/fragmenty/
Rzekome głodówki żydowskich KOR-owców w kościele św. Krzyża w Warszawie.
*(Nieznany Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Juliusz Nowina Sokolnicki)
Tymczasem historycy w Niemczech publikują od lat książki o generałach i oficerach żydowskich w Wehrmachcie,
realizowane są na ten temat programy w państwowej telewizji (Guido Knopf), natomiast ani w PRL-u, ani w Polsce ustanowionej po Magdalence żaden historyk nie opublikował, nawet anonimowo w niezależnym internecie, pracy mówiącej o tym, że Hitler wyznaczył do wymordowania cywilnej ludności walczącej w powstaniu Warszawy dwóch żydów: Kamiński (rosyjskojęzyczne oddziały RONA) i gen. von dem Bach Zaleski (Wehrmacht), który zabił Kamińskiego (żydowska dintojra) na terenie zlikwidowanego Getta miasta Łodzi podczas kłótni obu tych zbirów o majątek zrabowany na Narodzie Polskim zgładzonym w powstańczej Warszawie.
Jedyną osobą, która otwarcie mówi o tych faktach po polsku jest były poseł Nowak, którego manifestacyjne protesty nieme przy mównicy sejmowej oraz fałszywe głodówki, oficjalnie ogłaszane przezeń za fałszywe, tak samo jak fałszywe były jego zdaniem rzekome głodówki żydowskich KOR-owców w kościele św. Krzyża w Warszawie, nie sprzyjają niestety wyciągnięciu mądrych wniosków przez Naród Polski.
Przy tym należy zauważyć, że b. poseł Zbigniew Nowak nie jest chyba nauczycielem historii jak prezydent mgr Komorowski, który w odróżnieniu od prezydenta Kwaśniewskiego jest bezspornie magistrem i mógłby dużo powiedzieć, gdyby tylko chciał, chociażby na temat powodu przemilczenia przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego żydowskiego pochodzenia narodowego Katów Powstania Warszawskiego przy okazji otwierania Muzem Powstania Warszawskiego i później cały czas aż do wymuszonej na Panu Bogu własnej śmierci spowodowanej nieubłagalnym lądowaniem we mgle bez wyrażonej przez Rosjan zgody na lądowanie.
Lech Kaczyński nie nazwał morderców cywilnej ludności Warszawy, bo czuł się fałszywie solidarny z pochodzeniem narodowym Złoczyńców, którzy po 17 września 1939 r. wymordowali oficerów Wojska Polskiego w Związku Sowieckim i na Zachodzie (gen. Sikorski) podstawiając w miejsce elity Narodu Polskiego żydów przejmujących po zabitych pałace i nazwiska (Radek Sikorski), fałszywych profesorów żydowskich bez tytułu magistra (Bartoszewski) osadzonych na pozycji ministrów i opłacanych za to tylko, że nie robią dosłownie nic; m.in. Bartoszewski, który jest obywatelem syjonistycznego państwa Izrael, nie reaguje na antypolskie pomówienia opublikowane w nakładzie 800 000 egzemplarzy w broszurze wydanej przez Bundeszentralle für politische Bildung (Federalną Centralę Szkolenia Politycznego); broszura „Informationen zur politischen Bildung” Nr 307/ 2010 pod tytułem „Jüdisches Leben in Deutschland/ żydowskie życie w Niemczech”, w której żydowski historyk zaprzecza działaniu tegoż Bartoszewskiego w podziemnej organizacji „Zegota” niosącej pomoc żydom stawiającym opór w likwidowanym Getto.
Makabryczny humor uzewnętrzniała Bezpieka przejętym z kabały żydowskiej doborem nazwisk bohaterów wyznaczonych do poszczególnych zadań i łączeniem wywiedzionym z Biblii przez Kabałę nazw miejsc tego, co miało się dopiero stać i być powszechnie zapamiętane na wieki. Stąd np. Wałęsa, który był bezrobotny i wałęsał się nic nie robiąc poza dziećmi, które sprawiają mu po dziś dzień tylko kłopot najeżdżaniem autem po pijaku na kobietę, czy rozbijaniem się motorem na żużlu. Stąd Gwiazda, który miał rozbłysnąć na polskim firmanencie w jednej konstelacji z Wałęsą.
Rozpłochowski, syn ubowca wymieniony zamiast Polaka wybranego przez załogę Huty Katowice na przewodniczącego strajku, na którego to Rozpłochowskiego donosiła w popłochu własna żona, a on z nią żyje nadal, jak gdyby go ten damski Judasz w łóżku zabolał tyle, co ugryzienie komara.
Ten to Rozpłochowski wrócił niedawno po latach z emigracji w Ameryce, żeby wystartować w Dąbrowie Górniczej w ostatnich wyborach komunalnych, bo chyba chcieli się dowiedzieć, jaką on wśród Polaków cieszy się jeszcze estymą.
Ubowcy zabawiali się na różny sposób, np. wyznaczając różne zadania agentom o łatwo wpadających w ucho nazwiskach, bo mieli z czego wybierać. Mieli w swoich rękach wielomilionowy naród, a nie chcieli zbyt szybko zanudzić się wykonywaną pracą. Taka jest prawda onomastyki złoczyńców w ubeckim PRL-u, której nie podjęła jeszcze żadna praca historyka, ani językoznawcy ze strachu, że to się może wydać, o czym wszyscy już dobrze wiedzą.
A przecież antypolski, żydokomunistyczny obóz pracy w PRL-u usytuowany był nie przypadkowo, bo na ironię w Swiętochłowicach na Górnym Sląsku i nosił nazwę „Zgoda„, a zgodę uwięzionych osób z porządkiem pojałtańskim w Polsce wymuszał tam własnoręcznie morderstwami żyd Morel, podczas kiedy drugi żyd o tak samo roślinnie brzmiącym nazwisku Morell to był osobisty lekarz Hitlera, któremu po wojnie oczywiście żadna krzywda się nie stała, a jego pochodzenie narodowe Adolf Hitler musiał znać tak samo jak żydowskie pochodzenie swojego osobistego fotografa, u którego w gabinecie poznał robiącą akurat za asystentkę fotografa młodą Ewę Braun z rodziny, w której kobiety nie musiały wcale pracować, a jednak nie podejrzewał nigdy o nic złego swojego lekarza, ani fotografa, ani tej fatalnej kobiety. Nie podejrzewał lekarzy o to, że go trują jak robili to zupełnie bezpodstawnie Napoleon i Stalin.
W Polsce mordowano po 1945 r. Polaków bez zmiłowania. Każda osoba, o której Bezpieka nabrała tylko przekonania, że jest elementem wrogim rządom w Polsce żydokomuny, była bezwzględnie mordowana przez żydowskie bandy takie jak ogromna banda braci Bielskich, które to bandy nachodząc polskie domy po nocach i w polskich mundurach, prowokowały Polaków do okazywania sympatii patriotycznych, żeby potem łatwiej obrabować i wykończyć fizycznie wszystkich domowników..
Eliminowano bez różnicy zarówno każdego Polaka, który się nawinął jak i żyda, który w procesie naturalnej asymilacji był już w trzecim, czy czwartym pokoleniu Polakiem, bezspornie i obiektywnie członkiem Narodu Polskiego. Lista Żydów służących państwu polskiemu, jeńców wojennych zamordowanych w Katyniu przez swoich z NKWD jest bardzo długa a każdy żyd czytać musi ją z takim samym przerażeniem w oczach jakie mieli ci członkowie semickiego plemienia, którzy w milczeniu patrzyli na mordowanie ich braci z rozkazu Mojżesza tylko za to, że tamci odstąpili od nowych zasad wiary ustanowionej przez niego za obowiązującą dla ludu z osiadłego zamienionego na powrót w koczowniczy, który to lud po udręczeniu wędrówką miał osiąść na dobre w kraju Kanaan. W Ziemii Obiecanej, wydartej mieczem i podstępem osiadłym tam wcześniej ludom, do której Mojżesz nie doszedł, lecz doszedł lud wyrzynany i kierowany twardą ręką przez klan rodzinny Mojżesza.
Nawarstwienia się zaś przeinaczeń, półprawd i zwykłych kłamstw w dalszych wiekach było zawsze jak to przy geszeftach sporo, natomiast jeśli nieżyjący już dr Dariusz Ratajczak, który został najpierw pomówiony przez gazetę Michnika o antysemityzm, a w końcu policja odnotowała u niego zgon samoczynny w aucie stojącym ponoć od kilku dni na parkingu w śląskim Opolu, twierdzi jeszcze we wstępie do książki poświęconej Nieznanemu Prezydentowi Rzeczypospolitej, że „należy ujawnić i odpowiednio skomentować” osobę Juliusza Sokolnickiego, to należy przyznać mu rację pośmiertnie z tym, że szkoda, iż dr Ratajczak nie wiedział o tym, że zachwalany przez niego RUCH tworzył Niesiołowski, Nussbaum, Myszkowski, czy ile on tam miał nazwisk do spółki z ubecją, a ROPCIO było dziełem masonerii z warszawskiej loży Kopernik.
Miałby historyk sensowny temat do podjęcia i nie wdawałby się w bezprzedmiotowe spory z Wikipedią, która jest żydowska na całym świecie tak samo jak facebook i dlatego naukowiec nie może wchodzić przy tym w poważny dyskurs z byle hasłem zamieszczonym dla zmyłki (dezorientacji) przez byle wesołka, czy internetowego przygłupa, ani z żadnym tekstem tendencyjnym w gazecieMichnika. Bo obniża przed śmiercią swoją historyka wartość i może być zapisany przez policję pod pozycją zgonów popełnionych własną ręką.
Stefan Kosiewski