili co najmniej niewesoła. Mają jakieś 700 miliardów dolarów w obligacjach i wcale nie mają się tu z czego cieszyć. Dlaczego? Zacznijmy od początku. Teoretycznie rzecz biorąc obligacje to papiery wartościowe trochę podobne do akcji przy czym dzielą się na wiele różnych rodzajów, podczas gdy akcje to po prostu akcje (ich cena rośnie lub spada i to w zasadzie wszystko). Z obligacjami sprawa wygląda nieco bardziej skomplikowanie: mają one swoją rentowność odwrotnie proporcjonalną do ceny, oprocentowanie stałe lub zmienne, są indeksowane inflacją lub kwotowane poziomem stóp procentowych obowiązujących w dniu ich emisji. W dodatku ich termin wykupu może być różny (istnieją obligacje 3 letnie, 10 letnie, a nawet 30 letnie) a ponadto można zarabiać jeszcze na wahaniach ich ceny, tak jak to jest w przypadku akcji.

    Istnieje pewien mit, że obligacje to „pewna inwestycja” na jakiej nie można stracić, co nie jest do końca prawdą, gdyż emitent obligacji może tak samo zbankrutować jak emitent akcji (o czym wie niejeden posiadacz bezwartościowych już obligacji przedwojennych) a ponadto ceny obligacji wahają się tak jak ceny akcji (i na tym też można stracić). Nie wnikając w te wszystkie niuanse wystarczy jak będziemy pamiętać, że obligacje to papiery wartościowe, które pożycza inwestorowi dana instytucja lub nawet rząd danego państwa wraz z deklaracją o odkupieniu od niego z czasem tych obligacji w odpowiednim terminie (tzw. termin wykupu). Dodatkowo inwestor zarabia na oprocentowaniu tych obligacji, które jest najczęściej niskie (porównywalne do oprocentowania lokat bankowych).

    Po tym niezbędnym wprowadzeniu wróćmy ponownie do Chińczyków. Jak już wiemy mają oni obligacje USA warte jakieś 700 miliardów dolarów i na pewno chcieliby na tym zarobić. W czym jednak problem? Ano w tym, że ciężko będzie zarobić na tych obligacjach, skoro dolar błyskawicznie traci w wyniku lawinowo przyrastającego długu USA. Ujmijmy to obrazowo: powiedzmy, że kupiłeś jedną obligację za 90 groszy i emitent zobowiązuje się do tego, że odkupi ją od ciebie za 1 zł za 3 lata. Nie tylko odzyskasz więc swoje 90 groszy ale i dodatkowo zarobisz na tym jeszcze 10 groszy. Łącznie za 90 groszy otrzymujesz 1 zł. To twój zysk. Co jednak zrobić jeśli w ciągu zaledwie roku twoje 90 groszy w wyniku inflacji straci mocno na wartości? Wtedy za trzy lata otrzymasz swoją złotówkę, jednak nie będzie ona już w „nowych pieniądzach” warta tyle co złotówka z dnia w którym kupowałeś swoją obligację. Będzie to powiedzmy zaledwie 40 groszy starej wartości. Gdzie podziało się pozostałe 60 groszy całego spodziewanego zwrotu z inwestycji? Zostało „zjedzone” przez tracący na wartości pieniądz i idącą za tym inflację.

    Chińczycy patrząc na topniejącą w oczach wartość dolara nie mają zatem powodów do śmiechu. Wiedzą, że nie tylko nie zarobią na kupionych obligacjach, ale wręcz stracą. Innymi słowy wiedzą, że za każde 90 groszy pierwotnej inwestycji nie dostaną tej przysłowiowej złotówki, ale dużo mniej. Poza tym Chiny mają więcej dolarów niż 700 miliardów w obligacjach – całkowite chińskie rezerwy walutowe liczone w dolarach to jakieś 2,3 biliona USD. Co więc zrobić z taką ilością tracących na wartości zielonych papierków, którymi próbuje się w Chinach kreować rozwój gospodarczy? Ratunkiem pozostają aktywa, które przechowuje w sobie utraconą pierwotną wartość pieniądza niczym bursztyn konserwuje w sobie tkankę antycznego owada. Za takie aktywa uważa się ogólnie rzecz biorąc surowce, jednak królem przechowywania wartości wciąż od czasów najdawniejszych pozostaje złoto. Ten rzadki metal bezsprzecznie nadaje się do tego najlepiej, a przynajmniej tak uważa większość ludzi. Nic więc dziwnego, że ostatnimi czasy w chińskich mediach rozpoczęła się prawdziwa nagonka na złoto a naród jest zachęcany do lokowania swych oszczędności w ten kruszec.

    Wszystko wskazuje na to, że rząd chiński po cichu dywersyfikuje swoje aktywa liczone w dolarach i po kryjomu wymienia je za złoto. Podsycanie inwestycyjnej euforii jest tu robione bardzo skutecznie gdyż cena złota nie tylko rośnie, ale wręcz osiąga kolejne rekordy wszechczasów od sierpnia (w tej chwili aktualny rekord to 1071 dolarów za uncję w handlu elektronicznym kontraktów terminowych serii grudniowej, przy czym cena oscyluje blisko tego poziomu i najpewniej zobaczymy kolejne rekordy cenowe). Korzystają na tym oczywiście Chiny dywersyfikujące swe dolarowe aktywa i wycofujące się małymi kroczkami z dolara.

    Publikowana przez COT koncentracja pozycji na kontraktach terminowych na złocie i dolarze pokazuje, że istotnie następuje odwrót od dolara w stronę złota na niespotykaną jak dotąd gigantyczną skalę. 29 września aż 92% pozycji w rękach tzw. wielkich spekulantów (large speculators) to pozycje długie (czyli otwarte do zarabiania na wzrostach). 6 października koncentracja długich pozycji w rękach tych samych spekulantów spadła o zaledwie 2% wciąż pozostając na rekordowym wysokim 90% poziomie.

    Po krótkiej stronie rynku są w zasadzie tylko handlowcy (commercials) sprzedający najczęściej złoto ozdobne na hurtową skalę i zabezpieczający swe kontrakty komercyjne przed stratami (jeśli cena złota zacznie spadać zaczną oni zarabiać i w ten sposób zniwelują straty, które będą mieli na zapasach żółtego kruszcu kupionych czy zamówionych/zakontraktowanych po określonej cenie). Podobnie wygląda rozkład koncentracji pozycji na parze EUR/USD. 6 października wielcy spekulanci mieli w rękach aż 76% długich pozycji na rynku eurodolara co oznacza, że grają oni na zniżkę „zielonego” na wielką skalę. Jednym słowem – wielkie pieniądze możnych tego świata obstawiają upadek amerykańskiej waluty.

    całość tutaj

    http://www.mojeopinie.pl/gigantyczne_zadluzenie_usa_w___chinach,3,1255511720

    Polubienie

  2. Amerykański dług publiczny – kierunek ku samozagładzie

    CZERWIEC 14, 2013

    Dług publiczny zaciągnięty przez rząd federalny wyniósł na koniec 2012 r. 16,5 biliona dolarów, co stanowi ponad 52 317 dolarów na głowę mieszkańca Stanów Zjednoczonych. Jedynym rozsądnym i moralnym wyjściem z tej sytuacji jest repudiacja długu, czyli całkowita odmowa jego spłaty.

    Jednak termin ten nie funkcjonuje w głównym dyskursie politycznym. Wiąże się to z tym, kto jest wierzycielem długu. Chiny są często kreowane na największego wierzyciela, ale zadłużenie wobec Państwa Środka stanowi mniej niż 8% długu Ameryki. 4 września 2012 r. stacja Fox News podała, że: „wierzycielami dwóch trzecich długu publicznego są: rząd Stanów Zjednoczonych, amerykańscy inwestorzy i przyszli emeryci — beneficjenci Social Security Trust Fund oraz programów emerytalnych dla pracowników administracji państwowej i armii”.

    Trudno uwierzyć, aby Stany Zjednoczone odmówiły spłaty długu, którego same są „wierzycielami”. Tak samo trudno podejrzewać, że politycy zaryzykują swoje kariery, wycofując się z obietnic danych emerytom, urzędnikom państwowym i weteranom. To znacznie ogranicza ilość możliwych scenariuszy.

    12 grudnia 2012 r. Rezerwa Federalna wydała oświadczenie dla prasy, w którym poinformowała, że planuje co miesiąc „pompować” w gospodarkę 45 miliardów dolarów, dopóki bezrobocie nie spadnie poniżej poziomu 6,5% — pod warunkiem, że inflacja będzie nie wyższa niż 2,5%. Te nowe środki zostaną przeznaczone na zakup obligacji skarbowych. Fed odnowił również swoje obecne zobowiązanie, aby co miesiąc skupować hipoteczne listy zastawne o wartości około 40 miliardów dolarów.

    Dopóki administracja nie zacznie się zmniejszać, jedynym wyjściem będzie ciągłe drukowanie pieniądza. Nawet wprowadzenie grabieżczych podatków nie pokryje rządowych wydatków, a może jedynie spowodować niepokoje społeczne.

    Na początku 2012 r. dług publiczny przerósł roczną wydajność Stanów Zjednoczonych (określaną w oparciu o wskaźnik PKB). Innymi słowy, wartość długu jest obecnie większa niż całej amerykańskiej gospodarki.

    Jednak dobra wiadomość jest taka, że wielkimi krokami zbliża się moment, kiedy rząd federalny będzie musiał zmniejszyć wydatki — czy tego chce, czy nie. …

    całość tutaj

    http://thepolandtimes.com/amerykanski-dlug-publiczny-kierunek-ku-samozagladzie/

    Polubienie

  3. Józef Bizoń

    16-18 grudnia 2016 r. – 10 rocznica operacji „Chanuka w Pałacu Prezydenta RP”

    Pod osłoną zadym z okazji 25 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. minęła niepostrzeżenie 9 rocznica uroczystego podpisania 13 grudnia 2007 r. Traktatu z Lizbony składającego Polskę do grobu. Drogę do tego lizbońskiego aktu otworzył stanem wojennym Wojciech Jaruzelski potępiany teraz w czambuł przez poświęcony (również i przez O. Tadeusza Rydzyka) niewdzięczny mu za to PiS. A przecież przy okazji tej lizbońskiej uroczystości medialnych przepychanek było co niemiara pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim w zakresie tego kto i iloma samolotami (jednym czy dwoma, razem czy osobno) ma się udać na tę lizbońską uroczystość.
    https://jozefbizon.wordpress.com/2012/12/11/lizbonskie-tragiczne-13-grudnia-2007-r-o-tym-polakom-nie-wolno-zapomniec/
    (czytaj też
    https://jozefbizon.wordpress.com/2011/12/08/tragicznymi-rocznicami-13-grudnia-stoi-dla-narodu-polskiego/ )
    Po tej uroczystości Lech Kaczyński odtrąbił w Sejmie RP wielki lizboński swój sukces przekonując posłów do wyrażenia zgody na ratyfikację tego traktatu – co też nastąpiło (ratyfikacja) 10 października 2009 r. przez Lecha Kaczyńskiego poległego (wg Macierewicza) pod Smoleńskiem 6 miesięcy później tj. 10.04.2010 r.

    Zadymy z okazji pw. 25 rocznicy uskuteczniali KODziarze wygenerowani przez PiS rozróbą o Trybunał Konstytucyjny. Wszak trzeba pamiętać, że bez tego wygenerowania KOD-u mogłoby nie daj Boże urwać się wahadło – raz PiS, raz PO (lub pod innym wcieleniem). Teraz wahadło jest już bezpieczne – i o to w tym wszystkim chodziło. Pamiętać też trzeba, że w Knesecie też są frakcje wzajemnie się zwalczające, jednakże na użytek dobra Izraela.

    W tym całym robionym tumulcie niknie też historyczne – na miarę tysiąclecia Polski – kunsztowne wprowadzenie w 2006 r. żydowskiej Chanuki do Pałacu Prezydenta RP.
    Zatem PiS, PO wraz z Nowoczesną i KOD-em (a i inni też), każdego 13 grudnia, a już szczególnie w okrągłe rocznice, powinni hucznie czcić kolejne rocznica (koniecznie z błogosławieństwem przez tych co trzeba ) podpisania Traktatu z Lizbony, a 17 grudnia (lub też 18 grudnia) kolejne rocznice wprowadzenia Chanuki do Pałacu Prezydenta RP. Dziwnym trafem (a może i nie dziwnym) tego nie czynią a szkoda.

    Poniżej mamy zobrazowany (jest to fragment z treści zawartych podhttps://jozefbizon.wordpress.com/kor-batory-inni/ ) sposób przeprowadzenia operacji „Chanuka w Pałacu Prezydenta RP”.
    Podawane tam linki (z 2011 r.) wiodą tam teraz do osiągnięć Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Jednakże z drugiej strony może to i dobrze, bo A. Duda kontynuuje wraz z PiS politykę Lecha Kaczyńskiego (co też i zapowiedział jako kandydat) wraz z kontynuacją przez Niego i PiS pokazanych poniżej metod jej realizacji ku uciesze i zadowoleniu ich wywiedzionego w maliny elektoratu.

    Zaś tym co powiadają, że odzyskaliśmy wolność, suwerenność i niepodległość, a i w kościołach śpiewają „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie” dedykuję jakże aktualny wiersz Marii Konopnickiej „Wolny najmita” (w zakończeniu artykułu)

    Całość pod

    https://jozefbizon.wordpress.com/2016/12/17/16-18-grudnia-2016-r-10-rocznica-operacji-chanuka-w-palacu-prezydenta-rp/

    Józef Bizoń: „Budują na polskiej ziemi „Rzeczypospolitą Obojga Narodów”” – http://jozefbizon.wordpress.com/2011/10/22/buduja-na-polskiej-ziemi-%e2%80%9erzeczypospolita-obojga-narodow%e2%80%9d/

    Polubienie

  4. Zaś na zakończenie elektoratowi „za” i „przeciw” „dobrej zmiany”, a i tym co ich wspierają, i ku ich otrzeźwieniu dedykuję bardzo aktualny wierz Marii Konopnickiej

    „Wolny najmita”

    Wąską ścieżyną, co wije się wstęgą
    Między pólkami jęczmienia i żyta,
    Szedł blady, nędzną odziany siermięgą,
    Wolny najmita.

    I nigdy wyraz nie był dalszym treści,
    Jak w zestawieniu takim urągliwym!
    Nigdy nie było tak głuchej boleści
    W jestestwie żywym!

    Rok ten był ciężki: ulewa smagała
    Srebrnym swym biczem wiosenne zasiewy
    I ziemia we łzach zaledwie wydala
    Słomę a plewy.

    Z chaty, za którą zaległy podatki,
    Wygnany nędzarz nie żegnał nikogo…
    Tylko garść ziemi zawiązał do szmatki
    I poszedł drogą.

    W powietrzu ciche zawisły błękity,
    Echo fujarki spod lasu wschód wita…
    Stanął i otarł łzę połą swej świty,
    Wolny najmita.

    Wolny, bo z więzów, jakimi go przykuł
    Rodzinny zagon, gdzie pot ronił krwawy,
    Już go rozwiązał bezduszny artykuł
    Twardej ustawy…

    Wolny, bo nie miał dać już dzisiaj komu
    Świeżego siana pokosu u żłoba;
    Wolny, bo rzucić mógł dach swego domu,
    Gdy się podoba…

    Wolny, bo nic mu nie cięży na świecie –
    Kosa ta chyba, co zwisła z ramienia,
    I nędzny łachman sukmany na grzbiecie
    I ból istnienia…

    Wolny, bo jego ostatni sierota,
    Co z głodu opuchł na wiosnę, nie żyje…
    Pies nawet stary pozostał u płota
    I z cicha wyje…

    Wolny! – Wszak może iść albo spoczywać,
    Albo kląć z zgrzytem tłumionej rozpaczy,
    Może oszaleć i płakać, i śpiewać –
    Bóg mu przebaczy…

    Może zastygnąć, jak szrony, od chłodu,
    Bić głową w ziemię, jak czynią szaleni…
    Od wschodu słońca do słońca zachodu
    Nic się nie zmieni.

    Ubogi zagon u nędznej twej chatki
    I mokrą łączkę, i mszary, i wrzosy
    Obsadzi urząd… podatki! podatki!
    Ty idź do kosy!

    Idź! idź! Opłatę do kasy wnieść trzeba,
    Choć jedno ziarno wydadzą trzy kłosy
    I choć nie zaznasz przez rok cały chleba…
    Idź, idź do kosy!

    Czegóż on stoi? Wszak wolny, jak płacy?
    Chce – niechaj żyje, a chce – niech umiera!
    Czy się utopi, czy chwyci się pracy,
    Nikt się nie spiera…

    I choćby garścią rwał włosy na głowie,
    Nikt się, co robi, jak żyje, nie spyta…
    Choćby padł trupem, nikt słówka nie powie…
    – Wolny najmita!

    Maria Konopnicka
    ————————

    Boguchwała A.D. 17 grudnia 2016 r. – Józef Bizoń
    Opublikowano na:
    https://jozefbizon.wordpress.com/2016/12/17/16-18-grudnia-2016-r-10-rocznica-operacji-chanuka-w-palacu-prezydenta-rp/

    Polubienie

  5. W świetle ostatnich wydarzeń warto sobie przypomnieć to co na szczęście jeszcze wszyscy pamiętamy. Pytanie retoryczne:
    czy działacze KOD-u będą pałowani tak samo jak niegdyś działacze KOR-u? 🙂
    Czy Michnik, Geremek, Kuroń i inni członkowie KOR-u oraz przywództwa „Solidarności” w ogóle byli kiedykolwiek palowani?
    Czy w kopalni „Wujek” zginął, albo chociaż był zadrapany któryś z działaczy organizujących ten strajk, podjudzających górników i wysyłających ich z łańcuchami i żelaznymi prętami na czołgi i uzbrojonych żołnierzy? NIE!!!!! Jakoś dziwnie ich tam nie było, jak i w innych niebezpiecznych miejscach! Pałowanie i nawet kule zbierali podjudzani przez nich zwykli ludzie, robotnicy, a oni sobie bezpiecznie zliczali w tym czasie dolarki otrzymywane z „zachodu” za organizację „chaosu” w Polsce, pod pretekstem i nośnym hasłem „walki z komuną”! Z „komuną”, której tak naprawdę przecież nigdy w Polsce nie było, ale robotnikom wmówili, że komuna jest i celowo ich krzywdzi!
    Zliczanie i rozdzielanie tych 5, czy nawet 10 miliardów dolarów, o których się teraz często mówi i pisze, to było niewątpliwie bardzo „pracowite” zajęcie i uniemożliwiało „działaczom” uczestniczenie w tym, do czego sami za te pieniądze doprowadzali! Ich zadaniem było tylko „warzenie piwa” , a wypić je mieli podjudzeni przez nich robotnicy! No, i robotnicy to piwo „pili”, wówczas biorąc pałowanie, a nawet ginąc, i „pijąc ” je dzisiaj, pozbawieni miejsc pracy, honoru i godności, żebrzący często u „byle kogo”, zwanego prywatnym pracodawcą, o jakieś, nawet poniżające ich zatrudnienie! Sami jednak sobie to „wywalczyli” , bo naiwnie uwierzyli wyszkolonym na „zachodzie” krętaczom i bandytom, że jest im źle! No, to teraz już mają dobrze. A będą mieli jeszcze lepiej jak posłuchają KOD-u, jak usiłuje im znowu wmawiać KOD! Ciekawe, czy znowu dadzą się nabrać i uwierzą? Czy nie widzą, że na czele KOD-u są ci sami, którzy im i ich dzieciom, ten obecny los zgotowali?

    Polubienie

  6. RAPORT SPECJALNY

    DAMASZEK – Jak czytamy w dwóch dzisiejszych raportach z Aleppo, dziś rano w bunkrze we wschodnim Aleppo złapano co najmniej 14 oficerów wojskowych z amerykańskiej koalicji.

    Tę historię spokojnie wypuścił Voltaire.net, który ogłosił: „Rada Bezpieczeństwa zbiera się prywatnie w piątek 16 grudnia 2016 o 17:00, kiedy oficerów NATO dziś rano aresztowały syryjskie siły specjalne w bunkrze we wschodnim Aleppo”.

    Prominentny syryjski parlamentarzysta i szef Izby Handlowej w Aleppo, Fares Shehabi, opublikował nazwiska oficerów koalicyjnych na swoim Facebook page 15 grudnia (podkreślenie redakcji):

    Mutaz Kanoğlu – Turcja
    David Scott Winer – USA
    David Shlomo Aram – Izrael
    Muhamad Tamimi – Katar
    Muhamad Ahmad Assabian – Arabia Saudyjska
    Abd-el-Menham Fahd al Harij – Arabia Saudyjska
    Islam Salam Ezzahran Al Hajlan – Arabia Saudyjska
    Ahmed Ben Naoufel Al Darij – Arabia Saudyjska
    Muhamad Hassan Al Sabihi – Arabia Saudyjska
    Hamad Fahad Al Dousri – Arabia Saudyjska
    Amjad Qassem Al Tiraoui – Jordania
    Qassem Saad Al Shamry – Arabia Saudyjska
    Ayman Qassem Al Thahalbi – Arabia Saudyjska
    Mohamed Ech-Chafihi El Idrissi – Maroko.

    Oprócz Voltaire.net, oryginalny raport dostarczył syryjski dziennikarz z Damaszku Said Hilal Alcharifi. Jego zdaniem, aresztowani oficerowie „NATO” byli z krajów-członków w tym: z Ameryki, Francji, Niemiec i Turcji, jak również Izraela. Poniżej jego oświadczenie przełożone z francuskiego:

    „Dzięki zdobytym informacjom, władze syryjskie odkryły siedzibę wysokich rangą oficerów NATO w piwnicy na terenie wschodniego Aleppo i schwytali ich żywych. Niektóre nazwiska już przekazano syryjskim dziennikarzom, łącznie ze mną. Ich narodowości są następujące: amerykańska, francuska, brytyjska, niemiecka, izraelska, turecka, saudyjska, marokańska, katarska itd. W świetle ich
    narodowości i rangi, zapewniam, że syryjski rząd ma bardzo ważny atut, który umożliwi im na bezpośrednie negocjacje z krajami które próbowały ich zniszczyć”.

    http://wolna-polska.pl/wiadomosci/bunkrze-we-wschodnim-aleppo-zlapano-najmniej-14-wojskowych-amerykanskiej-koalicji-fragmenty-2016-12

    Polubienie

  7. Syjonistyczny szczękościsk. Henryk Pająk

    Pies-zabójca już nie wypuszcza ofiary. Można go zabić ze szczękami zaciśniętymi na gardle ofiary, ale nawet martwy trzyma ją w pysku.

    Komentarz: Fragment najnowszej i ostatniej w epickim pisarskim dorobku książki Pana Henryka Pająka pt: „Polsko twoja zguba wszędzie”. Książkę można nabyć u autora w Wydawnictwie RETRO pod numerem tel. 81 50 30 616 do wyczerpania zapasów. Przypisy w oryginale.

    Polubienie

  8. Warszawska Gazeta 16 – 22 grudnia 2016 r.
    KOMENTARZ TYGODNIA

    Ks. Stanisław Małkowski
    WZIĄĆ DO SIEBIE MARYJĘ Z CHRYSTSEM TO ZNAK OCALENIA

    W IV niedzielę Adwentu 18 grudnia słyszymy w pierwszej lekcji mszalnej z Księgi Izajasza słowa Boga do Achaza, króla judzkiego, powiedziane w czasie oblężenia Jerozolimy przez wojska króla izraelskiego, gdy trwał podział królestwa Dawida na dwa państwa: północne – izraelskie i południowe – judzkie. Podział nastąpił 200 lat wcześniej wskutek buntu części poddanych przeciwko głupocie i okrucieństwu króla judzkiego Roboama – wnuka Dawida i syna Salomona. Bóg powiedział Achazowi: Proś dla siebie o znak (Iż 7,11), zaś Achaz odpowiedział Bogu: Nie będę prosił (w. 12). Dlaczego Achaz nie chciał znaku od Boga? Dlatego, że polegał na sojuszu z obcą potęgą i wezwał na pomoc wojska asyryjskie, co doprowadziło do upadku królestwa izraelskiego po niewielu latach, ale zagroziło również królestwu judzkiemu. Doraźna polityka wydawała się Achazowi ważniejsza od pełnienia woli Boga. Gdy ziemski władca na Bożą pomoc nie liczy i znaku od Boga nie chce, Bóg zapowiada znak dla wszystkich: Oto Panna pocznie i porodzi Syna (w. 14). Znakiem zwycięstwa jest więc Matka Boża i Chrystus – Jej Syn, a nasz Pan i Król. Zrozumienie tego znaku prowadzi do poddania się królewskiej władzy Maryi i Chrystusa dla wiecznego zwycięstwa, a także dla wielu doczesnych zwycięstw. Biblijne wydarzenia z drugiej połowy VIII w. przed Chrystusem odnoszą się do nas, bo Bóg wciąż daje nam znaki jako objawienie Jego miłości, mądrości i woli. Ludzkie środki prowadzące do zwycięstwa dobra nad złem są potrzebne i ważne, ale nie wystarczą bez pomocy z wysoka. Zwracanie się o pomoc do wrogich Bogu pogan jest działaniem szkodliwym, zdradzieckim i samobójczym.

    Trzydzieści pięć lat temu w Polsce twórcy stanu wojennego wzywali na pomoc wschodnie imperium zła. Dzisiejsi zdrajcy w opozycji wobec narodu jako twórcy stanu wojny przeciwko Polsce skorzystali już z pomocy ze Wschodu, organizując zamach smoleński, zaś obecnie liczą na pomoc i wsparcie neopogańskiego Zachodu, zainteresowanego likwidacją suwerennej, niepodległej Polski, w drodze do globalizmu i totalitaryzmu. Polska, świadoma swojej kultury i wiary, oparła się w swojej historii dawnej i niedawnej różnym wrogom. Gdy wrogość wobec Boga i jego prawa zwraca się przeciwko nam o tyle, o ile jesteśmy Bogu wierni, pytamy, co i kto jest naszą siłą? Odpowiada Izajasz: Opracujcie plan, a będzie udaremniony; wydajcie rozkaz, a nie nabierze mocy, albowiem z nami Bóg (8,10). Przeciwnicy Boga, moralności i wiary niech usłyszą: Biada prawodawcom ustaw bezbożnych (…). Co zrobicie z dniem kary, kiedy zagłada nadejdzie z dala? Do kogo się uciekniecie o pomoc, gdzie zostawicie wasze bogactwa? (Iż 10,13). Prawodawcami ustaw bezbożnych i nieludzkich okazali się poprzedni władcy III RP. Czy obecni władcy te ustawy odwołają w obronie ludzi i narodu? Czy zdecydowanie i odważnie sprzeciwią się in vitro, aborcji, gender, związkom partnerskim w miejsce małżeństw, demoralizacji przez media, pseudokulturę i edukację, równouprawnieniu zła i dobra oraz prawdy i kłamstwa w życiu publicznym w imię relatywizmu i demokracji? Ostateczne zwycięstwo Boga jest pewne. Czy musi być ono poprzedzone szeregiem katastrof i nieszczęść, aż po zagładę Sodomy i Gomory? Liczne objawienia Matki Bożej , od Guadalupe do Fatimy są wołaniem Maryi i znakiem Jej Niepokalanego Serca, które zwycięży, poprzedzając powtórne przyjście Chrystusa. Trwa wezwanie do posłuszeństwa w wierze (zob. Rz 1,5), w czasie gdy diabeł daje fałszywe znaki swoich zwycięstw: coraz mniej ludzi w Polsce uczestniczy w życiu Kościoła, oddzielając wiarę od praktyki wierności; coraz więcej zgadza się obojętnie na publicznie szerzone zło; gdy szatan potrafi doraźnie wynagradzać wykonawców jego woli, zanim ich zniszczy. Wielkim apokaliptycznym znakiem jest Niewiasta rodząca Dziecię, obleczona w słońce (Ap 12), zwycięska wobec złych znaków Smoka, Bestii i Wielkiej Nierządnicy zdobnej w złoto, pijanej krwią świętych, siedzącej na Bestii, zdążającej na zagładę (Ap 17). Znajomość Pisma Świętego jest poznaniem życia, sensu i celu naszego istnienia w czasie, jest ostoją nadziei. Naśladujmy św. Józefa, który wziął Maryję, swoją Małżonkę do siebie (Mt 1,24). Polska wzięła od zarania do siebie swoją Matkę i Królową. Wraz z Maryją bierzemy do siebie Chrystusa. Maryja Królowa i Jezus Chrystus Król chcą być w Polsce razem. Mówi Matka Boża: Jeżeli narody nie powrócą na drogę chrześcijańskiej prawdy i sprawiedliwości, to nie zaznają pokoju ani wytchnienia. Tym bardziej – o ile nie powrócą do praw Chrystusa, Mojego Syna – nie będą w stanie przeciwstawić się atakom ducha Antychrysta. Natomiast narody, które uznają królewskie panowanie Boskiego Syna, doświadczą tryumfu Mojego Niepokalanego Serca (Oto czynię wszystko nowe, Adam Człowiek, str. 229).

    Polubienie

  9. Od liberalizmu do personalizmu, detronizacja Chrystusa Króla – Ks. John Jenkins FSSPX

    Aktualizacja: 2016-12-16 10:30 pm

    Szanowni Państwo, drodzy Wierni,

    W roku obecnym obchodzimy ważną rocznicę, pięćdziesięciolecie zakończenia II Soboru Watykańskiego. Wszystkie rocznice są okazją do refleksji nad znaczeniem pewnych wydarzeń, nad ich wypływem oraz skutkami, jakie wywarły. Podczas niniejszej konferencji chciałbym powiedzieć pokrótce o jednym z doktrynalnych fundamentów Vaticanum II, czy nawet idei przewodniej promulgowanych przez niego dokumentów. Aby właściwie zrozumieć sobór, musimy przede wszystkim poznać fundamentalne doktryny, które stanowiły dla niego inspirację oraz siłę napędową.

    Nie od rzeczy będzie przypomnienie w tym miejscu, że około czterdzieści lat przed soborem, w roku 1925, promulgowana została encyklika Quas primas – O społecznym panowaniu Chrystusa, potwierdzająca to, co powiedział św. Paweł w Liście do Koryntian (1Kor 15,25): „Trzeba bowiem, żeby królował”. Zaledwie dwadzieścia lat przed soborem, Pius XII raz jeszcze powtórzył tę doktrynę, stwierdzając: „Ratunek i zbawienie dla współczesnego człowieka znajduje się tylko w czci dla Chrystusa jako Króla, w uznaniu uprawnień wynikających z władzy, jaką On sprawuje, oraz w doprowadzeniu do powrotu poszczególnych ludzi i całej ludzkiej społeczności do chrześcijańskiego prawa prawdy i miłości” (Summi pontifucatus, 1939). Leon XIII w swej encyklice Diuturnum illud podkreślał, że „spokój i pomyślność trwały dopóty, dopóki pomiędzy władzą duchowną a świecką panowała zgodna przyjaźń”. Od samych początków chrześcijaństwa, od chrztu Konstantyna aż po czasy poprzedzające II Sobór Watykański, papieże zawsze pracowali na rzecz społecznego panowania naszego Pana Jezusa Chrystusa, którego najpełniejszym wyrazem jest publiczne uznanie prawdziwości wiary katolickiej.

    Po soborze jednak jesteśmy świadkami nie tylko dramatycznej zmiany, nie tylko pewnych trudności w głoszeniu praw Boga i Kościoła – które w całej historii napotykało na rozmaite przeciwności – na naszych oczach dokonuje się całkowity zwrot. Podczas, gdy do tej pory papieże potępiali tak zwane „prawa człowieka” jako poroniony płód rewolucji, obecnie jesteśmy świadkami, jak samo papiestwo stało się narzędziem propagandy głoszącej idee masońskiej rewolucji francuskiej. Podczas, gdy uprzednio papieże zawsze walczyli o wiarę chrześcijańską, która ukształtowała katolicką Europę, obecnie angażują oni swój autorytet w promowanie utopijnej wizji Europy, która odmawia uznania praw Kościoła.

    Co więcej, Stolica Apostolska sama domaga się zaprzestania uznawania katolicyzmu za jedyną prawdziwą religię. W konsekwencji tak zwanych „reform” Vaticanum II katolicki kanton Valais w Szwajcarii usunął ze swej konstytucji wszelkie wzmianki o religii katolickiej – a uczynił to w wyniku nacisków ze strony nuncjusza papieskiego w Berne. Podobnie Kolumbia, reformując w roku 1991 swa konstytucję, usunęła z niej zapis uznający katolicyzm za jedyną prawdziwą religię – znów na naleganie ze strony Watykanu, wbrew woli narodu oraz rządu. Włochy, kraj, w którym znajduje się sam Rzym, zniosły przywileje Kościoła w roku 1984, również wskutek nacisków ze strony Watykanu, w imię Dignitatis humanae.

    W trakcie minionych pięćdziesięciu lat byliśmy świadkami nie tylko detronizacji Chrystusa Pana w konstytucjach państw do tej pory katolickich, ale nawet detronizacji samego papieża. 13 listopada 1964 roku Paweł VI zdjął papieską tiarę, symbol duchowej i świeckiej władzy papieża, której historia sięga co najmniej VII wieku. Od tego czasu żaden inny papież nie założył jej już, co ma symboliczne znaczenie dla nowego rozumienia władzy i godności.

    Owe minionych pięćdziesiąt lat były świadkami głębokich zmian nie tylko w liturgii i Mszy, ale nawet w najbardziej fundamentalnych instytucjach Kościoła – nawet w sakramencie małżeństwa, tak niezbędnym dla budowania społeczeństwa chrześcijańskiego. Reforma Kodeksu Prawa Kanonicznego w roku 1983 wprowadziła nowe zasady, prowadzące do całkowicie nowego rozumienia małżeństwa, a katastrofalny rezultat, jaki miało to dla życia Kościoła, widoczny jest dla każdego. W roku 1968, wkrótce po zakończeniu obrad soboru, Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych ogłosił 450 dekretów stwierdzających nieważność małżeństwa – w większości przypadków w sprawach dotyczących konwertytów – podczas gdy w roku 1997 dekretów takich ogłoszono już 73 tysiące – i dotyczyły one w większości zadeklarowanych katolików.

    Kiedy patrzy się głębię i rozmiar zmian w wewnętrznym życiu Kościoła, a zwłaszcza w relacjach Kościoła ze światem, nasuwa się w sposób naturalny pytanie: skąd pochodziła inspiracja do tych zmian? Reforma prawa kanonicznego, która doprowadziła do nowego pojmowania małżeństwa oraz laicyzacja państw niegdyś katolickich wywodzą się z jednej wspólnej zasady, wspólnego błędu, który zatruł umysły duchowieństwa – a doktryna ta nosi nazwę personalizmu.

    Doktryna personalizmu

    Personalizm, jak na to wskazuje sama nazwa, jest systemem filozoficznym, stawiającym człowieka w centrum wszelkich filozoficznych rozważań. Personalizm upatruje najwyższą rzeczywistość i wartość w osobie, która nadaje znaczenie całej rzeczywistości i stanowi jej najwyższą wartość. Tak więc termin personalizm może być w sposób uprawniony odnoszony do szerokiego zakresu szkół filozoficznych. Z historycznego punktu widzenia jest to raczej kierunek reakcyjny, będący opozycją wobec ekstremalnych form totalitaryzmu, którego świadkiem było minione stulecie, czyli komunizmu i faszyzmu. Jako taki jest on często mglistym i eklektycznym nurtem, który nie posiada prawdziwie uniwersalnego punktu odniesienia, a ze względu na podkreślanie przed personalistów podmiotowości osoby i związków z fenomenologią oraz egzystencjalizmem, niektóre główne nurty personalizmu wymykają się jakiejkolwiek klasyfikacji.

    Zwłaszcza jeden filozof personalistyczny wywarł szczególnie przemożny wpływ na II Sobór Watykański. Sam Paweł VI, papież który promulgował i wdrażał w życie dokumenty soborowe, nazywał go swym „mistrzem intelektualnym”. Był on również jednym z autorów tekstu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, a także bliskim przyjacielem Saula Alinsky’ego, znanego agitatora z Chicago. Człowiekiem tym był Jacques Maritain, autor książki Humanizm integralny, która wywarła ogromny wpływ na samego Pawła VI oraz autorów dokumentów soborowych. Jego wpływ dostrzec można w całości tekstów Vaticanum II, nawet w takich szczegółach jak naiwna koncepcja postępu rodzaju ludzkiego.

    W hołdzie dla jego wpływu Paweł VI poświęcił Maritainowi swą mowę wygłoszoną na zamknięcie soboru, „Orędzie do ludzi myśli i nauki”.

    By zrozumieć błędy Maritaina i powód, dla którego jego utopijna wizja nowego chrześcijaństwa stała się wizją Vaticanum II, musimy powiedzieć nieco więcej o jego życiu i postaciach, które wywarły wpływ na jego poglądy. Później chciałbym pokazać, w jaki sposób ów konkretny nurt personalizmu stał się motorem zmian w doktrynie, a nawet w jaki sposób dzięki niemu rewolucja francuska wkroczyła do Kościoła.

    Życie Maritaina

    Jacques Maritain urodził się w roku 1882 w Paryżu, jako syn wybitnego prawnika, którego matka Genevieve Favre była córką jednego z architektów III Republiki. Urodził się poza Kościołem i dorastał w liberalnym, protestanckim środowisku. Podczas studiów na Sorbonie spotkał swą przyszłą żonę, Raissę, żydowską emigrantkę z Rosji. Jako studenci odczuwali oboje głód prawdy, jednak francuski scjentyzm tego czasu nie oferował im odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania. Pewne wyobrażenie o poczuciu bezsensu, jakie przepełniało wówczas jego samego i jego przyszłą żonę dać nam może fakt, że oboje ślubowali popełnić samobójstwo, jeśli nie będą potrafili znaleźć sensu życia pełniejszego niż ten, jaki oferował im empiryzm.

    Opatrznościowo Maritain poznał wówczas francuskiego pisarza Charlesa Peguy i pod jego wpływem zaczął uczęszczać na wykłady Henri Bergsona. Filozofia Bergsona wywarła na niego wielki wpływ, zwłaszcza idee siły witalnej, ewolucji ku doskonałości i podkreślanie znaczenia osoby. Później, pod wpływem katolickiego pisarza Leona Bloya, Maritain nawrócił się i w roku 1906 stał się członkiem Kościoła katolickiego. Zarówno on sam jak i jego żona pozostawali pod silnym wpływem filozofii św. Tomasza z Akwinu.

    Bezpośrednio po konwersji Maritaina i jego żonę słusznie zaliczyć można było do jednych z najgorliwszych obrońców Kościoła. W pierwszych dwudziestu latach po nawróceniu bronił on żarliwie „filozofii wieczystej”, podobnie jak to czynili jego koledzy-filozofowie i zarazem przyjaciele: ks. Clerrisac i ks. Reginald Garrigou-Lagrange. Interesował się również zagadnieniami politycznymi, związując z Akcją Francuską, ruchem, który choć w sposób niedoskonały, dążył do przywrócenia monarchii i uzdrowienia życia publicznego we Francji.

    W roku 1926 miało jednak miejsce tragiczne wydarzenie, które przeobraziło Maritaina z krzyżowca walczącego z ateistycznym światem współczesnym w zwolennika ideałów masońskich. W grudniu 1926 roku, wskutek kalumnii i podszeptów ze strony ludzi, którzy pragnęli zawrzeć nieroztropny pokój z Republiką Francuską, papież Pius XI potępił Action Francaise. Wydarzenie to zmieniło autora znakomitej książki „Trzej reformatorzy” w reformatora właśnie, reformatora Kościoła, dążącego do zaszczepienia mu masońskich idei Republiki Francuskiej.

    Ponieważ nie mamy w tej chwili czasu, by przedstawiać w sposób szczegółowy całą ewolucję myśli Maritaina, przyjrzymy się głównym jego błędom, stanowiącym zasadniczą przesłankę dla jego usiłowań pogodzenia Kościoła ze światem współczesnym.

    Błędy Maritaina

    Fundamentalne błędy Maritaina znaleźć można w jego książce „Humanizm integralny”, opublikowanej we Francji w roku 1936, a wkrótce przetłumaczonej również na inne języki. W książce tej Maritain rozpoczyna refleksje nad idealnym państwem chrześcijańskim, poddając krytyce zwłaszcza to, co przez długi czas traktowane było jako uosobienie ładu chrześcijańskiego, tj. Święte Cesarstwo Rzymskie. Posunął się nawet do przedstawienia nowego ideału, nowego chrześcijaństwa i nowego ładu chrześcijańskiego, którego urzeczywistnianie napotykało do tej pory na tak wielkie trudności. Wedle swych własnych słów, pragnął:

    „(…) nowego chrześcijaństwa, odpowiadającego dzisiejszemu systemowi politycznemu] czy postępowi cywilizacji, którego siłą życiową będzie chrześcijanin i który odpowiadać będzie historycznemu klimatowi epoki, na której progu żyjemy” (Humanizm integralny, wyd. ang., s. 126.

    Aby zbudować filozoficzne i teologiczne podstawy tego nowego ładu, Maritain wprowadza fundamentalne rozróżnienie, pochodzące według niego od św. Tomasza, które jednak według niego nigdy nie zostało zrozumiane. W dalszej części tej konferencji wykażemy fałszywość tego twierdzenia.

    Maritain twierdzi, że istnieje fundamentalna różnica pomiędzy tym, co nazywamy jednostką, a tym co nazywamy osobą. Dla Maritaina państwo nie ma władzy nad osobami, ale jedynie nad jednostkami, a to ze względu na doczesny cel swej władzy. Jako jednostka istota ludzka jest członkiem państwa, jednak jako osoba przekracza porządek naturalny, jest więc w istocie od państwa niezależna. To właśnie owo rozróżnienie stanowi fundament tego, co zwane jest w dzisiejszym Kościele personalizmem, opiera się on na twierdzeniu, że osoba jest czymś transcendentnym, przekraczającym jednostkę, czy też raczej tym, co nadaje istocie ludzkiej jej autonomię, doskonałość i godność.

    Maritain utrzymuje, że dwa sprzeczne ze sobą błędy jego wieku, komunizm i faszyzm, ignorują to rozróżnienie – a stąd prowadzą do totalitaryzmu, w którym państwo stara się rozciągnąć kontrolę nad osobami, a nie tylko jednostkami. Kiedy państwo usiłuje narzucić swój wpływ, a zwłaszcza gdy stara się zmusić osoby do działania wbrew ich wolnej woli – a nawet kierować je ku zbawieniu – staje się wówczas nieludzkie, bezosobowe i totalitarne.

    Dlatego też dla Maritaina tak zwany „ład uświęcający”, w którym namaszczony władca miał pomagać ludziom na ich drodze do zbawienia, uznać należy obecnie za całkowicie przestarzały i anachroniczny – musi on więc zostać wyrzucony na śmietnik historii jako smutny relikt przeszłości. W ten sposób Maritain degraduje minionych piętnaście wieków chrześcijaństwa do rangi niedojrzałego tworu, będącego skutkiem niezrozumienia fundamentalnej natury osoby ludzkiej. Uznawał ów „ład uświęcający” nie tylko za anachronizm, ale nawet za „niebezpieczną pokusę” dla katolików – zwłaszcza dla walczących z komunistami katolików hiszpańskich. Do katolików pragnących uczestniczyć w narodzinach tej nowej świeckiej liberalnej epoki, pisał:

    „Chrześcijańska Europa musi uwolnić się od wyobrażeń i fantazji o Sacrum Imperium, które było w przeszłości skutecznym i koniecznym etapem w rozwoju historii, obecnie jednak jest stało się jedynie fantazją, która mogłaby posłużyć jedynie temu, by prawda po raz kolejny służyła kłamstwu, maskowaniu pozorami chrześcijaństwa form doczesnego reżimu, stała się ona bowiem obca duchowi chrześcijańskiemu” (ibid. 203-204).

    Maritain pisał to w roku 1936, kiedy świat znajdował się na krawędzi katastrofy II wojny światowej. A jednak, podobnie jak heretycy schyłku średniowiecza, prorokował że nadejście „historycznej katastrofy o zasięgu światowym” poprzedzi świetlaną Trzecią Erę, czy też według jego własnych słów „nową epokę”, nowe panowanie Ducha, będące koniecznym warunkiem dla zapanowania na ziemi integralnego humanizmu. Oczekiwał więc „nowej Pięćdziesiątnicy”, która otworzy świat na nowy humanizm integralny i nowe chrześcijaństwo.

    Maritain odrzucał nie tylko sankcjonowanie systemu politycznego przez Kościół, ale również wszelkie roszczenia, jakie Chrystus czy Jego Kościół mógłby mieć do społeczności ludzkiej. Pisał o „faktycznej emancypacji porządku publicznego spod kurateli hierarchii kościelnej, jako o koniecznym etapie rozwoju historycznego”.

    Dlatego też dla Maritaina, by człowiek stał się prawdziwie człowiekiem, by był nim w sposób integralny, Kościół musi być oddzielony od państwa, a Chrystus nie może panować w społeczeństwie, ponieważ nakłada to ograniczenia na osoby, państwo zaś może sprawować swą władzę jedynie względem jednostek. Chrystus musi zostać zdetronizowany, ponieważ Jego władza odnosi się nie do jednostek, ale do osób.

    Błędy Maritaina w dokumentach soborowych

    Nawet przy pobieżnej lekturze tekstów Vaticanum II nie sposób nie dostrzec zbieżności idei głoszonych przez Maritaina z zasadami wyrażanymi przez dokumenty takie jak Gaudium et spes. Rozpoczyna ona nawet swe rozważania nad misją Kościoła wizją zapożyczoną od Maritaina, mówiąc o nowym etapie w historii ludzkości, który musi znaleźć odzwierciedlenie w rozwoju religijnym. Cytując sam sobór:

    „Dziś rodzaj ludzki przeżywa nowy okres swojej historii, w którym głębokie i szybkie przemiany rozprzestrzeniają się stopniowo na cały świat. Wywołane inteligencją człowieka i jego twórczymi zabiegami, oddziaływają ze swej strony na samego człowieka, na jego sądy i pragnienia indywidualne i zbiorowe, na jego sposób myślenia i działania zarówno w odniesieniu do rzeczy, jak i do ludzi. Tak więc możemy już mówić o prawdziwej przemianie społecznej i kulturalnej, która wywiera swój wpływ również na życie religijne”. (GS, 4)

    Wpływ Maritaina odczuwalny jest nawet obecnie, zwłaszcza w krytyce dawnego miejsca Kościoła w społeczeństwie. Koncepcję zaczerpniętą od Maritaina, wedle której Kościół w jakiś sposób zatracił swą prawdziwą misję i swe prawdziwe miejsce w świecie, odnaleźć można również w słowach, jakie wypowiedział Benedykt XVI w mowie do Kurii kilka tygodni po rozpoczęciu swego pontyfikatu:

    „II Sobór Waty­kański, uznając i przyjmu­jąc za własną w deklaracji o wolności religijnej Digni­tatis humanae podstawową za­sadę współczesnego państwa, wydobył w ten sposób na światło dzienne najgłębsze dzie­dzictwo Kościoła”.

    Podobnie jak w przypadku Maritaina, papież stwierdza tu, że od czasów Konstantyna Kościół w jakiś sposób błądził, czy też utracił swe dziedzictwo, które odkryć na nowo musiał dopiero II Sobór Watykański. Zgodnie z tą linią rozumowania dziedzictwo Kościoła uosabia obecnie współczesne państwo ateistyczne. Jak za chwilę zobaczymy, konsekwencje tych idei doprowadziły Maritaina do końcowego wniosku, że ideały wolności, równości i braterstwa, idee masonerii i rewolucji francuskiej, są w istocie bardziej chrześcijańskie niż koncepcja państwa katolickiego.

    Podobnie jak XVI-wieczni protestanci, którzy odrzucali Tradycję Kościoła tam, gdzie sprzeczna była ona z ich doktrynami i naukami, tak też nowe chrześcijaństwo, modernistyczna wizja Kościoła, odrzuca Tradycję w jej wymiarze praktycznym. Odrzuca tradycyjną wizję Kościoła i nauczanie o jego miejscu w społeczeństwie, jako uświęciciela i źródło inspiracji dla społeczeństwa świeckiego. Stąd też, podobnie jak protestanci odrzucali religijne praktyki Kościoła, tak też personaliści pozostający pod wpływem Maritaina odczuwają konieczność usuwania wszelkich pozostałości po byłych przywilejach, jakimi cieszył się Kościół w społeczeństwie. Podobnie jak rewolucja protestancka niszczyła posągi, ołtarze i obrazy, które przypominały o prawdach doktryny katolickiej, tak też nowe chrześcijaństwo musi usuwać wszelkie pozostałości po średniowiecznym ładzie społecznym, jako pamiątki po Sacrum Imperium.

    To właśnie te idee doprowadziły nie tylko do krytyki samej koncepcji państwa wyznaniowego, ale nawet do sformułowania tezy, że aby być chrześcijańskim, państwo nie powinno wyznawać żadnej religii.

    Błędy personalizmu odnośnie sakramentu małżeństwa

    Jan Paweł II nazywał nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, promulgowany w roku 1983 „ostatnim dokumentem II Soboru Watykańskiego” rozumiejąc przez to, że reformował on prawa Kościoła w duchu Vaticanum II. Wpływ personalizmu na nowy Kodeks jest powszechnie uznawany przez wszystkich współczesnych kanonistów. Cytując msgr Cornac Burke’a, sędziego Roty Rzymskiej (najwyższego sądu Kościoła):

    „Wpływ idei personalistycznych widoczny jest zwłaszcza w Kodeksie Prawa Kanonicznego promulgowanym w roku 1983. W rozdziale dotyczącym małżeństwa, już pierwszy kanon, odnoszący się do natury i celu małżeństwa, stwierdza: «Małżeńskie przymierze, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury do dobra małżonków oraz zrodzenia i wychowania potomstwa, zostało między ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu»” (1055).

    Należy tu zauważyć, że ta definicja małżeństwa zawiera poważne błędy. Po pierwsze stwierdza ona, że małżeństwo jest ze swej natury ukierunkowane na dobro małżonków, jako na cel zasadniczy, zaś prokreacja i wychowanie potomstwa wspominane są na drugim miejscu. Jednak natura ludzka nie jest skonstruowana w taki sposób. Powodem, dla którego mężczyzna i kobieta łączą się w małżeństwie jest przede wszystkim dobro całego rodzaju ludzkiego, czyli potomstwo. Dobro małżonków jest raczej środkiem do tego celu – gdyż, jak możecie sobie wyobrazić, trudno jest wychowywać dzieci, gdy obie strony nie udzielają sobie wzajemnego wsparcia.

    Św. Tomasz stwierdza, że sama różnica między płciami, tj. ich różne miejsce w małżeństwie, wynika z faktu biologicznego, z tego, że tylko kobieta zdolna jest zrodzić dzieci. Tak więc z samej natury rzeczy wspólnota małżeńska jest nie tylko rzeczą dobrą, ale wręcz konieczną dla rodzaju ludzkiego jako całości. Błędem jest więc twierdzić, że małżeństwo jest – jak chcą personaliści – „spełnianiem się przez dar z siebie samego” [można by tu dodać, że wielu ludzi, którzy nigdy nie byli w związku małżeńskim, nie tylko osiągnęło „samospełnienie” ale nawet zbawienie swych dusz]. Wzajemna pomoc, jaką zapewnia małżeństwo, nie jest celem samym w sobie, podobnie jak nie jest ona celem samym w sobie w jakimkolwiek innym przypadku – z samej definicji pomoc służyć musi osiągnięciu jakiegoś innego celu, jest więc jedynie środkiem. Małżeństwo jest ze swej definicji społecznością – i jak każda społeczność istnieje nie dla siebie samego, ale dla realizacji jakichś celów.

    Zakładając – posługując się językiem personalistów – że „człowiek odnajduje się najpełniej poprzez dar z samego siebie”, można by zadać pytanie, ilu małżonków jest w stanie złożyć w całości samego siebie w darze w dniu ślubu. W przeważającej większości nowożeńcy są całkowicie nieświadomi tego wszystkiego, co pociąga za sobą małżeństwo. Małżeństwo jest w rzeczywistości dla większości ludzi wielką przygodą, pełną wszelkiego rodzaju nieprzewidywalnych sytuacji, przygodą która może zostać zwieńczona sukcesem jedynie poprzez życie ukierunkowane na jego cel, czyli dobro rodziny oraz dzieci. Tylko wówczas, gdy małżonkowie mają cały czas na względzie wspólne dobro całości – co pociąga za sobą konieczność ofiar z obu stron – małżeństwo może przetrwać dłużej niż pierwszy okres uniesień.

    Praktycznymi konsekwencjami personalistycznej definicji małżeństwa jest wzrost liczby dekretów stwierdzających jego nieważność, często pod pretekstem „braku dojrzałości” stron. W rzeczywistości mało kto jest w stanie zrozumieć w pełni, co oznacza „wspólnota całego życia”, by posłużyć się językiem nowego Kodeksu. Często pary kochają się po prostu i w pewien niejasny sposób pragną spędzić resztę życia razem, jak chciała natura. W rzeczywistości to nie „przymierze” ale często naturalny instynkt rządzi pierwszymi latami narzeczeństwa i małżeństwa. Częstokroć dopiero po pojawieniu się dzieci małżonkowie zaczynają naprawdę rozumieć bogactwo życia, jakie wybrali i wzajemną potrzebę pomocy.

    Jednak w oparciu o nowy Kodeks Prawa Kanonicznego trybunał kościelny często wydaje dekrety stwierdzające nieważność małżeństwa powołując się na niedojrzałość lub niezdolność do „zawarcia przymierza na całe życie”. Podczas, gdy do tej pory jako rzecz normalną postrzegano, że małżonkowie mogą napotykać na trudności, gdy zaczną rozumieć swe obowiązki i że prawo powinno pomagać im pozostać razem przez wzgląd na dobro dzieci, obecnie prawo posługuje się każdym pretekstem, by zniszczyć małżeństwo. Samo prawo, zgodnie z personalistycznym odwróceniem celów małżeństwa, działa przeciwko wspólnemu dobru małżeństwa, jak również przeciwko samym małżonkom.

    Trzeba tu pamiętać, że każdy dekret stwierdzający nieważność małżeństwa nie jest jedynie statystyką, ale duchową tragedią pozostawiającą po sobie wielkie emocjonalne blizny tak u małżonków, jak i u dzieci. Praktycznymi konsekwencjami personalizmu jest więc osłabienie związku, będącego fundamentem społeczeństwa chrześcijańskiego, niewypowiedziane krzywdy wyrządzane samym małżonkom oraz zagrożenie dla katolickiego wychowania dzieci.

    Odparcie błędów Maritaina

    Uważam, że na miejscu będzie przedstawienie teraz krótkiego odparcia błędów Maritaina, gdyż jak widzieliśmy, reprezentowana przez niego odmiana personalizmu jest prawdziwą duchową trucizną. Mamy czas jedynie na przedstawienie krótkiego ich zarysu, a część z nich jest natury raczej filozoficznej.

    Fundamentalna teza Maritaina, którą rozwija on w licznych książkach głosi, że istnieje rzeczywista różnica pomiędzy tym, co rozumiemy jako jednostka, a tym, co rozumiemy jako osoba. Istota ludzka jest zarówno jednostką jak i osobą, podczas gdy zwierzę na przykład jest jedynie jednostką. Według Maritaina to osoba jest podmiotem praw, mogącym zasłużyć na życie wieczne – dlatego właśnie człowiek może zbawić swoją duszę, pies natomiast nie. Stwierdza, że rozróżnienie to znaleźć można u św. Tomasza z Akwinu i w jego myśli politycznej.

    Z twierdzeniem tym jest tylko jeden problem. Jest ono po prostu fałszywe, a ponadto nie sposób doszukać się go nigdzie w pismach św. Tomasza. Św. Tomasz podaje w sposób dość jasny definicję osoby, którą zaczerpnął od Boecjusza: „byt jednostkowy o naturze rozumnej”. Co więcej, nie ma rzeczywistej różnicy między indywidualnym człowiekiem a osobą ludzką – jest to po prostu jedna i ta sama rzeczywistość. Istniejemy jako osoby, jesteśmy indywidualnymi istotami ludzkimi oraz osobami przez ten sam akt istnienia. Nie jest tak, że jesteśmy najpierw „jednostkami”, a potem w jakiś sposób stajemy się osobami. Państwo nie składa się z masy jednostek o ludzkiej naturze, ale z osób, z istot ludzkich. Każda istota ludzka jest z definicji osobą. Nawet, gdybyśmy hipotetycznie dopuścili istnienie takiego rozróżnienia, nie istniałoby ono w rzeczywistości.

    Co więcej, św. Tomasz, w swym traktacie o Trójcy Świętej podkreśla, że cechą osobowości, wynikającą z tego, że jest ona jednostkowa, jest fakt, że jest ona nieprzekazywalna. Innymi słowy, nie może być ona nadana komu innemu. Osobowość jest jednostkowa, ponieważ nie jest ona czymś, co może być dzielone, jest niejako „odizolowana” od innych, ponieważ jest indywidualna i nieprzekazywalna.

    Można by też zauważyć, że gdybyśmy mieli zastosować to maritainowskie rozróżnienie do naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, musielibyśmy powiedzieć, że Chrystus Pan był dwoma różnymi rzeczywistościami w tym samym czasie: osobą i równocześnie jednostką. Przez jeden akt istnienia Chrystus stawałby się człowiekiem, a następnie przez kolejny – Osobą. Jest to bardzo starożytna herezja, znana pod nazwą nestorianizmu. Nestoriusz, biskup Konstantynopola, który potępiony został podczas soboru w Efezie twierdził, że Najświętsza Maryja Panna nie może być nazywana prawdziwie Matką Boga, ale jedynie Matką Jezusa. Według niego była Ona odpowiedzialna za istnienie indywidualnej natury ludzkiej Jezusa, nie dała jednak życia Osobie Boskiej. Jest to jednak oczywiście błąd. Najświętsza Dziewica zrodziła Osobę, a nie jednostkę. Dała życie Osobie, która jest Synem Bożym.

    Nestorianizm był rodzajem wstrząsu wtórnego po herezji ariańskiej i w pewien sposób był z nią spokrewniony. Arianizm doprowadził w IV wieku do całkowitego niemal wyniszczenia Kościoła. Ariusz, pod pretekstem zwiększenia wpływu Kościoła dzięki dostosowaniu Jezusa do pogańskiego Panteonu, doprowadził do całkowitego niemal zaniku wpływu Kościoła na społeczeństwo. Te same owoce przypisać można temu, co moglibyśmy nazwać maritainizmem – systematyczne niszczenie Kościoła od środka i całkowite unicestwienie wpływu Kościoła na społeczeństwo świeckie. Dostosowywanie nowego chrześcijaństwa do zasad masońskiego państwa demokratycznego prowadzi ostatecznie do zniszczenia samego Kościoła.

    Chaos dogmatyczny i moralny będący owocem arianizmu bardzo przypomina czasy, w których żyjemy obecnie i jeśli przyjrzymy się przyczynom tego stanu rzeczy, takim jak owo fałszywe rozróżnienie filozoficzne między osobą a jednostką, dostrzec możemy prawdę tkwiącą w powiedzeniu: błędy pojawiają się zawsze, zawsze jednak są to te same błędy.

    Rewolucja poprzez Ewangelię

    Jedną z konsekwencji tego fałszywego rozróżnienia między osobą a jednostką jest fakt, że całe życie publiczne staje się oderwane od religii, a z kolei religia staje się zmaterializowana. Zgodnie z tą nową wizją osoby są autonomiczne, wolne i nie związane w jakikolwiek sposób, co przypisuje się godności nadawanej im według Ewangelii dzięki wierze. Z drugiej strony społeczeństwo jest zbiorem jednostek, który na przestrzeni historii przybierał rozmaite formy. Podobnie jak moderniści, którzy oddzielali „Chrystusa historii” od „Chrystusa wiary”, nowe chrześcijaństwo rozdzielać będzie historyczne formy Christianitas od współczesnego modelu społeczeństwa i czynić wiarę sprawą prywatną, a nie publiczną. Jednak ponieważ w rzeczywistości osoba i jednostka nie są od siebie różne, osobista godność nadawana przez Chrystusa przypisywana jest każdej jednostce bez wyjątku i rozumiana w czysto materialny sposób.

    To właśnie owo materialistyczne i personalistyczne rozumienie Ewangelii toruje drogę całkowicie rewolucyjnemu postrzeganiu chrześcijaństwa. Nowe chrześcijaństwo to nie co innego, jak rewolucja 1789 roku w Kościele katolickim, co przyznał swego czasu kard. Ratzinger, obecny Benedykt XVI:

    „Wystarczy nam tutaj zaznaczyć, że tekst gra rolę anty-Syllabusa w takim stopniu, w jakim stanowi próbę oficjalnego pojednania Kościoła ze światem takim, jakim stał się od 1789 roku” (Principles of Catholic Theology, 1987, ss. 381-382).

    Wolność

    W Piśmie Świętym czytamy miedzy innymi, jak św. Paweł zwraca się do Galatów: „Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności” (Gal 5,13). Św. Tomasz wyjaśnia, że stan wolności, o którym mówi Apostoł, jest stanem wiary, wolnością od Starego Prawa, które Żydzi chcieli narzucić konwertytom. Jak jednak wyjaśnia św. Paweł, w Chrystusie „Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»” (Rz 8,15).

    Należy zauważyć, że te słowa Apostoła nie miały sensu politycznego w tym sensie, że nie wzywały do emancypacji ludu i niewolników. W innym liście Apostoł stwierdza: „Niewolnicy, bądźcie we wszystkim posłuszni doczesnym panom, nie służąc tylko dla oka”. Wolność ta jest więc raczej wolnością od niewoli grzechu, wolnością czystego sumienia, wolnością Ducha Chrystusowego (2Kor 3,17). Społeczne konsekwencje ewangelicznej wolności są natury pośredniej: jest nią wezwanie wszystkich narodów, wolnych i niewolników, bogatych i ubogich, panów i sług, do wypełniania obowiązków, do praktykowania posłuszeństwa oraz do wzmacniania praw i uprawnionych różnic naturalnych oraz historycznych, jakie istnieją pomiędzy ludźmi. Prawidłowo rozumiane społeczeństwo chrześcijańskie nie niszczy naturalnej hierarchii istniejącej między ludźmi, podobnie jak łaska nie niszczy natury, ale raczej buduje na niej i ją udoskonala.

    Jeśli jednak będziemy rozumieli tę wolność w błędnym i materialistycznym sensie, w sensie personalistycznym, będzie ona oznaczała jedynie niezależność, nową świadomość nowych praw i zniesienie wszelkiego podporządkowania jednego człowieka wobec innych – jako sprzecznego z godnością osoby ludzkiej. Władza publiczna byłaby więc tolerowana jedynie w takim zakresie, w jakim byłaby wyrazem ludzkiej godności lub stanowiła w jakiś sposób wyraz ludzkiego consensusu. Jest to wolność rewolucji francuskiej, fundament antychrześcijańskiego społeczeństwa.

    A jednak owo fałszywe rozróżnienie wprowadzone przez Maritaina pozwala nam połączyć te dwie rzeczy. Jako osoba, człowiek posiada pewną godność i wolny jest od wszelkiego publicznego przymusu, a jako jednostka stanowi element nowego chrześcijańskiego państwa jedynie o tyle, o ile państwo to uznaje wolność religijną. Według nowego chrześcijaństwa państwo jest chrześcijańskie jedynie wówczas, jeśli gwarantuje wolność religijną.

    Równość

    Św. Paweł pisał również w Liście do Galatów: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Gal 3, 28). Św. Tomasz jasno tłumaczy ten ustęp stwierdzając, że nic nie może przeszkadzać człowiekowi w przyjęciu wiary w Chrystusa i oczyszczeniu z grzechów przez chrzest. Chrześcijaństwo jest religią uniwersalną, nie ograniczającą się do konkretnej rasy, jak to było w przypadku Starego Przymierza.

    A jednak św. Paweł nie niszczy w ten sposób naturalnych nierówności istniejących między ludźmi. W rzeczywistości nawet w porządku łaski istnieje pewna hierarchia: „Chwała zaś, cześć i pokój spotka każdego, kto czyni dobrze – najpierw Żyda, a potem Greka” (Rz 2,10). Istnieje naturalna różnica między mężem a żoną, i to do tego stopnia, że ich duchowe obowiązki w sakramencie małżeństwa pozostają różne i nierówne (Ef 5). Podobnie rady, jakie daje Apostoł ojcom i synom, sługom i panom, są różne – w zależności od ich stanu życia. Równość nie jest czymś naturalnym lecz nadprzyrodzonym, polega na równości synów Bożych dzięki łasce. Jednak nawet ta nadprzyrodzona równość posiada stopnie, w zależności od doskonałości miłości, z jaką wykonujemy uczynki zbawienia. Nawet w niebie nie będziemy równi, chwała każdego będzie proporcjonalna do jego wierności łasce. Łaska ta jednak dostępna jest dla wszystkich – na tym właśnie polega równość, jaką daje nam Ewangelia.

    Jeśli jednak przyjmujemy, że osoby są równe wobec Boga w sensie materialistycznym i personalistycznym i że zasługują one na życie wieczne przez swe wolne przylgnięcie do wiary, logiczną konsekwencją tego musi być, że aby państwo mogło być uważane za „chrześcijańskie” w nowym sensie tego słowa, musi ono szanować wszelkie wolne przylgnięcie do jakiejkolwiek wiary. Państwo nie może wynosić jednego aktu wiary ponad inny, ale powinno traktować je na równi – unikając dyskryminacji. Dlatego nowe chrześcijaństwo oznacza również nowe państwo chrześcijańskie, w którym Kościół domaga się wolności nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich religii, ponieważ wszystkie one są wyrazem dążeń ludzkości do poznania Boga.

    Braterstwo

    Św. Paweł pisze w swym Liście do Rzymian: „Miłość niech będzie bez obłudy! Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem! W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi! W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie!” (Rz 12,10). Św. Tomasz wyjaśnia, że dzięki cnocie miłości kochamy bliźnich tak, jako miłowani jesteśmy przez Boga. Jest to miłość nadprzyrodzona, przekraczająca wszystko (1Kor 13), ponieważ jej źródłem jest sam Bóg. Jednak fakt, że ma ona swe źródło w Bogu, oznacza równocześnie, że szanuje ona ustanowione przez Niego naturalne różnice. Miłość jest cnotą często właśnie dlatego, ze przezwycięża naturalne antypatie wynikające z różnic w kulturze i wykształceniu.

    Jednakże nowe chrześcijaństwo, chrześcijaństwo personalistyczne, mówi o powszechnym braterstwie osób podkreślając, że każda istota ludzka jest autonomiczna i wolna. W tym humanistycznym rozumieniu miłość polega na identyfikowaniu się z ubogimi, upodabnianiu się do robotników, angażowaniu się w różne społeczne inicjatywy wedle stale zmieniających się mód kreowanych przez media. Zapomina ono, że choć powinniśmy kochać ubogich, jak nam nakazał sam Chrystus, pewne jest jednak również, że „ubogich zawsze mieć będziecie miedzy sobą” (Mt 26,11). Próby stworzenia nowego chrześcijaństwa, budowanego na fałszywej braterskiej miłości, prowadzą do ignorowania samego celu miłości, jakim jest zjednoczenie z Bogiem.

    Konkluzja

    Należy zauważyć, że pod przemożnym wpływem Maritaina znajdowali się również intelektualiści będący architektami Unii Europejskiej. Na ironię zakrawa fakt, że większość intelektualistów, którzy stworzyli Unię Europejską, była w istocie katolikami. Pod szczególnie silnym wpływem Maritaina znajdował się Robert Schuman. Istnieje konkretny powód, dla którego Unia jest tak dogłębnie niechrześcijańska – nie jest tak jednak bynajmniej dlatego, że wśród jej założycieli nie było katolików, ale dlatego, że katolicy owi zainfekowani byli ideą nowego chrześcijaństwa, nową wizją Kościoła i społeczeństwa chrześcijańskiego, nową wizją zaszczepioną im przez personalizm Maritaina.

    Co ciekawe, nie wszyscy katolicy XX wieku byli tak zauroczeni Maritainem. Wielu krytykowało jego nową wizję chrześcijaństwa. Po drugiej stronie Atlantyku argentyński ksiądz Julio Meinvielle otwarcie potępiał głoszone przez niego tezy. 1 grudnia 1959 roku Etienne Gilson pisał do Antona Pegisa:

    „Jacques Maritain uważany jest za heretyka. Dawno już zostałby potępiony – ze względu na [głoszony przez niego] progresiwizm i laicyzm – gdyby nie fakt, że był ambasadorem Francji przy Stolicy Apostolskiej (…) Nigdy nie zostanie potępiony! Jednak progresywizm i laicyzm są heretyckie. Humanizm integralny jest książką niebezpieczną”.

    Rzeczywiście, dzięki temu, że Maritain był ambasadorem Francji przy Stolicy Apostolskiej, jego pisma uniknęły jakiejkolwiek oficjalnej krytyki. Jednak jakim kosztem dla Kościoła i całego świata!

    Ks. Julio Meinveille w swej książce De Lamennais a Maritain traktuje utopię Maritaina jako kontynuację ideologii Sillonu, potępionego już przez Piusa X. Na miejscu będzie tu przytoczenie fragmentu encykliki Piusa X Notre charge apostolique:

    „(…) nie jest możliwe zbudowanie społeczeństwa w inny sposób, niż zbudował je Bóg. Nie jest możliwe zbudowanie społeczeństwa, jeśli Kościół nie położy jego fundamentów i nie będzie kierował jego budową. Cywilizacji nie trzeba już odkrywać, ani budować nowego społeczeństwa w obłokach. Ona była i jest – to cywilizacja chrześcijańska i katolickie społeczeństwo. Chodzi jedynie o ich ustanowienie i nieustanne odnawianie na naturalnych i nadprzyrodzonych podwalinach, przeciwko ciągle odradzającym się atakom szkodliwych utopii, buntów i bezbożności”.

    Tak więc, drodzy przyjaciele, dołączmy do naszych modlitw o dobro całego Kościoła również życzenie tego świętego Papieża, by odnowić wszystko w Chrystusie. Dziękuję bardzo za uwagę i zapewniając o moich modlitwach zachęcam wszystkich do pracy na rzecz odbudowy katolickiego ładu społecznego.

    Ks. John Jenkins FSSPX

    tłum. Scriptor

    Polubienie

  10. W USA zbiera się Kolegium Elektorow. Ważą się losy Donalda Trumpa…

    ~historyk :
    W tej całej sprawie Trumpa na pewno pozytywne jest to, że Niemcy ujadają nad jego wyborem. Jęczy Merkel i jęczą niemieckie portale – to już jest duży plus na jego korzyść. Trzeba pamiętać że Niemcy nigdy nie zrezygnowały z budowy Rzeszy Europejskiej i ekspansji na wschód, zatem w interesie Polski powinno być żeby bazy amerykańskie pozostały w Niemczech. Widać, że Obama był wielkim sojusznikiem Merkelowej, bo zawsze chwalił ją i jej „politykę” . Rosja jednak nie pozwoliła sobie odebrać Krymu i Donbasu. Szkopy też nie mają tamtejszych zakładów i surowców, bo zachodnia Ukraina nie była zasiedlana ani industrializowana przez Rosjan. Te tereny uważano na Kremlu za etnicznie polskie właściwie, no i ten banderyzm, nie widziano tam sensu inwestować i Ukraina bez Donbasu i bez Krymu jest dla Niemiec niewiele warta. Niemcy nigdy nie zrezygnowały z ekspansji na wschód, w planach niemieckich nie ma Polski i jeżeli Niemcy chciałyby kiedyś rewidować granicę na Odrze i Nysie, to bez zgody Federacji Rosyjskiej to jest niemożliwe. W interesie Rosji jest Polska jako bufor przed Rzeszą. I Rosja nie ma żadnych roszczeń terytorialnych względem Polski w przeciwieństwie do Niemiec, Ukrainy i Żmudzi (zwanej Litwą) – o tym trzeba pamiętać i hamować imperialistyczne zapędy niemieckie, nie godzić się na żaden „deal” niemiecko-amerykański przeciwko Rosji, bo Niemcy przystąpią do takiego dealu tylko wtedy jeżeli dostaną tzw. „ziemie utracone” a Polacy dalej będą germanizowani i będą tanią siłą roboczą uzupełniali niemiecką gospodarkę za 1500 zeta albo 300 euro jak kto woli.

    Polubienie

  11. No wlasnie, prezydent Duda powinien miec kolo siebie prof. Legutke jako najblizszego doradce. Albo premier Beata Szydlo. I tyle.

    Ale ….czy prezes Kaczynski zaakceptowalby taki autorytet w poblizu? 🙂 Oto zasadnicze pytanie!
    Nawiasem mowiac wydaje mi sie, ze prezes jakims dziwnym trafem lubi otaczacz sie roznymi miernotami. Jak jego brat kiedys. Ciekawe dlaczego? 🙂 🙂

    Dobrego tygodnia wszystkim zycze

    Kroluj nam Chryste!!!

    Polubienie

  12. Doszlo do dywersji na laczach TV ,co obrazuje jak bezbronne jest panstwo przypominajace kupe kamieni ,bo niecenzuralne dodatki pozwole sobie pominac…..
    Jak sie okazalo lacza zostaly sprzedane „strategicznemu ” partnerowi a ich los maja wkrotce podzielic ….ujecia wody!Bez lacz jeszcze wyzyc mozna ,ale co bedzie ,jak zabraknie wody ,zwlaszcza ,ze jej przyszly wlascicielem bedzie niezbyt sympatyczny ….po(d)miot !
    P.S .Do pani J : a kim sie dopiero otacza Duda swiadczy tylko przyklad Rotfelda….Ponoc w kancelarii prezydenta pracuja ludzie pamietajacy ….Jablonskiego !

    Polubienie

  13. https://scriptorium361.wordpress.com/2016/12/17/kazanie-na-4-niedziele-adwentu/
    Kazanie na 4 niedzielę Adwentu

    Ks. John Jenkins FSSPX

    Kazanie na 4 niedzielę Adwentu

    Drodzy wierni,

    W dzisiejszej Lekcji święty Paweł pisze do Koryntian, grupy wiernych, którym niósł prawdziwą wiarę w bardzo trudnym i pogańskim środowisku. W czasach świętego Pawła Korynt był miastem wielkim i bardzo bogatym, miastem portowym, w którym spotykały się szlaki handlowe całego Cesarstwa Rzymskiego i w którym przenikało się wiele kultur. Było to miasto bardzo światowe i wiemy z listów świętego Pawła, że ta grupa wiernych stwarzała wielkie trudności – stanowili ją ludzie nie nawróceni jeszcze w pełni z pogańskich zwyczajów i ekscesów. W dzisiejszej Lekcji święty Paweł rozpoczyna naukę od usprawiedliwienia swojej posługi wobec tych, którzy go lekceważą. W kolejnym rozdziale ekskomunikuje nawet pewnego wiernego za popełnione przez niego wykroczenia. Wiemy, że te środki były skuteczne, trudno jednak wykorzenić stare nawyki i wiemy skądinąd, że trzydzieści lat po śmierci świętego Pawła sam papież, święty Klemens, zmuszony był napisać dwa kolejne listy, by zaprowadzić porządek w gminie korynckiej.

    Dlatego ten list świętego Pawła daje nam ważną naukę – dotyka istoty misji i posługi Apostoła w chwili, gdy był on atakowany przez ludzi bezbożnych. Również w dzisiejszej Ewangelii czytamy o misji świętego Jana Chrzciciela, miał on stać się głosem przygotowującym drogę Panu. Ta niedziela jest niedzielą następującą po Suchych Dniach zimowych, dniach przeznaczonych tradycyjnie na udzielanie święceń kapłańskich. Rozważenie czytanych dziś słów świętego Pawła będzie więc dla nas budujące i pożyteczne.

    Wszechmocny Bóg, zgodnie z obietnicą udzieloną pierwszym rodzicom po ich upadku, stał się Człowiekiem i umarł na Krzyżu dla naszego zbawienia. Co jednak bardziej jeszcze zdumiewające – Bóg chciał nie tylko ofiarować sam siebie dla naszego zbawienia, ale też chciał, by również inni uczestniczyli w tym akcie Odkupienia, przez składanie tej samej ofiary, jako jego wyświęceni słudzy. Tak niezgłębione jest miłosierdzie Boże – chce udzielać nam darów swej łaski za pośrednictwem ludzi do nas podobnych.

    Bóg mógłby udzielić nam swej łaski w jakikolwiek inny sposób, mógłby to uczynić za pośrednictwem aniołów, jako istot Mu bliższych, mógłby też udzielić jej bezpośrednio. A jednak zechciał udzielić nam łaski za pośrednictwem swych wyświęconych sług, powołanych spośród ludzi. Ludzie, którzy posiadać będą tak wzniosłą godność, będąc narzędziami zbawienia, wyświęceni do składania w Jego imieniu tej samej co On Ofiary, będą kontynuować Jego misję na ziemi, by jako alter Christus nieść dary Boże ludziom, aby doprowadzić ich na powrót do Boga.

    Święty Paweł rozpoczyna tak: „Niech ludzie nas uważają jako sługi Chrystusowe”. To dziwne, że święty Paweł w krytycznym momencie, gdy cała jego posługa w Koryncie kwestionowana jest i atakowana, nie rozpoczyna swej obrony od przypomnienia wiernym całego dobra, jakie im wyświadczył. Nie mówi o swych cnotach, ani nawet o swej władzy apostolskiej. Mówi w sposób prosty, przypominając kim jest przed Bogiem – po prostu sługą Chrystusa. Nie mówi, że jest Apostołem, nie wspomina o żadnej innej posiadanej przez siebie godności, mówi jedynie, że jest sługą, jednak sługą Chrystusa. Sam jednak fakt, że jest on sługą, nie świadczy absolutnie o niczym.

    Jest sługą. Kapłan jest sługą, czyli kimś, kto służy komu innemu. Kapłan jest sługą Chrystusa. Wobec ludzi reprezentuje Boga, wobec Boga reprezentuje natomiast interesy i potrzeby ludzi. Święty Paweł mówi, że jest „szafarzem tajemnic Bożych”. Oznacza to, że pierwszym obowiązkiem kapłana jest przekazywanie, czy szafarstwo, tajemnic Bożych. Po pierwsze nadprzyrodzonego poznania Boga, a następnie nadprzyrodzonych darów Bożych, czyli sakramentów. To właśnie odróżnia kapłana od każdej innej istoty ludzkiej – władza udzielania darów Bożych.

    Jaka to wzniosła godność, przekazywanie ludziom rzeczy, które należą do Boga! Nie ma ziemi większej godności niż kapłaństwo, gdyż kapłanowi powierzone zostają nie sprawy ziemskie, nie ziemska władza, ale raczej władza nad rzeczami, które należą do samego Boga.

    A czego wymaga się od sług Bożych? Czego wymaga się od człowieka, by mógł on stać się sługą Boga? Święty Paweł mówi nam: „A to, czego się żąda od szafarzy, aby każdy naleziony był wiernym”. Zauważmy, że święty Paweł nie twierdzi, że szafarz musi być bogaty czy nawet inteligentny, popularny czy przystojny, ale by „znaleziony był wiernym”. Wierny tym rzeczom, które zostają mu powierzone. Pierwszą i zasadniczą cnotą kapłana musi być wierność temu depozytowi, czyli nauce naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Musi być wiernym strażnikiem tego, co otrzymał, jak każdy sługa, któremu powierzono tę funkcję i skarb.

    Bycie wiernym to właśnie cecha najbardziej potrzebna słudze Bożemu. Przede wszystkim musi trzymać się depozytu wiary. Niezależnie od tego, jakie miałby inne przymioty i cnoty, jeśli kapłan nie trzyma się nauki Zbawiciela wiernie, nie wykonuje swojej misji. I odwrotnie, niezależnie od osobistych i moralnych upadków, jeśli zachowuje nienaruszoną wiarę, jego apostolat wyda owoce. Ponieważ jest sługą, jego dzieło ma charakter całkowicie instrumentalny, jest dobre, o ile osiąga cel, dla którego słudze udzielona została władza. W przypadku sługi Bożego, musi ono przekazywać rzeczy Boże. Niezależnie od osobistych upadków, sługa realizuje swój cel jeśli przekazuje to, co otrzymał, jeśli przekazuje nienaruszoną wiarę oraz sakramenty zgodnie z Tradycją Kościoła.

    To właśnie mówi nam święty Paweł: „za najmniejszą zaś rzecz poczytuję sobie, bym przez was był sądzony albo przez ludzi”. Sługa musi odpowiadać przed tym, który go mianuje, czyli przed swym panem i mistrzem. Sam tylko Bóg będzie osądzał wierność swego sługi, a nie ludzie. Nasz jedyny osąd może dotyczyć tego, czy zachowywana jest wierność, czyli czy wiernie przekazywany jest depozyt wiary.

    Tak więc, drodzy wierni, w dniu dzisiejszym powinniśmy modlić się w sposób szczególny o wierność u sług Boga, czyli o świętość kapłanów. Kapłan wyświęcany jest po to, by udzielał wam rzeczy Bożych, jednak taka misja całkowicie przekracza możliwości człowieka. Kapłani zawsze potrzebować będą modlitw, by mogli pozostać wierni, by mieli siłę i odwagę przekazywać wam naukę i łaskę, których tak bardzo potrzebujecie. Modlitwy w intencji kapłanów będą zawsze owocne również dla waszego własnego uświęcenia, gdyż święci kapłani będą prowadzili również was do świętości.

    Jednak ta nauka świętego Pawła stosuje się również do każdego z nas, niezależnie od naszego stanu życia – nie tylko do wyświęconych sług Chrystusa. Każdy z nas otrzymał coś od Boga. Po pierwsze darem jest samo życie. Otrzymaliście również łaski, dary nadprzyrodzone oraz zdolności. Wszystkim tym rzeczom musicie być wierni. Wierność wymagana jest od każdego, kto został w jakiś sposób pokochany, podobnie musimy być wierni tej miłości, którą ślubowaliśmy.

    Można by powiedzieć, że najdobitniejszą oznaką świętości jest właśnie wierność temu, co obiecaliśmy i do czego się zobowiązaliśmy. Każdy z nas wie niekiedy, co powinien uczynić, czynimy postanowienia walki z daną wadą lub praktykowania jakiejś cnoty. Jak wielu z nas nie dotrzymuje jednak tych małych postanowień! Sam święty Augustyn powiedział, że rzeczy małe są same w sobie małe, ale wierność w rzeczach małych jest rzeczą wielką. To właśnie wierność naszym postanowieniom i obowiązkom stanu nadaje naszemu życiu ład i a nam szczęście, daje nam siłę do wypełniania największych nawet zobowiązań. Jednak wierność taka jest przede wszystkim owocem łaski, owocem wielu modlitw.

    Tak więc, drodzy wierni, ponieważ już za kilka dni otrzymamy największy dar i największą radość w osobie Bożej Dzieciny która się narodzi, pamiętajmy również, że wierność ta wymagana jest w odniesieniu do każdego daru. Bóg kocha nas miłością nieskończoną, jednak również my musimy kochać Jego – a największą oznaką miłości jest nie tyle to, co ofiarujemy Bogu, co nasza wierność w dawaniu tego, co jesteśmy w stanie ofiarować. Prośmy więc o wierność w miłości Tą, która pokazała ową wierność w stopniu najwyższym: Najświętszą Maryję Pannę, Virgo Fidelis, Pannę Wierną. Ona pokaże nam, poprzez miłość jaką okazuje swemu Synowi, jak mamy odpłacać za tę miłość Boga wiernością temu, co nam Bóg dał, byśmy mogli być razem z Nią szczęśliwi przez wszystkie wieki wieków. Amen.

    tłum. Scriptor

    Polubienie

  14. Pragnę przypomnieć szanownym twórcom naszego portalu, o zachowanie ostrożności wynikającej z prawnej odpowiedzialności za zamieszczane treści.

    W dniu dzisiejszym na pocztę elektroniczą wirtualnapolonia2@gmail.com wpłynęło żądanie usunięcia postu pod poniższym linkiem:
    https://wirtualnapolonia2.wordpress.com/2016/09/29/gosciniec-2016-09-29/#comment-960

    Z uwagi na brak zamieszczonych dowodów potwierdzających prawdziwość zawartych w przedmiotowym poście informacji – post został USUNIĘTY.

    Polubienie

  15. Panie Adminie, bardzo dobrze, ze usunal pan krzywdzacy post. Nie godzi sie pomawiac o przestepstwa szanownej pani D(…) G(…), wroclawskiej notariuszki tylko dlatego, ze ma takie samo imie oraz pierwsza litere nazwiska jak cytowana w wielu artrykulach oszustka z Wroclawia, ktora fatalnym zbiegiem okolicznosci tez jest notariuszem.

    O tej prawdziwej notariuszce oszustce rozpisuje sie prasa jak ponizej.

    Bezkarna notariuszka

    http://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/bezkarna-notariuszka,215078.html

    Szajka oszustów wyłudzała mieszkania od staruszków. Będą zarzuty dla notariuszki

    http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,20495489,szajka-oszustow-wyludzala-mieszkania-od-staruszkow-beda-zarzuty.html#ixzz4TJtl9jHz

    Starsi ludzie tracili swoje mieszkania. Pani notariusz „w większości niewinna” orzekł sąd

    http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3484389,starsi-ludzie-tracili-swoje-mieszkania-pani-notariusz-w-wiekszosci-niewinna-orzekl-sad,id,t.html

    Polubienie

  16. Spokojnie, to tylko rewolta-pogróżka SB i WSI, nie o siebie zresztą, bo Szefowie się uwłaszczyli dawno. O „honor” rabusia: naszym nie obniżajcie emerytur! Dopiero, gdy rząd będzie chciał realnie otworzyć np. Zbiór Zastrzeżony IPN, to będzie prawdziwa „walka o demokrację”. Oby rząd był na to lepiej przygotowany.

    Historia, jak zwykle, parodiuje tragedię (obalenie rządu Olszewskiego przez oficerów prowadzących Bolka 4. VI.1992) przez farsę „rewolty 1000 kanapek” i malowniczo położonego lewaka-męczennika. Pamiętajmy jednak „tigra”!!

    Namawiam do zebrania się Polaków pod Sejmem i pieśni adwentowych, modlitw, może już dzielenia się opłatkiem.

    Pamiętajmy, że kontr-rewolucja to jest proces przeciwny do rewolucji, nie zaś rewolta w przeciwnym kierunku.

    W Polsce katolickiej Metropolita warszawski powinien zarządzić procesje z parafii, z feretronami i obrazami Świętych i modły za pomyślność Ojczyzny pod Sejmem. To samo powinien polecić Ojciec Dyrektor katolickiego Radia. A proboszczowie mogą przecież spontanicznie!

    Nowa, burzliwie rozwijająca się połać internetu, #CIAMAJDAN.

    Polubienie

  17. To już pewne! Donald Trump prezydentem-elektem Stanów Zjednoczonych

    Nie było sensacji w głosowaniu elektorów decydujących ostatecznie o wyborze prezydenta USA. W poniedziałek zatwierdzili oni wybór dokonany przez Amerykanów 8 listopada.

    W powszechnym głosowaniu kandydat Republikanów uzyskał 306 głosów elektorskich, zaś jego rywalka, Hillary Clinton zaledwie 232. Mimo iż zatem na reprezentantkę Demokratów głosowało więcej Amerykanów, o wyborze Trumpa zdecydował korzystny rozkład głosów elektorskich w poszczególnych stanach.

    W USA wybór prezydenta nie dokonuje się bezpośrednio, lecz dwuetapowo. Wszyscy uprawnieni głosują na elektorów, których tym samym upoważniają do ostatecznego wyboru wskazanego kandydata. Takie rozstrzygnięcie nastąpiło dopiero w poniedziałek 19 grudnia.

    Szóstego stycznia przyszłego roku odbędzie się posiedzenie połączonych obu izb Kongresu Stanów Zjednoczonych. Wówczas zostanie zaprzysiężony prezydent-elekt Donald Trump.

    http://www.pch24.pl/to-juz-pewne–donald-trump-prezydentem-elektem-stanow-zjednoczonych,48174,i.html

    Polubienie

  18. Central Intelligence Agency MAJDAN;
    CIA’MAJDAN

    Czyżby amerykańska agencja rządowa zajmująca się pozyskiwaniem i analizą informacji o zagranicznych rządach, korporacjach i osobach indywidualnych, była aż tak nierezolutna?

    Polubienie

  19. Nie od dzis wiadomo ,ze zachodnie lewactwo jest wyjatkowo czule na eksponowanie w przestrzeni publicznej akcentow katolickich , jednak do ich grona zaczynaja sie dolaczac takze …ksieza !I tak ksiadz Sante Braggie z Cremony we Wloszech spowodowal spore poruszenie po ogloszeniu, ze szopka bozonarodzeniowa nieopodal cmentarza komunalnego moglaby urazic muzulmanow i ateistow.Juz jeden z twitterowiczow pospieszyl mu z pomoca komponujac Stajenke na miare naszych czasow…taka ekumenicznogenderowska:

    ?ref_src=twsrc%5Etfw

    Polubienie

  20. W lipcu tego roku antypolak, poseł Michał Szczerba chciał przypominać, jak Polacy Żydów mordowali. Nie spodziewał się takiej reakcji

    W środę w Sejmie doszło do konferencji Michała Szczerby (PO), który protestował przeciwko kandydaturze Jarosława Szarka na prezesa IPN. Posłowi Platformy nie podobały się jego wypowiedzi na temat zbrodni w Jedwabnem.

    Szarek, zapytany, kto mordował w Jedwabnem, mówił: Wykonawcami tej zbrodni byli Niemcy, którzy wykorzystali w tej machinie własnego terroru – pod przymusem – grupkę Polaków. I tutaj odpowiedzialność w pełni za tę zbrodnię pada na niemiecki totalitaryzm. Polskie Państwo Podziemne wszelkie przejawy kolaboracji z Niemcami, szmalcownictwa, karało śmiercią”

    Szczerba uznał to za skandal. Tymczasem jego wystąpienie zostało przerwane przez Rajmunda Pollaka, zaproszonego do Sejmu przez posła Kukiz’15 Józefa Brynkusa. Wywiązała się gwałtowna dyskusja…

    Pollak przerywa konferencję w ok. 4:16

    http://niezlomni.com/michal-szczerba-chcial-przypominac-polacy-zydow-mordowali-spodziewal-sie-takiej-reakcji/

    Polubienie

  21. Admin!

    Dwa zdjęcia ze Święcickim to z pewnością fotomontaż ale foto M.Szczerby jest chyba autentyczne.Znalazłem foto z tej manifestacji, która się naprawdę odbyła i jest tam Święcicki.

    Jak widać oni tak na poważnie!

    Polubienie

  22. Kiedy rozum śpi, budzą się potwory lub Gdy rozum śpi, budzą się demony, Kiedy rozum śpi, budzą się upiory (hiszp. El sueño de la razón produce monstruos)

    https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f5/Museo_del_Prado_-GoyaCaprichosNo._43-_El_sueño_de_la_razon_produce_monstruos.jpg

    Zlikwidować Watykan, papieża przed sąd. Aktor Pieczyński chce być przywódcą krucjaty przeciwko Kościołowi

    Krzysztof Pieczyński atakuje Kościół, ale w sposób, który zniechęca nawet antyklerykałów

    Kiedy pierwszy raz nazwał Kościół „zwyrodniałą instytucją, która zahipnotyzowała 2 mld ludzi”, katolicy obwołali go opętanym nienawiścią. Ale Krzysztof Pieczyński na tym poprzestawać nie zamierza. Właśnie założył Stowarzyszenie Polska Laicka, a w krytyce znienawidzonej przez siebie instytucji przekracza kolejne granice. „Odleciał” – mówią nawet antyklerykałowie, którzy słuchają, jak postuluje rozwiązanie Watykanu i osądzenie papieża Franciszka.

    Tropiciel kościelnych zbrodni

    Pieczyński był ostatnio gościem programu Elizy Michalik w „Superstacji”. Dziennikarka zaczęła od pytania o to, jak powinna nazwać aktora. – Antyklerykał”? A może inaczej? – Nie chciałbym być identyfikowany jako człowiek antyklerykalny. Bo nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, czyli z Kościołem katolickim. To, czym się zająłem, to opowiedzenie Polakom prawdziwej historii Kościoła. Zaprzeczenie, jakoby to była dobroduszna instytucja, z której płyną ideały miłości. To wszystko jest oparte na fałszerstwach, zbrodniach i tak dalej – odpowiedział gość.

    Nie Ma Żartów – 2015.09.23 – Krzysztof Pieczyński

    Dalej było jeszcze „gorzej”. O ile nie dziwi i nie szokuje, że Pieczyński jest zwolennikiem wypowiedzenia konkordatu czy wyprowadzenia religii ze szkół, o tyle niektóre jego postulaty ocierają się o absurd. Pieczyński twierdzi na przykład, że Kościół jako instytucję trzeba rozwiązać. – Dla Kościoła w takiej formule nie ma miejsca. To instytucja oparta na ludobójstwie, kłamstwach i fałszerstwach – przekonuje. To samo tyczy się Watykanu
    Nie ma w tym sensie żadnej możliwości kompromisu ani dialogu. Po rozwiązaniu tej instytucji chrześcijaństwo może się odrodzić, bardzo podobne do tego, jakie było na początku, czyli przed IV wiekiem, zanim zaczęła się rzeź wywołana przez Konstantego.

    Pieczyńskiemu marzy się chrześcijaństwo, „które jest sektą mistyczną”. Takie, które nie gromadzi majątków w bankach, jest ubogie i dla ubogich, nie ma też „pragnienia władzy i posiadania władzy nad światem”. Dla aktora „premierem z jajami” byłby polityk, który zerwałby stosunki z Kościołem. I znów – to poglądy głoszone przez wielu, ale bledną przy agresywnej, radykalnej, wręcz fanatycznej retoryce.

    – Gwarantuję, że ludzie, którzy się uwolnią od Kościoła, staną w momencie pustki. Ta pustka jest bardzo dobra. Dzięki tej pustce stworzy się kryzys. Nie biegnijcie do lekarza, do księdza. My sami mamy się leczyć. Musicie stać się własnymi lekarzami – mówi potem Pieczyński. A na koniec deklaruje, że chodzi mu tylko o „inspirowanie ludzi do tego, by odkryli własną ścięzkę”.

    – Jest i zawsze było obowiązkiem ludzi, którzy się budzą, budzić innych – definiuje swoją misję.

    Z błyskiem w oku

    Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie znał Pieczyńskiego z tej strony. Zaskoczenie było spore, gdy aktor znany szerzej głównie z ról w „Na dobre i na złe” i serialu „Dom” udzielił pierwszego wywiadu, w którym uderzył w Kościół. Potem były kolejne, w tym ten w naTemat, gdzie Pieczyński otwarcie mówił, że zamierza walczyć z katolicką hierarchią.

    „Nie ma żadnego chrześcijaństwa, które jest naszymi korzeniami”, „Kościół fałszuje dokumenty o tym, że ma być papież”, „jeśli katolicy są obrażeni, to chcę powiedzieć, że takich jak ja palili masowo, w tysiącach” – to przykłady jego wypowiedzi.

    Dziś Pieczyński nie tylko mówi. Na swoim facebookowym profilu, gdzie też publikuje komentarze o Kościele i religii, ogłosił, że zakłada Stowarzyszenie Polska Laicka. Aktor wspiera też akcję „Świecka szkoła”, w ramach której zbierane są podpisy pod projektem zniesienia finansowania religii z budżetu państwa.

    Nie może dziwić, że taka aktywność przysparza krytyków. Ale Pieczyńskiego krytykują nie tylko obrońcy Kościoła. Wymowny komentarz do występu artysty w „Superstacji” zamieścił na Facebooku Andrzej Saramonowicz.

    „Oglądam Krzysztofa Pieczyńskiego, który z błyskiem w oku, jaki znamy u bohaterów romantycznych lub pacjentów oddziałów zamkniętych, mówi o tym, że trzeba rozwiązać Watykan, a obecny papież powinien stanąć przed sądem. Boże, jeszcze raz się powtarza stara prawda, że aktor nie powinien mówić bez reżysera…” – napisał.

    Taką opinię podziela część kolegów Pieczyńskiego „z branży”. Widać to choćby po komentarzach pod wpisem Saramonowicza. Z kolei dwaj aktorzy, do których zadzwoniłem z prośbą o komentarz, odmówili, sugerując tylko, że to „delikatna sprawa”, a nie chcą psuć sobie relacji towarzyskich.

    Co ciekawe, Pieczyński ma świadomość tego, jak jest postrzegany. – Przez ostatnie 18 lat obserwuję pewne zjawisko przy spotkaniach z ludźmi odpowiedzialnymi za kulturę. Patrzą na mnie z wyższością. Jestem w kulisach wyśmiewany właśnie z tego powodu, że reprezentuję szczerość i czułość – mówił naTemat.

    Fanatyk?

    To, co dla niego jest „szczerością i czułością”, dla innych jest fanatyzmem. Trudno ulec wrażeniu, że Pieczyński przypomina czasem Jerzego Zelnika, aktora, który zaangażował się politycznie i wciela się w rolę „niepokornego”. Bardzo dobrze widać to w wywiadzie, jakiego udzielił portalowi Racjonalista.tv.

    Krzysztof Pieczyński: Kołtuństwo i zakłamanie stało się częścią naszej świadomości

    „Pieczyński odleciał” – piszą pod nim komentatorzy. Dlaczego? M.in. za sprawą takich wypowiedzi o księżach, którzy ingerują w życie seksualne ludzi:”Po co im to łóżko? Przecież to jest penetracja najintymniejszej strony życia ludzkiego. Z sypialni jest bliska droga do podświadomości i snów. Oni chcą kontrolować nasze sny”.

    Pieczyński brnie w wywiadzie dość zaskakujące wywody

    Co to za świat, ten świat snów? To jest świat uwolniony od ego, od tej męskiej zasady. Świat bliższy tej części bóstwa, która reprezentuje żeńskość, księżyc, boginie. Ten świat bogini rodzi, czyli nadaje formę wszystkiemu. Mężczyzna zapładnia. Ten świat daje nam nieustanne impulsy. Nasza dusza, kiedy jest pozbawiona ego, jest zabierana z ciała, jest informowana przez kolory i przez światło wyższych inteligencji kosmicznych, jest pouczana. Przez kody światła ta dusza wraca i odbywa się nieustanny proces ewolucji. Dlatego Kościół chce kontrolować sny.

    Potem jest też o centrach, w których jest energia kosmiczna. O sposobach, w jakie człowiek może połączyć się z boskim umysłem i kosmosem. O obcowaniu człowieka z „mistrzami światła”. O tym, że człowiek jest tak zakodowany, że żeby dotrzeć do „subtelniejszych energii”, trzeba otworzyć wewnętrzne widzenie w człowieku. „A to się odbywa za pomocą szyszynki”. Jest też odpowiedź na pytanie, dlaczego wierni Kościoła spożywają ciało Chrystusa, a są „odsunięci od krwi”. „Partycypując w spożywaniu krwi istoty wyższej zmienia się nasze DNA. Kościół odsunął ludzi od tego, żeby nie połączyli się ze swoim wyższym ‚ja'” – wyjaśnia aktor.

    Wszystko opowiedziane uduchowionym głosem, który – jak widać – wprawia w zakłopotanie nawet dziennikarza, który przeprowadza wywiad. Zapytałem redaktora Racjonalista.tv o wrażenia po rozmowie z Pieczyńskim. Nie chciał się wypowiedzieć, wyjaśniając, że może to uderzyć w jego portal i że „to może nie być dobrze widziane”.

    – Jaki jest pan Krzysztof Pieczyński, każdy widzi i słyszy – skwitował.

    http://natemat.pl/156061,zlikwidowac-watykan-papieza-przed-sad-aktor-pieczynski-chce-byc-przywodca-krucjaty-przeciwko-kosciolowi

    Polubienie

  23. Grupy bilateralne Strona główna Sejmu

    POLSKO-IZRAELSKA GRUPA PARLAMENTARNA

    Ukonstytuowała się w dniu 16-02-2012

    Szczerba Michał /PO/ – przewodniczący
    Abramowicz Adam /PiS/ – wiceprzewodniczący
    Borys-Damięcka Barbara /PO/ – wiceprzewodnicząca (senator)
    Godson John Abraham /PSL/ – wiceprzewodniczący
    Kania Andrzej /ZP/ – wiceprzewodniczący
    Sellin Jarosław /PiS/ – wiceprzewodniczący
    Van der Coghen Piotr /PO/ – wiceprzewodniczący

    Ardanowski Jan Krzysztof /PiS/
    Bublewicz Beata /PO/
    Gąsior-Marek Magdalena /PO/
    Grodzka Anna /niez./
    Hoppe Teresa /PO/
    Jackowski Jan Maria /PiS/ (senator)
    Kamińska Bożena /PO/
    Kamiński Mariusz Antoni /niez./
    Kilian Wiesław /PO/ (senator)
    Kmiecik Henryk /PSL/
    Kulesza Tomasz /PO/
    Lassota Józef /PO/
    Małecka-Libera Beata /PO/
    Mazurek Beata /PiS/
    Muchacki Rafał Klemens /PO/ (senator)
    Nowicka Wanda /niez./
    Person Andrzej /PO/ (senator)
    Piątak Andrzej /niez./
    Piechota Sławomir Jan /PO/
    Raniewicz Grzegorz /PO/
    Rocki Marek Dariusz /PO/ (senator)
    Rząsa Marek /PO/
    Rzymełka Jan /PO/
    Sońta Krzysztof /PiS/
    Święcicki Marcin /PO/
    Wolak Ewa /PO/
    Ziemniak Wojciech /PO/
    Zmiany w składzie osobowym w trakcie kadencji:
    Gąsior-Marek Magdalena /PO/ – od 21-10-2013
    Grodzka Anna /niez./ – od 01-03-2012
    Hoppe Teresa /PO/ – od 17-04-2013
    Kamińska Bożena /PO/ – od 24-04-2014
    Kamiński Mariusz Antoni /niez./ – od 06-05-2013
    Katulski Jarosław /PO/ – od 16-02-2012 do 05-12-2014 (wygaśnięcie mandatu)
    Person Andrzej /PO/ – od 20-02-2012 (senator)
    Piątak Andrzej /niez./ – od 29-02-2012
    Rzymełka Jan /PO/ – od 05-06-2014
    Sońta Krzysztof /PiS/ – od 05-06-2014

    http://www.sejm.gov.pl/SQL2.nsf/skladgr?OpenAgent&175&PL

    Grupy bilateralne Strona główna Sejmu

    POLSKO-IZRAELSKA GRUPA PARLAMENTARNA

    Ukonstytuowała się w dniu 10-03-2016

    Szczerba Michał /PO/ – przewodniczący
    Abramowicz Adam /PiS/ – wiceprzewodniczący
    Ardanowski Jan Krzysztof /PiS/ – wiceprzewodniczący

    Furgo Grzegorz /N/ – wiceprzewodniczący
    Małecka-Libera Beata /PO/ – wiceprzewodnicząca

    Borowiak Joanna /PiS/
    Cicholska Anna /PiS/
    Czerwiński Jerzy /PiS/ (senator)
    Fedorowicz Jerzy /PO/ (senator)
    Gasiuk-Pihowicz Kamila /N/
    Golbik Marta /N/
    Jaros Michał /N/
    Kamiński Michał /UED/
    Lassota Józef /PO/
    Piechota Sławomir Jan /PO/
    Raniewicz Grzegorz /PO/
    Rocki Dariusz /PO/ (senator)
    Skutecki Paweł /Kukiz15/
    Stasiński Michał /N/
    Suchoń Mirosław /N/
    Święcicki Marcin /PO/
    Truskolaski Krzysztof /N/
    Sekretarz grupy: Mariusz Głodzik, tel. 22 694-18-16, e-mail mariusz.glodzik@sejm.gov.pl

    VIII kadencja

    http://www.sejm.gov.pl/SQL2.nsf/skladgr?OpenAgent&294&PL

    Polubienie

  24. Henry Kissinger chwali Donalda Trumpa: może zmienić dzieje świata

    Były sekretarz stanu, politolog i osoba wciąż bardzo wpływowa wśród amerykańskich elit kierujących polityką zagraniczną – Henry Kissinger – po raz kolejny przychylnie wypowiedział się o prezydencie-elekcie. Jego zdaniem Trump ma szansę zapisać się w historii USA jako „bardzo znaczący prezydent”.

    W wywiadzie dla „Face the Nation”, wyemitowanym w niedzielę przez stację CBS, twórca polityki odprężenia wobec Chin, z drugiej strony człowiek współodpowiedzialny wraz z prezydentem Nixonem za bombardowanie neutralnej Kambodży, gdzie miały znajdować się bazy wietnamskich komunistów, przyznał Trumpowi „ogromny kredyt zaufania”. Kissinger chwalił go za dobrą analizę sytuacji amerykańskiej, opracowanie właściwej strategii i zwycięstwo w wyborach, nawet wbrew kierownictwu Patii Republikańskiej.

    – Nie myślałem o nim jako o kandydacie na prezydenta do momentu, aż się nim stał – mówił Kissinger. Dalej wyjaśnił, że prezydent-elekt właściwie ocenił sytuację w kraju i opracował strategię, która przyniosła mu zwycięstwo. – Teraz jego zadanie będzie polegać na zastosowaniu tej samej umiejętności do sytuacji międzynarodowej – mówił były sekretarz stanu i doradca ds. obrony Nixona.

    Tłumaczył, że „Trump jest zjawiskiem, jakiego zagranica nie widziała”. Wg byłego sekretarza stanu, obecnie na świecie dokonują się ważne zmiany i to może być „niezwykła okazja” dla prezydenta, który „może przejść do historii jako bardzo znaczący prezydent”.

    Kissinger wyjaśnił, że zadaje on „wiele nowych, nieznanych pytań,” ma innowacyjne podejście do polityki i w związku z tym coś niezwykłego może – ale nie musi – z tego narodzić się.

    Kissinger, który zauważył, że Trump „ma umysł jasny” i wie, jakie problemy trzeba rozwiązać, dał mu radę. – Jedną z najtrudniejszych rzeczy jest rozróżnienie rutynowych problemów od kwestii zasadniczych, które przynoszą skutki w dłuższej perspektywie. Dlatego prezydent nie powinien dać się wciągnąć w walkę biurokratów w kwestiach marginalnych – ostrzegał.

    Były doradca prezydenta Nixona podkreślił, że prezydent-elekt Donald Trump może przejść do historii jako jeden z najbardziej wpływowych prezydentów w historii ze względu na radykalną zmianę, którą reprezentuje w stosunku do ustalonego porządku światowego. On ten porządek może zmienić, zwłaszcza, że świat znajduje się niejako w próżni i konieczne jest ustalenie nowych zasad ładu międzynarodowego.

    Kissinger, który już kilkakrotnie spotkał się z Trumpem po wyborach stwierdził, że polityka zagraniczna prezydenta-elekta będzie bardziej polegać na instynktach niż teorii. – Myślę, że działa przez rodzaj instynktu, który jest inną formą analizy niż moja, bardziej akademicka – mówił. Trump podnosi szereg kwestii ważnych i jeśli odpowiednio nimi pokieruje może – zdaniem politologa – doprowadzić do wielkich zmian.

    Kissinger przy innych okazjach wyraził nadzieję, że prezydent-elekt będzie mógł prowadzić spójną politykę zagraniczną i wewnętrzną. Ma szansę na pogodzenie różnicy postrzegania roli polityki zagranicznej USA zarówno przez opinię publiczną, jak i elity.

    Źródło; newsmax.com., washingtontimes.com., AS.

    http://www.pch24.pl/henry-kissinger-chwali-donalda-trumpa–moze-zmienic-dzieje-swiata,48165,i.html

    Polubienie

  25. Odnosząc się do wpisów dotyczących wystąpienia Pana Legutko, to sądzę, że Pan Ryszard w wystąpieniu w PE obnażył cały ten fałsz, na którym oparto konstrukcję zasad tworzących UE. Uczynił to z klasą, w stylu dawno niespotykanym i chyba już prawie wymarłym. Żal tylko było patrzeć jak go te sępy polskojęzyczne dziobać zaczęły. Nie sądzę aby Pan prezydent jak również i Pan prezes dał radę sprostać osobowości i intelektowi Pana Ryszarda, o kulturze nie wspominając. Dlatego też jakakolwiek możliwość bliskiego doradzania jednemu czy też drugiemu jest nieprawdopodobna. Pan Legutko, najprawdopodobniej mógłby być lepszym prezesem, a tym bardziej lepszym prezydentem. I tego oni się boją.

    Polubienie

  26. Majdan w Warszawie, czyli komedia

    Wielu, podobnie jak i ja, zastanawia się nad tym, co stało się w Polsce w ostatnich dniach. Co to było? Zwykła awantura w Sejmie, bezsensowna szarpanina, czy też próba zamachu stanu? Już poprzednio sugerowałem to ostatnie. Obecnie zaś, gdy patrzę na całość zachowań i zdarzeń, coraz bardziej już wyraźnie widać las, a nie pojedyncze drzewa. A ten las to próba puczu.

    Wielu czytających tę analizę będzie uważało, że to ocena zbyt daleko idąca, że brak do tego wystarczająco mocnych podstaw. Jednak zdarzenia układają się w coraz bardziej wyraźny obraz. I tak po kolei. Opozycja i jej zwolennicy, dotknięci zmianą władzy od początku wysyłali sygnały, że na to się nie godzą, że będą się przeciwstawiać. Sprawa TK, wraz z odejściem Rzepińskiego, coraz bardziej wygląda na porażkę opozycji. Ten stan rzeczy zirytował w najwyższym stopniu tę część opozycji, która wokół wojny o TK budowała strategię zwycięstwa i szukała poparciu kół liberalnych na Zachodzie. Ponieważ to nie dawało efektów, to pojawiły się tam głosy radykalne: Wałęsa straszył – „Pomożemy wam wyskakiwać przez okna”, a Komorowski na manifestacji KOD-u w Poznaniu krzyczał: „Czasem trzeba walić dechą w łeb”.

    A tu przecież nie chodzi o jakichś drobnych zadymiarzy, tylko o byłych prezydentów, a te ich wypowiedzi można traktować jako wyraz planu działań wyrażony w skondensowanej formie. Jeśli to ma być umiarkowana, demokratyczna i europejska opozycja, to ja dziękuję, wolę już być faszystą.
    Przy takich, idących z samej góry, hasłach, że trzeba „walić dechą w łeb” i „pomagać wyskakiwać przez okno”, to trudno się dziwić, że rzeczywiste plany muszą takie działania uwzględniać, a na pytanie co robić, odpowiedź dla nich była oczywista: Majdan!

    I tak też należy odbierać to, co stało się w Sejmie i pod Sejmem w piątek i później w nocy. Widać, że działania opozycji były zaplanowane i skoordynowane. Manifestacja przed Sejmem była zaplanowana na 17 grudnia już trzy dni wcześniej, a nawet, jak ujawnił poseł Liroy-Marzec z Kukiz’15, zamówiono 1000 kanapek dla protestujących. W świetle tych faktów widać, że sprawa wykluczenia posła PO Szczerby z obrad, jak i kwestia ograniczenia dostępu dziennikarzy do Sejmu, były tylko pretekstami, bo gdyby ich nie było, znaleziono by inne, bądź stworzono nowe metodami sterowanej prowokacji, bo przecież nie o to chodziło, a o zablokowanie obrad Sejmu i wywołanie kryzysu.

    Wcześniejsze zaplanowanie demonstracji i zapewnienie im wsparcia logistycznego na to wyraźnie wskazuje. Ponadto wygadał się poseł Kłopotek, który znany jest z tego, że nie potrafi utrzymać tajemnicy: „Pan zobaczy, co będzie. Znowu będzie wielka hucpa, walka, buczenie, krzyczenie i wyzywanie się”. Coś widać i do niego dotarło.

    I wszystko szło dla opozycji dobrze: Kuchciński dał się łatwo sprowokować i wyłączył Szczerbę, zablokowano obrady sejmu, zablokowano marszałka. Czegoś takiego jeszcze nie było. Ale nie przewidziano wszystkiego, a mianowicie tego, że obrady zostaną przeniesione do innej sali i dokończone. To zachwiało planem, i jedyną szansą na sukces było już tylko zablokowanie fizyczne wyjścia posłów PiS i rządu z Sejmu. Jednak do tego zgromadzone siły manifestantów okazały się za małe. Policja rozblokowała Sejm. Pozostało już tylko odgrywanie komedii, jak ta z nowym „Jankiem Wiśniewskim”, co to nie padł, a się położył. Na manifestacji KOD w sobotę jego szef Mateusz Kijowski powiedział już otwartym tekstem o co chodzi: „Opozycja razem obali totalitarną władzę”. Ale było już za późno, plan się nie udał, choć jakieś jego elementy, w postaci wyłączenia emisji TVP w znacznej części kraju, zafunkcjonowały jeszcze w dniu następnym.

    Zasadniczo jednak sytuacji to już nie zmieniło. Jeśli zaś chodzi o możliwości mobilizacji poparcia społecznego dla swoich działań to ta opozycja pokazała już wszystko na co ją stać, gdy tymczasem rząd nie zaczął jeszcze nawet swoich mobilizować, a tu możliwości ma wielkie; bo nie chodzi tylko o aktywistów PiS, ale też o inne siły, które nie przepadały za poprzednią władzą, jak dla przykładu radykalna prawica typu ONR, kręgi kibiców i na koniec gdyby tego było mało, to jest związek Solidarność, którzy na pewno nie będzie patrzył obojętnie jak ci co podwyższyli wiek emerytalny chcą przemocą wziąć władzę. Przewodniczący Duda już zapowiedział: „My ich czapkami przykryjemy!”.

    Jakimi siłami trzeba było dysponować by Majdan się udał, to o tym napisał na swoim FB Michał Broniatowski, obecnie naczelny Forbesa, a przedtem aktywny w różnych gremiach kierowniczych ITI i TVN. A on wie o czym pisze, bo brał udział w powstaniu Espreso TV na Ukrainie, która odegrała dużą rolę podczas Majdanu w Kijowie i on to obserwował z bliska. Ta technologia jest prosta: należy zająć ważny budynek będący siedzibą władz i zgromadzić wystarczająco liczne siły bojówkarzy by go utrzymać, oraz liczne (pisze o milionie) manifestacje oraz wsparcie politycznie i medialnie.

    To się nie udało, a nie ma niczego bardziej żałosnego niż nieudana próba przejęcia władzy. Oczywiście dla puczystów, bo dla rządu oznaczą możliwość i okazję do wzmocnienia władzy. Co mnie absolutnie nie cieszy.

    Stanisław Lewicki

    http://www.mysl-polska.pl/1103

    Polubienie

  27. ad. Ryszard Legutko MASAKRUJE czerwonego Timmermansa w PE na debacie o POLSCE

    Ryszard Legutko

    Odznaczenia[edytuj]
    Krzyż Wielki Orderu Zasługi – 2008, Portugalia[6]

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Ryszard_Legutko

    Frans Timmermans

    Odznaczenia[edytuj]
    Rycerz Orderu Oranje-Nassau – 2010
    Krzyż Wielki Orderu Zasługi RP – Polska, 2014[4]
    Krzyż Oficerski Orderu Zasługi RP – Polska, 2006[5]

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Frans_Timmermans

    Polubienie

  28. Wpisał: Mirosław Dakowski
    21.12.2016.

    Znak firmowy morderczych inscenizacji – „nietknięty dokument” terrorysty.

    Mirosław Dakowski, 21 grudnia 2016

    Właśnie nam oświadczono, że w TIRze, którym pozbijano ludzi w Berlinie, „znaleziono” dokumenty jakiegoś Tunezyjczyka. Jakby „bojownik” przygotowujący się do aktu do terroru musiał się oficjalnie przedstawić.

    Tak było w WTC, czyli 9/11, a to jest przecież wzór wszystkich inscenizacji terrorystycznych.

    Tak było przy zamachach w Londynie, przy rzezi w Charie Chebdo, czy w klubie zboczeńców Bataclan; przy masowych rozjeżdżaniach w Nicei.

    W Polsce po Zbrodni Smoleńskiej nadpalono paszport jednej z ofiar – już gdzieś w min. „obrony narodowej”.

    W Berlinie najpierw „prasa” podała, że to Polak był tym terrorystą. Ciągle podawano numery rejestr. samochodu. Czy ktoś widział n-ry samochodu w Nicei? Gdy to nie wyszło – bo człowiek dzielnie berlińczyków i siebie bronił – szukano innego sprawcy.

    Później wypuszczono [sic!!] Pakistańczyka podejrzanego! I hop! =- znów znaleziono dokumenty „prowodyra”. Świeżutkie.

    To nie jest nawet test na inteligencję czytelnika.

    To jest ZNAK, pieczęć, że była inscenizacja – i NIC NAM NIE ZROBICIE.

    Przypomina to jednak przypowieść o diable, który by ukryć ziarno, wykopał dołek, zasypał – i jeszcze podlał wodą, czy napluł, dla totalnego zniszczenia podejrzanego ziarna.

    Kiedy planiści Rozwoju Terroru wpadną we własne sidła, swej pychy i bezczelności?

    Boże, może już czas??

    Polubienie

  29. Jarosław Iwaszkiewicz na debacie o Polsce w PE: …..Wy, którzy atakujecie Polskę, jesteście po stronie opresji! Ja jestem po stronie wolności!

    W parlamencie europejskim w Strasburgu zakończyła się debata poświęcona sytuacji w Polsce. Europoseł Jarosław Iwaszkiewicz mówił: …..Żołnierze uzbrojeni po zęby patrolujący ulice miast. Transportery opancerzone. Wzmocnione siły policyjne. Kontrole na dworcach i lotniskach. Atmosfera strachu i niepewności. Przedłużający się stan wyjątkowy. Czy to Polska? Nie! To dzisiejsza Francja i Belgia.

    Rozglądam się i widzę ludzi mordowanych na ulicach miast. Widzę, jak terroryści strzelają do przechodniów. Dokonują gwałtów na kobietach. Wjeżdżają ciężarówką w tłum. Czy to Polska? Nie! To Szwecja, Francja, Niemcy!

    Czy to nie są problemy, nad którymi powinniśmy tak naprawdę debatować i je rozwiązywać?

    Wy, którzy atakujecie Polskę jesteście po stronie opresji! Ja jestem po stronie wolności!……

    Zachęcamy do obejrzenia całego wystąpienia (KLIK).

    https://www.partiakorwin.pl/jaroslaw-iwaszkiewicz-na-debacie-o-polsce-w-pe-wy-ktorzy-atakujecie-polske-jestescie-po-stronie-opresji-ja-jestem-po-stronie-wolnosci/

    Polubienie

  30. ~Kasia :
    Właśnie przebiłam się przez niemieckie forum (radykalne, a n t y i s l a m s k i e) i tylu wyrazów uznania i wdzięczności dla polskiego bohatera nigdzie nie czytałam…”bohater naszych czasów”, „nasz przyjaciel, który uratował wiele istnień ludzkich”, „męczennik”, ” prawdziwy mężczyzna, których brakuje w Niemczech”, „zasłużył na order zasługi”, „plac powinien nosić jego imię:, „rodzina powinna otrzymac jak największą pomoc” itd…Bawarczyk napisał, że wczesniej na tamtym forum czytał złośliwości o Polakach a dla niego Polacy to bracia katolicy i że to oni uratują znów Europę. No i że czas na nowego S o b i e s ki e go. Łukasz pojechał do pracy a zginął na wojnie jak żołnierz. Zasłużył na wielki szacunek.

    Polubienie

  31. Czy nie wydaje sie Panstwu conajmniej dziwne, że niemiecka policja nie interesuje się tą niemiecką firmą, która wg. mnie po prostu wystawiła naszego kierowcę na atak terrorystyczny? Zamówili towar o dużym ciężarze, i, pomimo wczesnej godziny odmówiono mu rozładunku. Skazując samotnego kierowcę na czekanie całą dobę w tak podejrzanej okolicy wręcz zaplanowali dalszy przebieg wypadków. Prawda, że żal mi wszystkich ofiar ale najbardziej mi żal tego naszego kierowcy, którego tak bestialsko zamordowano, a potem jeszcze sugerowano, że był w to zamieszany.

    Polubienie

  32. ~John Doe :

    Moim zdaniem bardzo prawdopodobna staje się teoria że:

    Polak został porwany i wykorzystany do tego żeby pojechać ciężarówką na tę ulicę, bo terrorysta nie potrafił sobie poradzić z jazdą TIRem
    terrorysta groził mu nożem i nie miał żadnego pistoletu, Polak nie był świadomy gdzie i po co jedzie
    kiedy dojechali na ulicę, terrorysta kazał się Polakowi przesiąść na fotel pasażera i potem gwałtowanie przyspieszył wciskając gaz
    kiedy Polak się zorientował, że on wjeżdża na teren jarmarku i chce zabijać niewinnych ludzi, rzucił się na muslima i zaczęła się walka,
    Polak został dźgany nożem i pokonany. Żył jeszcze w samochodzie po ataku.
    kiedy TIR się zatrzymał terrorysta uciekł i nie strzelał do Polaka wcale,
    kilka chwil później padły strzały do środka kabiny, strzelał jakiś policjant kiedy zobaczył ruch i osobę w środku. Polak został zabity przez niemieckiego policjanta.
    właścicielowi firmy okazano tylko zdjęcie Polaka i nie okazano ciała. Rodzinie ani konsulowi RP także nie pozwolone obejrzeć do tej pory ciała.
    Jaki sens byłby aby muslim dźgał Polaka nożem, ryzykując że ciężki 130kg Polak może mu go wyrwać, jeśli miałby pistolet. Pistoletu po prostu nie miał ! On nie strzelał do Polaka,
    Niemcy teraz będą tuszować sprawę, że sami zastrzelili niechcący Polaka, i będą robić z niego bohatera odwracając wtedy od tego faktu uwagę opinii publicznej.
    Trzeba sprawdzić jakie pociski i z jakiej broni (czy policyjnej) były w ciele Polaka i samochodzie. Tego prokuratura nie może odpuścić Niemcom!!!!
    W niemieckich mediach na żywo przez chwilę po ataku było pokazywany wywiad ze świadkiem, który mówił że widział jak terrorysta wyskoczył z samochodu ale nie było żadnego strzału. Strzały padły dopiero po dłużej chwili.
    Już tego w mediach niemieckich nie usłyszycie, bo film zniknął i nie jest dostępny. Świadek ten jest utajniony.

    Polubienie

  33. Zabrać esbekom i ubekom a dodać dla CBŚ i Policji…

    Sejm uchwalił budżet na 2017 rok

    Zgodnie z ustawą budżetową na przyszły rok dochody budżetu państwa wyniosą ponad 325 mld zł, a wydatki – ponad 384 mld zł; maksymalny poziom deficytu nie przekroczy 59 mld 345 mln 500 tys. zł.

    Wśród przyjętych dwunastu poprawek PiS znalazła się zmiana przewidująca przeznaczenie dodatkowych pieniędzy w budżecie resortu spraw wewnętrznych na zwiększenie o 1000 liczby etatów w policji.

    Przesuwa ona 62 mln 600 tys. zł z wydatków na świadczenia pieniężne z zaopatrzenia emerytalnego na wydatki: Centralnego Biura Śledczego (7 mln 520 tys. zł), jednostek terenowych policji (o 3 mln 510 tys. zł), komend wojewódzkich policji (o 6 mln 150 tys. zł) oraz komend powiatowych (45 mln 420 tys. zł).

    Ponadto do budżetu włączono poprawkę zwiększającą o 1 mln 900 tys. zł wpływy z opłat od wniosków o wszczęcie postępowania antymonopolowego. Pieniądze te miałyby zasilić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (1 mln 500 tys. zł) oraz rezerwę ogólną (400 tys. zł).

    Inna przyjęta poprawka zmniejsza o 2 mln zł wydatki Kancelarii Sejmu i o 1,5 mln zł Kancelarii Senatu, przeznaczając te środki na zwiększenie rezerwy ogólnej. Kolejna zasila tę rezerwę kwotą 5 mln zł pochodzącą ze zmniejszenia wydatków majątkowych Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.

    Budżet bez dobrej zmiany

    Budżet państwa na rok 2017 jest projektem kontynuacji polityki fiskalnej z ostatnich 25 lat – czyli nieustannego zadłużania obywateli z powodu rosnących transferów socjalnych. To polityka osłabiająca rozwój kraju.

    Przyjęto też poprawkę zmniejszającą o 3 mln zł wydatki na Komendę Główną Państwowej Straży Pożarnej, z przeznaczeniem tych pieniędzy na ochotnicze straże pożarne.

    Zgodnie z inną poprawką zwiększone o 11 mln 981 tys. zł zostaną wydatki Instytutu Pamięci Narodowej, kosztem zmniejszenia o tę sumę rezerwy ogólnej. Zmniejszenie o 6 mln zł wielkości rezerwy ogólnej przewiduje też poprawka podwyższająca o tę kwotę wydatki Państwowej Inspekcji Pracy.

    Przyjęto też poprawkę zmieniającą plan finansowy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Zakłada ona zwiększenie o 13 proc. funduszu wynagrodzeń w związku z koniecznością utworzenia nowych etatów.

    Wcześniej, na początku grudnia, sejmowa komisja finansów publicznych wprowadziła nieliczne spośród prawie 290 zgłoszonych poprawek do projektu budżetu na 2017 r. i opowiedziała się za jego przyjęciem.

    Zdecydowano wtedy m.in., by zwiększyć o 121 mln 80 tys. zł rezerwę ogólną, kosztem m.in. zmniejszenia o 2,7 mln zł wydatków Sądu Najwyższego i NIK, o 3,8 mln zł wydatków Rzecznika Praw Obywatelskich, o 7,8 mln zł budżetu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT), o 3,8 mln zł wydatków GIODO, o 1,5 mln zł wydatków Krajowego Biura Wyborczego, o 15,1 mln zł budżetu Państwowej Inspekcji Pracy, o 36,5 mln wydatków IPN, o 1 mln zł wydatków Rzecznika Praw Dziecka, o 10 mln zł budżetu resortu sprawiedliwości i o 35,7 mln zł wydatków Krajowej Rady Sądownictwa. W efekcie rezerwa ogólna premiera zwiększy się do ponad 221 mln zł.

    Wprowadzono wówczas też poprawkę komisji sprawiedliwości o zmniejszeniu o 9,7 mln zł wydatków sądów powszechnych oraz poprawkę komisji obrony, przesuwającą 99,6 mln zł w ramach budżetu MON na podwyżki wynagrodzeń.

    Zmniejszono także o ponad 75 mln zł wydatki na zadania określone w ustawie o pomocy społecznej oraz na opłacenie składek zdrowotnych osób pobierających świadczenia społeczne. Kwota ta zostanie przeznaczona na utrzymanie ośrodków wsparcia dla osób z zaburzeniami psychicznymi.

    Zdecydowano również o zmniejszeniu o ok. 13 mln zł środków na zadania wynikające z ustawy o wspieraniu rodzin i systemie pieczy zastępczej, z przeznaczeniem ich na działalność ośrodków adopcyjnych. Poparcie komisji zyskała też poprawka umożliwiająca podwyższenie wynagrodzeń – o 253 zł – funkcjonariuszom Służby Więziennej, analogicznie jak w pozostałych służbach mundurowych.

    Przyjęto zmianę w planie finansowym Funduszu Pracy wprowadzając do niego nowe koszty – związane z koordynacją przez asystenta rodziny zadań określonych w ustawie o wsparciu kobiet w ciąży i rodzin „Za życiem”. Zarezerwowano na ten cel 70 mln zł, zmniejszając koszty w innych pozycjach planu Funduszu.

    Głosowanie zgodne z prawem?

    Schetyna: Złożymy zawiadomienie do prokuratury

    http://www.bankier.pl/wiadomosc/Sejm-uchwalil-budzet-na-2017-rok-3630665.html

    Polubienie

  34. Ustawa dezubekizacyjna. Co trzeba wiedzieć?

    A co z prokuratorami oskarżającymi opozycjonistów i skazującymi ich sędziami?

    Ich ustawa nie dotyczy. Platforma Obywatelska próbowała dopisać do ustawy prokuratorów, ale propozycja upadła. Posłowie PiS nie ukrywają jednak, że wszystkich prześladujących w poprzednim systemie należy rozliczyć. Nie można więc wykluczyć, że ustawa dezubekizacyjna nie jest ostatnim słowem partii rządzącej w tej sprawie.

    http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/ustawa-dezubekizacyjna-co-trzeba-wiedziec,132,0,2220420.html

    Ustawa dezubekizacyjna przyjęta

    Tzw. ustawa dezubekizacyjna, obniżająca emerytury i renty byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL, została przyjęta przez Senat. Projekt bez poprawek poparło 60 senatorów. Senatorowie PO nie wzięli udziału w głosowaniu.

    Od 2017 roku emerytury i renty dla byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie będą wyższe niż średnie świadczenia wypłacane przez ZUS. Ustawa obniża emerytury i renty za pracę w PRL od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. Od 1 października 2017 r. maksymalna emerytura dla osób objętych ustawą nie będzie mogła być wyższa niż średnie świadczenie w ZUS – emerytura – ok. 2 tys. zł, renta – ok. 1,5 tys. zł, renta rodzinna – ok. 1,7 tys. zł. Zmiany te według szacunków mają przynieść około 546 mln zł oszczędności rocznie.

    Zmiany obejmą: funkcjonariuszy policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin.

    Szef MSWiA będzie mógł wyłączyć działanie ustawy dla konkretnych osób ze względu na „szczególnie uzasadnione przypadki”. Chodzi o osoby pełniące krótkotrwałą służbę przed 31 lipca 1990 r. oraz rzetelnie wykonujące swoje zadania i obowiązki po 12 września 1989 r.

    W głosowaniu nad ustawą nie wzięli udziału senatorowie Platformy Obywatelskiej. Zdaniem Bogdana Borusewicza z PO, ustawa ta została uchwalona w sposób sprzeczny z prawem. Z kolei senator Stanisław Kogut z PiS stwierdził, że ta ustawa to jest wyrównanie sprawiedliwości społecznej – Jest to jakby oddanie czci i hołdu wszystkim ofiarom od 1944 r. do roku 1990, popełnionych przez Służbę Bezpieczeństwa. A także jest to akt podziękowania rodzinom pomordowanych żołnierzy AK, WiN, a także pokłon dla wszystkich internowanych działaczy solidarności – twierdzi Kogut.

    http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/senat-przyjal-tzw-ustawe-dezubekizacyjna-bez-poprawek/lhe7yk5

    Polubienie

  35. Budżet bez dobrej zmiany

    Budżet państwa na rok 2017 jest projektem kontynuacji polityki fiskalnej z ostatnich 25 lat – czyli nieustannego zadłużania obywateli z powodu rosnących transferów socjalnych. To polityka osłabiająca rozwój kraju.

    Rząd nie ma własnych pieniędzy. Ma tylko te, które odbierze obywatelom – jeśli pominiemy mało istotne w skali makro przychody z tytułu dywidend od spółek Skarbu Państwa.

    Wydatki państwa finansowane są z naszych pieniędzy. Im więcej rząd wydaje, tym więcej najpierw musi nam zabrać lub pożyczyć od inwestorów, co na dłuższą metę na jedno wychodzi.

    Proszę wybaczyć tę „oczywistą oczywistość”, ale niestety większość społeczeństwa nadal żyje iluzją, że rząd może im coś „dać”, względnie że mogą coś otrzymać „za darmo”. Nawet wykształceni ludzie wierzą w ekonomiczne mity dotyczące finansów publicznych. Ba, spora część zawodowych ekonomistów sądzi, że sektor finansów publicznych może rządzić się innymi prawami niż reszta gospodarki. Otóż nie. Na dłuższą metę dotyczą go te same ograniczenia, co wszystkich innych.

    Polska długiem stoi

    Przynajmniej od roku 1991 Polska ani razu nie miała zrównoważonego budżetu państwa. Deficyt był permanentnym stanem przez minione 25 lat, niezależnie która opcja polityczna była u władzy. W zależności od koniunktury gospodarczej deficyty budżetowe były mniejsze bądź większe, ale zawsze były. I niestety, z reguły były dużo za duże.

    Zarówno w ujęciu względnym (w relacji do PKB) jak i bezwzględnym najgorszym rokiem dla polskich finansów publicznych był 2010, gdy w kasie państwa zabrakło 108,77 mld złotych, czyli równowartości 7,5% ówczesnego PKB. To deficyt całego sektora finansów publicznych, do którego oprócz budżetu państwa (rządu) zalicza się finanse samorządów i funduszy „zabezpieczenia społecznego” – czyli zarządzanych przez ZUS i KRUS systemów emerytalno-rentowych.

    Skutkiem permanentnego deficytu jest kumulujący się dług publiczny, którego kwota nieubłaganie zbliża się do biliona złotych. Za obsługę długu trzeba zapłacić. Odsetki finansowane są z podatków. Ekonomicznym efektem utrzymujących się deficytów budżetowych jest zatem transfer dochodu od polskich podatników do zagranicznych inwestorów. Mówimy tu o niebagatelnych kwotach. Pomimo rekordowo niskich stóp procentowych w 2015 roku obsługa długu publicznego pochłonęła 29,2 mld złotych. To kwota trzy razy wyższa od wydatków na uzbrojenie polskiej armii i sześć razy większa od nakładów państwa na naukę.
    Rosnące wydatki tworzą dług publiczny

    Winę za permanentny deficyt budżetowy nie ponoszą rzekomo niskie wpływy z podatków, lecz nieustannie rosnące wydatki państwa. W 2015 roku „dochody sektora finansów publicznych” wyniosły 687,8 mld złotych, a więc były 10,6 mld zł wyższe niż rok wcześniej. Równocześnie wydatki państwa zwiększyły się o blisko 15 mld złotych, sięgając rekordowych 731,8 mld zł. W ciągu poprzednich 10 lat nominalne dochody państwa zwiększyły się o 80%, czyli o 305 mld zł.

    W tym samym czasie wydatki wzrosły o blisko 320 mld zł, czyli o 77,6%. Efektem tylko 10 lat deficytu był wzrost długu publicznego o 410,7 mld zł i to odliczając ok. 150 mld zł zabranych z OFE przez rząd Donalda Tuska.

    Na poziomie budżetu państwa wzrost wydatków wydaje się mniejszy (z 208 mld zł w roku 2005 do 331,7 mld zł w 2015), ale to dlatego, że część z nich została usunięta z budżetu centralnego, aby nie paskudzić już i tak paskudnych statystyk deficytu.

    Stare grzechy nowej władzy

    Patrząc w historycznym kontekście, budżet na 2017 rok jest kontynuacją szkodliwej polityki poprzedników. To mix optymistycznych założeń umożliwiających – przynajmniej na papierze – sfinansowanie kolejnych wydatków państwa, w tym przede wszystkim transferów socjalnych. „Socjał” oraz pensje pracowników sfery budżetowej stanowią ok. 70% wydatków państwa.

    Przyszłoroczny deficyt finansów publicznych ma się zmieścić w unijnym limicie 3% PKB, przy czym sam deficyt budżetowy zaplanowano na blisko 60 mld złotych, czyli 2,9% PKB. Aby rząd „zmieścił się” w unijnym limicie, muszą zostać spełnione dwa podstawowe warunki:

    Salda pozostałych części sektora finansów publicznych muszą być nieujemne – tj. ani FUS, ani samorządy nie mogą się zadłużyć. Wątpię, aby udało się powstrzymać samorządowców przed zapożyczaniem się na projekty współfinansowane z nowej transzy funduszy unijnych. Tym bardziej, że jesienią 2018 roku czekają nas wybory, które trudno jest wygrać bez pochwalenia się inwestycjami.
    Zmaterializują się przyjęte przez rząd prognozy makroekonomiczne. Jak zwykle Ministerstwo Finansów założyło różowe okulary, przyjmując założenia bardziej optymistyczne od prognoz rynkowych.
    Po pierwsze, ryzykownym założeniem jest zaplanowanie na 2017 rok wzrostu PKB o 3,6%. W pierwszym półroczu 2016 dynamika PKB spowolniła do ok. 3% i póki co nie widać przesłanek pozwalających oczekiwać istotnego jej przyspieszenia. Rządowi w sukurs może przyjść struktura wzrostu PKB. Jeśli będzie ona oparta o szybki wzrost konsumpcji napędzanej przez rosnące wynagrodzenia (prognoza: +5%), to ponieważ obie te rzeczy są w Polsce bardzo wysoko opodatkowane, rząd może wyjść na swoje nawet przy niższej od założonej dynamice PKB.

    Po drugie, resort finansów zaplanował w przyszłorocznym budżecie ponadprzeciętny przyrost dochodów podatkowych. Przy prognozowanym nominalnym wzroście PKB o blisko 5% wpływu z podatków mają wzrosnąć aż o 8,9% względem prognozowanego wykonania budżetu w 2016 r. To wzrost bardzo duży, niemal dwukrotnie większy od przyjętego nominalnego wzrostu PKB!

    Wpływy z VAT-u mają się zwiększyć aż o 10,9% rdr i sięgnąć 143 mld zł. Minister Szałamacha liczy zapewne na pozytywny efekt działań mających na celu ukrócenie wyłudzeń vatowskich (tzw. karuzele), ale może się przeliczyć. Przestępcy są na ogół sprytniejsi i lepiej zmotywowani niż urzędnicy, a i sam podatek VAT jest wręcz stworzony dla wszelkiej maści oszustów. Niemal równie optymistycznie brzmią założenia zwiększenia wpływów z CIT o 9,6% rdr. Szumnie zapowiadany nowy podatek od handlu ma przynieść niespełna pół miliarda złotych, a podatek od instytucji finansowych (czyli od kredytów i ubezpieczeń) zasili kasę państwa niespełna czterema miliardami złotych.

    Planowane zwiększenie wpływów podatkowych może nie wystarczyć na sfinansowanie programu „Rodzina 500 plus”, który w 2017 roku będzie kosztować podatników ponad 22 mld zł. To o pięć miliardów więcej niż w tym roku, gdy program działał od kwietnia. Gdyby nie nowy zasiłek, przyszłoroczny deficyt budżetowy mógłby być niższy o ok. 40%.

    W 2017 r. zabraknie także jednorazowych dochodów, które pozwoliły rządowi sfinansować 500+ w tym roku. Chodzi o 9,2 mld zł z zeszłorocznej aukcji LTE oraz 7,9 mld zł przekazanych do budżetu przez Narodowy Bank Polski. W 2017 r. tych pieniędzy nie będzie – założony w budżecie zysk NBP to niespełna 0,7 mld zł.

    Budżet trzeszczący w szwach

    Przyszłoroczny budżet jest bardzo napięty. Przyjęte założenia są dość optymistyczne, ale szanse na ich realizację wciąż są realne, choć raczej mało prawdopodobne. Głównym punktem mojej krytyki są nie tyle przyjęte założenia, co sam sposób tworzenia planu finansowego państwa.

    Po pierwsze, nie jest dobrze, gdy minister finansów zakłada, że wszystko potoczy się dobrze. Nie chodzi o to, aby co roku przewidywać zapaść światowego systemu finansowego i globalną recesję (co zresztą prędzej czy później jest dość prawdopodobne). Ale dobry budżet zapewnia pewne „luzy” i znaczący margines bezpieczeństwa w przypadku pogorszenia się koniunktury gospodarczej. Projekt na rok 2017 tego warunku nie spełnia.

    Po drugie, jest to kolejny z rzędu budżet rozdawnictwa pieniędzy podatników. Wydatki cały czas rosną, co w konsekwencji pociąga za sobą wzrost podatków – przynajmniej w ujęciu nominalnym.

    Po trzecie, skoro rząd zwiększa deficyt przy względnie dobrej koniunkturze gospodarczej, to aż strach pomyśleć, co zrobi, gdy gospodarka wpadnie w recesję. W wariancie bezpiecznym MF powinno założyć zerowy wzrost wpływów podatkowych i dostosować do nich poziom wydatków. Tyle że w sektorze finansów publicznych mamy prymat polityki nad gospodarką, co uniemożliwia rozsądne planowanie wydatków.
    Budżet na dobrą pogodę

    Jak ten budżet przetrwa zderzenie z rzeczywistością? W tej chwili trudno to przewidzieć. Jeśli w Polsce i na świecie nie wydarzy się nic nadzwyczajnie złego, to finanse państwa jakoś wytrzymają kolejny rok deficytu. Ale wszystko ma swoje granice i dotyczy to także limitów długu publicznego ponownie posuwającego się w kierunku konstytucyjnego ograniczenia w postaci 60% PKB.

    Lecz wystarczy jedno nieprzewidziane zdarzenie i budżet posypie się jak domek z kart. To lekcja z kadencji ministra Rostowskiego, której obecna władza nie odrobiła, powielając błędy poprzedników. I dodając własne.

    http://www.bankier.pl/wiadomosc/Budzet-bez-dobrej-zmiany-7476508.html

    Polubienie

  36. Parlamentarna ustawka. Świąteczna szopka w Sejmie.

    Grzegorz GPS Świderski

    2016-12-27 http://naszeblogi.pl/65013-parlamentarna-ustawka-szopka-w-sejmie

      Czytam w notce: Posłowie opozycji spędzili wigilię na Wiejskiej: "Posłowie przebywają w parlamencie na zmianę, dzieląc się między sobą sześciogodzinnymi dyżurami.".
    
      Co to może znaczyć? Moim zdaniem znaczy to tyle, że jest dyżurny, który siedzi w Sejmie 6 godzin, a potem wychodzi do domu, a na jego miejsce wchodzi inny, który go zastępuje. A zatem co 6 godzin jacyś posłowie z Sejmu wychodzą, a jacyś inni wchodzą.
    
      No ale oni robią tę rozróbę dlatego, że się boją, że jak wyjdą, to nie będą mogli wejść! To jest główny cel całej tej akcji!
    
      Jak już tam są, to by ich wyrzucić trzeba użyć przemocy. Aktywna musi być strona usuwająca, a nie tkwiąca. Więc tam tkwią licząc na to, że rozwiązanie przemocowe nie będzie użyte. Ale wyjść mogą w każdym momencie - nikt ich przemocą w środku nie trzyma.
    
      Problem w tym, że posłowie nie mogą wejść do Sejmu, gdy tam nie ma obrad, jest noc, Wigilia, święta, niedziela. By wejść musieliby użyć przemocy wobec strażnika, który by ich nie chciał wpuścić. To ten, kto wchodzi, jest wtedy stroną aktywną, to on stosuje przemoc. Ten, kto go nie wpuszcza, po prostu nie otwiera mu drzwi, staje przed nim i go nie przepuszcza - stosuje bierny opór.
    
      Straż marszałkowska musi z Sejmu posłów wypuszczać, ale może ich nie wpuszczać - bo takie polecenie być może dostała od marszałka. Ale poseł może wydać polecenie strażnikowi i ten musi się posłuchać. Więc poseł przejdzie w tę i we w tę. Albo strażnik może nie posłuchać, może mieć większą władzę niż poseł. Może wypuścić, ale nie wpuścić. O tym decyduje prawo – a konkretnie regulamin Sejmu.
    
      No ale jeśli są dyżury, i posłowie wchodzą w tę i we w tę, to jednak prawo jest takie, że poseł może zawsze wejść na teren Sejmu i może nakazać strażnikowi by go wpuścił. W takim stanie ta ich okupacja nie ma sensu.
    
      Jeśli okupacja ma sens, to znaczy, że prawo pozwala strażnikowi nie wpuścić posła do Sejmu. No to jak oni tam wchodzą na te dyżury?
    
      Moim zdaniem ta sytuacja jest absurdalna i jedynym wytłumaczeniem tego jest to, że i ci protestujący, i ci niby mogący zabronić wejścia, są w zmowie. To jest ustawka. Ustawka, w której bierze udział i władza, i opozycja, i PiS, i PO, i Nowoczesna. Oni odstawiają szopkę dla ciemnego ludu, a wy się na to nabieracie. Rządzi POPiS i robi z wami co chce.
    
      To nie oni są idiotami tworząc tę absurdalną sytuację - to wy nimi jesteście emocjonując się tą ustawką i widząc w tej głupiej sytuacji jakąś walkę polityczną. Nie ma walki - to jest wszystko ustawione zgodnie z zasadą: „dziel i rządź”. Podzielili was na pisowców i peowców i dzięki temu łatwiej jest im hodować was jak bydło.
    

    Polubienie

  37. Miszalski: Żydowskie lobby polityczne w Polsce [WIDEO]

    Szczęśliwie nie udało się storpedować (nawet min. Glińskiemu) promocyjnego spotkania autorskiego Mariana Miszalskiego, autora książki „Żydowskie lobby polityczne w Polsce. Geneza, historia, współczesność”.

    Premier Beata Szydło wraz z delegacją rządową odwiedziła niedawno Izrael, gdzie złożyła m.in. obietnice, iż zwalczać będzie w Polsce „wszelkie objawy antysemityzmu”. Nie powiedziała jednak, kto będzie określał co jest, a co nie jest „antysemityzmem”…
    Niedługo czekaliśmy, aż kwestia ta zacznie się wyjaśniać w praktyce rządowej na co dzień!
    W Łodzi łódzka wkładka „Gazety Wyborczej” złożyła donos do ministra kultury i posła łódzkiego, Piotra Glińskiego, że promująca literaturę historyczną, patriotyczna i niepodległościową Księgarnia Wojskowa im.gen.Stefana „Grota” Roweckiego urządziła spotkanie ze mną jako autorem książki „Żydowskie lobby polityczne w Polsce. Geneza, historia, współczesność”.
    W odpowiedzi na ten żydowski donos niejakiej Estery Flieger minister kultury i poseł łódzki Piotr Gliński tak się wystraszył, że c o f n ą ł obiecaną wcześniej p o m o c dla tej jakże zasłużonej w łódzkim pejzażu kulturalnym księgarni , organizującej dotąd, od lat, z własnych funduszy i przy skromnym wsparciu Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich cotygodniowe spotkania z autorami ciekawych książek. Były dyskuje, dialog…
    Ale po co jaki dialog społeczny, gdy lobby żydowskie sobie tego nie życzy? (…) Wystarczył donos żydowskiej gazety dla Polaków, by minister kultury Piotr Gliński uznał moje poglądy za „antysemickie”. – pisał o tej hucpie Marian Miszalski.

    Wywodzący się z Unii Wolności, PiS-owski minister Piotr Gliński rozważa dziś zerwanie współpracy z właścicielami księgarni.

    http://www.dzienniknarodowy.pl/4499/miszalski-zydowskie-lobby-polityczne-w-polsce-wide/

    Polubienie

  38. http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=19426&Itemid=100

    Czy prawosławni, Karaimi i polscy Tatarzy są gorsi od Żydów? [Ledwo nieśmiało wspominając o Polakach, katolikach]

    Mail’em:

    Dlaczego w Sejmie, Senacie czy Pałacu Prezydenckim nigdy nie odbyły się święta np. Ormian, choć od 700 lat są oni lojalnymi obywatelami RP? Prawosławni, Karaimi i polscy Tatarzy też gorsi? – pyta retorycznie ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, komentując doniesienia prasowe o kolejnych obchodach żydowskich świąt religijnych w budynkach parlamentu.

    W środę w Senacie wicemarszałkowie Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) i Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), posłowie PiS, PO i Kukiz‘15 oraz ambasador Izraela w Polsce Anna Azari zapalili lampę chanukową z okazji żydowskiego Święta Świateł – Chanuki.

    Beata Pachnik-Łodzińska (na FB)

    Ilu polskich obywateli jest żydami?

    Czy prezydent urządził dla polskich dzieci jasełka w pałacu prezydenckim?

    Sejm i pałac prezydencki nie czcił 25 grudnia chrześcijańskich świąt Bożego Narodzenia, bo zabraniała mu tego poprawność polityczna.

    Nie wyróżnił też Tatarów i Prawosławnych, nie wysyłał życzeń do Konga, czy Mozambiku.

    Prezydent całą swoją uwagę skupił na zapaleniu chanukowych świec?

    Dlaczego?

    Bo Żydzi rządzą światem i finansami?

    Panie Duda, po co Pan chodzisz do kościoła katolickiego?

    Polubienie

  39. Chować pod KORCEM !! Nie nagłaśniać!! Zbrodnia na Morzu Białym 1940.

    http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=19430&Itemid=119

    Mirosław Dakowski

    Jak Państwo widzą, publikuję wiele artykułów Doktora Jerzego Jaśkowskiego. Jestem z nim, jak sądzę czy sądziłem, w stałym kontakcie.

    Tymczasem wczoraj dostałem od niego, przez spec-kuriera [zgrabna i śliczna, Doktorze, gratulacje!! ] w podarku na Boże Narodzenie książkę Zbrodnia na Morzu Białym 1940.

    Jemu się zdawało, że posłał mi ją już dawno. No i POSŁAŁ. Ale… nie doszła.No i – zapomniał…

    Wydana w 2012 roku, bogato, z fotokopiami dokumentów sowietów, Amerykanów i innych uczestników Zbrodni. 300 stron. Książka GĘSTA od ukrywanych, ciągle jeszcze, „niewygodnych” danych.

    O samej Zbrodni na Morzu Białym: Cytowane są dokumenty sowieckie, spis typów testowanych i kupowanych barek do wygodnego zatapiana, produkcji amerykańskiej Forda, typ IV i V, ten ostatni dopiero od 1935 roku], też, mocno reklamowane, francuskiej. Te ostatnie [Renault typ C] nie zdawały egzaminu, bo kingstony za wolno się otwierały przy topieniu. A Typ G, z lepszymi zaworami do samo-zatapiania, nie spełniały innych wymogów.

    O tej zbrodni – cisza wśród dzielnych historyków, tak na Zachodzie, jak w Polsce.

    W książce wiele tabel „pomocy” banków zachodnich – od finansowania Trockiego i Lenina, do finansowania Stalina w latach trzydziestych i później. Tabele dostarczonego Stalinowi sprzętu.

    Dla Czytelników szukających Prawdy – o tematach ciągle TABU – źródło ogromne.

    ===============================

    Pisze JJ, że można kupić tę książkę [i jego pozostałe pięć, o zdrowiu i szczepieniach] pod adresem: http://educodomi.blog.pl/ksiazki-dr-jj/

    Próbowałem. Adres wchodzi powoluuuutku, ale wreszcie się otwiera.

    Książka za 50 zł +12 za przesyłkę.

    W razie kłopotów alarmować mnie lub dr. JJ. Jego mail pod każdym jego artykułem.

    ==================

    Wiele relacji Sybiraków. Jako osobista ciekawostka – znalazłem rysunek mojego baraku : Pasiołok Oktiabrskij, Tissulskij rajon, Nowosybirskaja Obłast’ .

    Str 147 wnętrze izby, a na stronie 154 dosłownie mój barak, poznałem po tym, że tylko koło naszego była studnia widoczna na rysunku. Kto z sąsiadów rysował? Nie wiem, ja miałem wtedy 3 – 4 lat. Nasze okno – ostatnie po prawej. Z tego dachu zjeżdżaliśmy na pupach w zaspy. Mama ostrzegała tylko, by nie zjeżdżać tuż przy wejściu, „bo spadniesz”.

    W czasie mrozów, a po przejściu buranu, lubiłem sikać na dworze, bo sik z miłym trzaskiem zamieniał się w lodowe krople. W zimie pewnie ten pan rysownik kopał tunele do chodzenia pod śniegiem miedzy barakami. Burany zasypywały nas bowiem pod szczyt baraków.

    Wysokość pokrywy śniegu – 3- 4 metrów. Na dwa miesiące lata – śnieg topniał.

    Polubienie

  40. Warszawska Gazeta 30 grudnia 2016 r. – 4 stycznia 2017 r.
    KOMENTARZ TYGODNIA

    Ks. Stanisław Małkowski
    POLSKA RODZINA BOGIEM SILNA

    W piątek 30 grudnia obchodzimy święto Świętej Rodziny – Jezusa, Maryi i Józefa. Obrazem miłości Boga w Trójcy Świętej jedynego jest osoba ludzka i wspólnota rodziny, w której doświadczenie małżeństwa, ojcostwa, macierzyństwa, rodzicielstwa, dziecięctwa i braterstwa uobecnia miłość jako dar udzielający się i jednoczący ludzi z Bogiem i między sobą. Ucieczka świętej Rodziny do Egiptu przed Herodem, który szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić (Mt 2,13), a następnie powrót do ziemi Izraela po śmierci okrutnego władcy, połączony z lękiem przed jego synem i następcą w Judei, przybycie do Nazaretu w Galilei, droga poddania się sytuacjom ludzkim i nieludzkim ukazują zwycięstwo wiernej miłości nad okolicznościami zewnętrznych warunków.

    Święta Rodzina jest wzorem do naśladowania miłości bezwarunkowej, która uzdalnia do wytrwania i pozwala pokonać wszelkie przeciwności. Próbą dla miłości rodziny są nie tylko złe warunki, ale również złe ideologie i pomysły, ukazujące wierną miłość jako zagrożenie dla wolności przeżywanej w duchu samowoli i samorealizacji wbrew prawdzie zawartej w naszej naturze przez Boga Stwórcę i ocalonej przez Boga Zbawcę. Wierność wobec Boga i poddanie się Bożemu prowadzeniu są motywem i źródłem wierności wobec ludzi, poczynając od najbliższych w rodzinie. Zastępowanie rodziny tymczasowym partnerstwem wynika z instrumentalnego traktowania osób ludzkich, z ucieczki od własnego powołania i odpowiedzialności za swoje czyny. Rodzinne święto Bożego Narodzenia obchodzone z oktawą do 1 stycznia, razem z pięknymi zwyczajami i tradycjami, potwierdza nasze miejsce na świecie, naszą katolicką tożsamość i rolę w czasie, zgodnie z wolą Boga. Święto Bożej Rodzicielki Maryi oraz nadania Dziecięciu imienia Jezus wprowadza 1 stycznia w Nowy Rok Pański 2017, uobecniający zło i dobro poprzez znaki rocznic: pięćsetnej – reformacji Lutra, trzechsetnej – powstania światowej masonerii jako anty-Kościoła, setnej – rewolucji bolszewickiej, a zarazem trzechsetnej – ukoronowania wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej i setnej – objawień fatimskich.

    Wzywamy Boga i Matkę Bożą na ratunek, a odpowiedzią jest Boże błogosławieństwo: Ja im będę błogosławił (Księga Liczb 6,27). W drugiej lekcji noworocznej mówi św. Paweł w Liście do Galatów: Nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem (Ga 4,7). Wolność ludzka zawiera się w relacji synowskiej, nie ma wolności bez miłości i prawdy. Te same słowa mają jednak różne znaczenia. Miłość bywa rozumiana jako użycie, korzyść, przyjemność, posiadanie, zaś prawda jako przekonanie, pogląd, opinia. Podobnie wieloznaczne jest słowo „demokracja”. Była już w Polsce „demokracja ludowa” lub „socjalistyczna”, jest teraz „demokracja totalnej opozycji”. Obrona „demokracji” przeciwko demokratycznie wybranym władzom, gdy wyborów nie udało się przeciwnikom demokracji wystarczająco sfałszować, porusza się w oparach absurdu, wydzielanych przez wspólnictwo pseudodemokratów z byłymi esbekami. Po to jednak, żeby to zauważyć, trzeba myśleć i liczyć się z tym, co rzeczywiste. Wzbudzanie emocji za pomocą haseł tak bezsensownych jak: „ręce precz od grobów”, można podsumować stwierdzeniem: gdy rozum śpi, budzą się upiory. Ojcem kłamstwa i morderstwa od początku jest szatan. Polityczna walka o Polskę jest udziałem niektórych. Natomiast wszyscy ludzie dobrej woli mogą włączyć się do walki duchowej i modlitewnej. O ile jednak skuteczność walki politycznej jest w dużej mierz wynikiem gry sił, o tyle skuteczność walki duchowej jest zapewniona przez całe Niebo, które jest z nami, gdy my jesteśmy z nim. Niebo jest przecież nieskończenie potężniejsze od piekła. Ale Niebo liczy się z naszą wiarą i wolą, podczas gdy siły piekła chcą nam wolę wiarę i rozum odebrać, w czym nie tylko diabły, ale i niektórzy ludzie mają swój doraźny interes.

    Bóg przez wcielenie poddał się w pewnej mierze ludzkiej władzy – złej i dobrej. Boże Dziecię uciekło przed Herodem. Dopiero u kresu działalności publicznej, nauczania i czynienia cudów, poddał się Chrystus męce i wyrokowi śmierci. Bóg dopuszcza dzisiejsze męczeństwo nielicznych chrześcijan i łączy je z krzyżem Chrystusa, wskazując na owoce świętości prześladowanych i możliwego, póki żyją, nawrócenia prześladowców. Owocem męczeństwa św. Szczepana było nawrócenie Szawła, który z prześladowcy stał się Apostołem aż po własne męczeństwo. Idziemy drogą apostolstwa modlitwy, słowa, czynu i cierpienia, trwania i walki, zgody i sprzeciwu, ku zwycięstwom doczesnym po wieczne.

    Polubienie

  41. ZAMACH NA ŻYCIE KSIĘDZA JACKA MIĘDLARA? KTOŚ PODCIĄŁ PRZEWODY HAMULCOWE W JEGO SAMOCHODZIE!

    Zamach na życie księdza Jacka Międlara? Ktoś podciął przewody hamulcowe w jego samochodzie!
    Na twitterowym koncie ks. Jacka Międlara pojawiła się niepokojąca informacja. Duchowny oświadczył bowiem, że ktoś podciął przewody hamulcowe w jego samochodzie.

    Wpis pojawił się na profilu Międlara w sobotnie popołudnie.
    przechwytywanie

    Po jego publikacji skontaktowaliśmy się z księdzem Międlarem, który potwierdził, że taka sytuacja miała miejsce. Dodał również, że kontynuuje swoją podróż – duchowny wybiera się na ferie w góry.
    Zapytaliśmy ks. Międlara również o to, czy wie, kto mógłby dopuścić się takiego czynu. Duchowny odparł, że nie wie, aczkolwiek praktycznie od samego początku swojej kapłańskiej posługi dostawał wiele pogróżek. Był również adresatem wielu hejterskich komentarzy. Teraz przyznał jednak, że pewna granica została przekroczona.
    Cała sprawa jest niezwykle niepokojąca, ponieważ podcięcie przewodów hamulcowych może doprowadzić do tragicznych konsekwencji. W sytuacji, w której znajdował się duchowny (długa podróż), zagrożenie było naprawdę realne.

    O sprawie będziemy informować.

    Ks. Jacek Międlar został pozbawiony możliwości wykonywania funkcji kapłańskich, nie może również nosić sutanny. Informował o tym w jednym ze swoich wideoblogów publikowanych w serwisie YouTube. Pytacie mnie często dlaczego nie jestem w sutannie, ani w stroju duchownych, np. koszuli pod koloratkę. Moi drodzy, dzień po programie u Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” otrzymałem od ks. Kryspina Banko, wizytatora polskiej prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo otrzymałem karę suspensy zakazującej mi sprawowania funkcji kapłańskich oraz noszenia stroju duchownych – powiedział wówczas Międlar i dodał, że widzowie jego kanału oraz wszystkie przychylne mu osoby powinny o tym wiedzieć. Więcej TUTAJ

    Źródło: wMeritum.pl
    Fot. Twitter

    Za: http://wmeritum.pl/zamach-zycie-ksiedza-jacka-miedlara-ktos-podcial-przewody-hamulcowe-samochodzie/165762

    Polubienie

  42. CETA: Jak Amerykanie wydutkali Europę

    Echa przebrzmiały, społeczeństwo zapomniało, jednak warto napisać kilka zdań o olbrzymim zwycięstwie Amerykanów.

    W bardzo łatwy sposób wykiwali Europę.

    Pół świata skandowało „Nie dla TTIP”, „Nie chcemy GMO”, zebrano miliony podpisów przeciwko okrutnemu traktatowi. Politycy na całym świecie krytykowali skryte zapiski tomów przepisów TTIP. Twierdzili, że nie zagłosują nad czymś, czego nie znają.

    A co zrobili Amerykanie?

    Majstersztyk… podsunęli drugą umowę CETA. Nie jest ona tak idealna, jak w szczegółach dopracowana TTIP, jednak spełnia swoje zadania.

    Czyli, przekazanie państw w ręce korporacji międzynarodowych i pełna swoboda działania banków. Od tej chwili rządy państw nijak nie mogą: nic zakazać bankom, ograniczać ich działalność, zakazać inwestycji, zabraniać monopolizowania rynków, nakazać ograniczania lub nasilania wydawania kredytów, czyli regulacji podaży pieniądza.

    Banki mogą swobodnie wpływać na podaż pieniądza czyli ilość pieniądza w gospodarce. Przypominam, że to jest najważniejsze narzędzie w ekonomii państwa.

    Ta niewinna umowa pomiędzy Unią Europejską a Kanadą jest namiastką, córką okrutnego TTIP.

    Społeczeństwo nie protestuje.

    Dlaczego?

    Bo to umowa z Kanadą, a nie z USA…

    Gdzie tu podstęp?

    Kanada to siostrzane państwo amerykańskie. Znajdują się tam wszystkie najważniejsze korporacje – około 41 tysięcy filii amerykańskich firm. Spełniają podstawowy warunek korzystania z dobrodziejstw CETA: muszą posiadać „istotną działalność gospodarczą„.

    W porównaniu do Unii (500 mln) Kanada jest malutkim trzydziesto milionowym rynkiem.

    I o to chodziło…

    Być może TTIP od początku było podpuchą. Bankierzy doskonale wiedzieli, że będzie to trudna misja.

    CETA była drobnostką. Podpisano umowę pomiędzy Kanadą a Unią Europejską i do widzenia. Możesz sobie protestować ile chcesz. „Nowe, lepsze” prawo już funkcjonuje.

    I tu nie chodzi o szczegół, jakim jest napływ taniej, GMO, toksycznej żywności korporacyjnej.

    To jest efekt uboczny CETA.

    Najważniejszym punktem programu jest swobodna działalność banków poza kontrolą rządów i ICS – Investment Court System. Wcześniej nazywał się: ISDS – Investor-state dispute settlement.

    Działa na podstawie prostego mechanizmu: inwestor przeciwko państwu. Jeżeli dane państwo opracuje ustawę, która ograniczy działanie danej korporacji lub zmniejsza jej zyski, to korporacja pozywa państwo do ICS. Tam zasiadają korporacyjni prawnicy…

    Ciekawe dlaczego o tym systemie mafijnym nie piszą główne media?

    W zasadzie to pytanie retoryczne…

    Po to była przeprowadzona CETA, aby korporacje sprawowały rządy nad państwami. Od tej chwili parlamenty krajów europejskich będą musiały sprawdzać czy dana ustawa, dane przepisy, nie wpłynął niekorzystnie na zyski korporacji międzynarodowych.

    Nieważne będzie, jak ustawa wpłynie na rodzime firmy. Najważniejsze, aby nie podburzyła finansów korporacji. W przeciwnym razie trzeba będzie płacić milionowe/miliardowe odszkodowania.

    I za tą poczwarą głosował polski parlament, aż 326 posłów było ZA…

    Kiedy ci politycy przestaną sprzedawać naród…?

    Tutaj są zapisy umowy CETA – LINK


    RobertBrzoza.pl – Polski Portal Informacyjny

    https://wiadomosci.robertbrzoza.pl/usa-finansjery/jak-amerykanie-wydutkali-europe/

    Polubienie

  43. 10 miesięcy więzienia za spalenie kukły Żyda. Prokuratura chce złagodzenia wyroku

    W sprawie Piotra Rybaka sąd zadziałał stanowczo, wymierzając mężczyźnie karę 10 miesięcy pozbawienia wolności. Była to kara wyższa niż ta wnioskowana przez prokuraturę.

    W uzasadnieniu wyroku, sędzia Marek Górny stwierdził, że poprzez spalenie kukły Żyda mężczyzna nawoływał do nienawiści na tle narodowościowym, a takie zachowanie musi być ukarane surowo. – Skoro spalił kukłę to w tych realiach oznacza tyle, że nawoływał do nienawiści wobec osób, które ta kukła wyrażała – tłumaczył sędzia.

    Sam oskarżony, który spalił kukłę w listopadzie 2015 roku, uważa wyrok za zbyt surowy. Podobne zdanie mają prokuratorzy, którzy wystąpili do sądu o złagodzenie kary dla Piotra Rybaka (zgodził się na publikację swoich danych i wizerunku – red.).

    Śledczy uważają, że kara jest niewspółmierna do winy i chcą złagodzenia kary, do tej o którą wnioskowali – 10 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych.

    https://dorzeczy.pl/kraj/18176/10-miesiecy-wiezienia-za-spalenie-kukly-Zyda-Prokuratura-chce-zlagodzenia-wyroku.html

    Polubienie

  44. Gejowskie święcenia

    Chaos w hierarchii kościelnej osiąga nieznane dotąd rozmiary. Ordynariusz diecezji Santiago de Compostela, miejsca tak świętego dla naszego kontynentu, dokonał aktu bezwzględnie sprzecznego z katolicką nauką: wyświęcił dwóch homoseksualistów na księży.

    Jakby tego było mało, obaj panowie mieszkają ze sobą. Abp Julian Barrio nie mógł o tym nie wiedzieć, gdyż „para” otwarcie przyznawała się do wspólnego życia. Duchowny zdaje się nie odczuwać żadnych wyrzutów sumienia, a Stolica Święta dotychczas nie zareagowała, co stało się już chyba tradycją, przynajmniej odnośnie takich „kłopotliwych tematów”.

    Źródło: http://blog.messainlatino.it​

    http://myslkonserwatywna.pl/gejowskie-swiecenia/

    Polubienie

Dodaj komentarz