Gościniec 2016-07-31


Kolejny GOŚCINIEC

Poprzedni GOŚCINIEC                                          

gościniec_2

W tym miejscu proszę umieszczać inne komentarze, takie które są odmienne tematycznie od tych poruszanych pod zamieszczanymi artykułami.

Save

Save

55 myśli w temacie “Gościniec 2016-07-31

  1. Udana dyplomatyczna pielgrzymka, czyli wszystko idzie po myśli Franciszka

    https://franciszekfalszywyprorok.wordpress.com/2016/07/31/udana-dyplomatyczna-pielgrzymka-czyli-wszystko-idzie-po-mysli-franciszka

    Zakładając tezę najbardziej radykalną – która wielu nawet nie może przejść przez uszy – że Franciszek celowo i świadomie małymi kroczkami dąży do destrukcji Kościoła, a wszystkie jego tzw. niedociągnięcia, to nie słabość czy nieumiejętność, a wyrachowane działanie zmierzające w wybranym przez siebie kierunku – do przeinaczenia wiary katolickiej, należałoby przyznać, że jego pielgrzymka do Polski na ŚDM była bardzo udanym politycznym zabiegiem. Fałszywy prorok zawsze będzie starał sobie zyskać przychylność ze wszystkich stron, ze świata i Kościoła.

    Czy ta teza, najbardziej radykalna, jest prawdziwa, czas pokaże. Ale mamy podstawy twierdzić – przyglądając się całemu działaniu Franciszka, a nie tylko pozostając pod wpływem entuzjastycznych polskich komentarzy z okazji pielgrzymki – że jest to prawdopodobne.

    W jaki sposób dobrze przyjęta pielgrzymka do Polski może zostać wykorzystana przez Franciszka? W taki sposób, że nikt z Kościoła w Polsce nie podniesie ani jednego głosu krytyki przeciwko niemu w innych sprawach, które nie dotyczą już samej pielgrzymki czy ŚDM. Bo skoro mamy – jak wielu myśli – kolejnego świętego papieża, to czy można go krytykować? Ładne zdjęcia ze mszy, owacje na temat Franciszka, jego podejścia do młodych oraz przystępnego sposobu głoszenia przez niego Ewangelii, podkreślanie powszechności i jedności Kościoła – wszystko to sprawia, że jakikolwiek głos krytyki uznawany jest za dziwny wybryk, za coś wręcz śmiesznego. Niknie w natłoku mówienia o miłosierdziu. Ale jakie to miłosierdzie jest w konkretach i w rozmaitych sytuacjach?

    Kościół Polski zachwyca się Franciszkiem – w większości podchodząc do niego tak samo jak do Jana Pawła II i Benedykta XVI. Może z jakiegoś przyzwyczajenia. Czy ktokolwiek będzie miał odwagę skrytykować postawię i poglądy Franciszka – o których mówią sami biskupi – przywalania na nieewangeliczne praktyki w innych częściach Kościoła (zob. Abp Gądecki: Franciszek popiera decentralizację w sprawie Komunii Św. dla tzw. rozwodników, którzy żyją w nowych związkach)?

    Czy w jakichkolwiek polskich mediach usłyszymy choćby o tym głosie krytyki profesorów, doktorów, teologów i filozofów katolickich – Teologiczna krytyka „Amoris Laetita” i list do kardynałów – podpisy 45 profesorów oraz teologów katolickich, w tym księży?

    Czy wpadamy w stan euforii, nie widząc jak bardzo to, co czyni Franciszek, jest przemyślne, dyplomatyczne, gdy krok po kroku coraz bardziej przyzwala – w perspektywie całego Kościoła i wszystkich swoich działań – na rzeczy rozmijające się z nauczaniem Kościoła?

    Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, tym się przypodobać, nie odzywając się za mocno w przeciwnym kierunku, a w innych sytuacjach pozwolić na to, co bezbożne.

    Na czym polega prawdziwa jedność Kościoła? Czas pokaże, czy Franciszek w przyszłości przywróci dyscyplinę Ewangelii w Kościele, czy będzie go decentralizował, przygarniając do siebie i do Kościoła wszystkich, którzy nie sprzeciwią się jemu, Franciszkowi, niezależnie od tego, jak blisko są Chrystusa, i przede wszystkim nie prowadząc wszystkich jasno do prawdy nauczania Katolickiego, nie potępiając błędów, tylko mówiąc ogólne stwierdzenia o Chrystusie i miłosierdziu?

    Polubienie

  2. Kto jest zmeczony polskim katolicyzmem?
    Dobiegly konca w Polsce SDM i zachodnie merdia zabraly sie za sporzadzenie bilansu strat i zyskow wyniklych z tego wydarzenia.Ogolny nastroj jest raczej minorowy.Podkresla sie ,ze papiez w czasie pobytu w Polsce stracil swoja postepowa przebojowosc ,ktora zachwycal caly swiat w podczas swojego pobytu na Lampeduzie czy tez kiedy przemawial do europoslow PE w Brukseli!Jeden z hol. opiniotworczych lewicowych dziennikow napisal wprost ,ze Franciszek ulegl presji polskiego ortodoksyjnego katolicyzmu!.Kraza tez spekulacje ,ze polscy biskupi ,dla dobra wizyty przestrzegali go przed wyglaszaniem tez ,ktorymi wprawial w amok zachodnie spolecznosci, ale ktore w Posce moglyby byc niewlasciwie przyjete !Zalecali zwlaszcza wstrzemiezliwosc w kwestii przyjmowania uchodzcow ,ktora to kwestia stanowi dla Polakow b. czuly punkt!
    Kluczowy dla Europy problem ,jakim jest „sprawiedliwy” podzial masy uchodzczej pomiedzy wszystkich czlonkow UE zostal przez papieza skwitowany nic nie mowiacymi ekspresjami o ludzkiej solidarnosci i milosierdziu !A przeciez jego wizyta jest sledzona przez gr.Wyszehradzka ,ktora pilnie slucha tego ,co papiez w Polsce mowi!
    Jego apel o lepsza ludzkosc i nie zamienianie granic w mury, a niecheci w nienawisc ,nie byly tym ,czego oczekiwalala od niego Bruksela ,a co papiez probowal zrekompensowac tanimi PijaRowskimi trickami w rodzaju przejazdzki tramwajem!Nie szczedzi sie tez papiezowi slow krytyki za pominiecie w jego homiliach tematow fundamentalnych dla Zachodu jakimi sa prawa czlowieka i demokracja ,co mialoby byc aluzja do politycznych konfliktow targajacych obecnie Polska !.
    Proba zapewnienia przez papieza ,ze Bog kocha wszystkich takimi, jakimi oni sa ,jest zbyt demagogiczna i nie odnosi sie wprost do konikow paradnych zachodnich liberalow jakimi sa zwiazki jednoplciowe czy aborcja!Czytajac ten artykul odnosi sie wrazenie ,ze przed jego wyjazdem do Polski pewne wplywowe polityczne sily na Zachodzie poczynily z papiezem jakies konkretne ustalenia ….a z .ktorych papiez sie nie wywiazal.!.
    Nic wiec dziwnego ,ze z artykulu tego przebija wyrazne przygnebienie ,a juz szczegolnie z powodu witalnosci polskiego katolicyzmu ,totez dla przywrocenia dobrego samopoczucia przytacza sie na koniec opinie , ktora wypowiedziala pewna doktorantka bedaca obciazeniem budzetu UJ, ktora swoj naukowy tytul zapewne znalazla w paczce z platkmi owsianymi!Zakomunikowala ona ,ze, cytuje;” wszyscy juz jestesmy zmeczeni polskim katolicyzmem”….. .
    Podejrzewam ,ze owi „wszyscy”, to lokatorzy budynkow na Czerskiej i siedziby redakcji TVN!

    Polubienie

  3. Poogladajmy teraz dla odmiany ,jak sobie poczyna w Syrii umiarkowana opozycja ,oczko w glowie Usraela i Zachodu.Zamieszczone video obrazuje stopien ucywilizowania demokratycznej opozycji ,ktorej przedstawiciele tanczy na zwlokach poleglych pilotow z zestrzelonego wczoraj rosyjskiego smiglowca.Ponoc w sklad zalogi wchodzila tez kobieta ,ale ,jak podkresla odnosny artykul ,miala ona na tyle szczescia ,ze jej zwloki najwidoczniej splonely we wraku……

    http://www.geenstijl.nl/mt/archieven/2016/08/video_syriers_dansen_op_lijken.html#comments

    Po otwarciu strony ,byc moze trzeba bedzie ja troche przewinac do gory ,zeby trafic na wspomniane video.

    Polubienie

  4. Powstanie Warszawskie. Mity i prawda. Bardzo ciekawa relacja znaleziona w internecie. Czy prawdziwa? Tego nikt nie wie….

    ~f napisał:

    Ciągle pozostaje niezwykle trudnym dotarcie do świadomości społecznej, że Powstanie Warszawskie posiadało dwa aspekty. Z jednej strony niebywałego bohaterstwa Powstańców i poświecenia ludności cywilnej – z drugiej strony kompromitującego braku wyobraźni politycznej, nieodpowiedzialności i ignorancji zawodowej decydentów (kwestię agenturalności np. Okulickiego pomijam) Dodatkową trudnością w ocenie Powstania jest, że Powstańcy, jak i ich rodzice czy ich dzieci, nigdy nie chcieli i nadal nie chcą pogodzić się z myślą, że zostali wmanewrowani w walkę z góry zaplanowaną jako przegraną, jako całopalenie, jako ofiarę na Ołtarzu Ojczyzny i to normalny proces psychologiczny

    Oto Powstanie Warszawskie widziane oczami mego dziadka, oficera AK.
    Słowa prawdy…. Znam tylko Powstanie Warszawskie z opowieści mojego śp dziadka, który jako żołnierz AK w stopniu kaprala walczył na Ochocie. Nie zdążył z drużyną na koncentrację swojego oddziału – zgrupowanie „Garłuch” mającego zdobyć lotnisko Okęcie i być może dzięki temu przeżył, bo większość jego kolegów ten zryw przypłaciła życiem. 1-go sierpnia drużyna, w której się znajdował (dlatego, że mieli własną broń) została dołączona do kompanii WSOP-u dzięki czemu około 60 ludzi zostało uzbrojonych w 1 karabin z 10 pociskami, 1 pistolet z 1 magazynkiem i trzy granaty. Porucznik „Gustaw” wydał rozkaz zdobycia koszar na Placu Narutowicza i cała ta masa ludzi w ogromnej większości nieuzbrojona ruszyła na rzeż. Nigdy nie dotarli nawet do połowy odległości jaka dzieliła ich od budynku koszar. Zostali zmasakrowani w taki sposób, że w przeciągu 2-3 minut Plac Narutowicza wraz z ulicami do niego dochodzących pokrył się ciałami ponad 300 osób, żołnierzy, ochotników z WSOP-u i ludności cywilnej jaka się tam znalazła. Niemcy wystrzelali wszystkich, którzy się tam znajdowali, nie oszczędzając nawet swoich żołnierzy. W nocy udało się im zdobyć (choć tak naprawdę to zająć) kilka samochodów z zaopatrzeniem jakie wjechały i stanęły przy ulicy Barskiej (była tam stołówka i kasyno dla żołnierzy a nie jak głosi tablica umieszczona na głazie – koszary) a kierowcy uciekli do budynku koszar po drugiej stronie Placu Narutowicza. Samochody te zresztą zostały przez Niemców spalone wraz całą zawartością jaka na nich pozostała tejże nocy. Z oddziału liczącego 60 osób – szumnie nazywanej kompanią zostało tylko 4 osoby. Reszta w ogromnej większości zginęła. Ciała jakie usiłowali ściągnąć nie przypominały nawet sit. To były krwawe kawałki mięsa przemieszane z odzieżą bez rąk, nóg, głów niepodobne do tego, że były kiedyś istotami ludzkimi.Przez następne dwa dni siedzieli w budynku przy ul.Kaliskiej i czekali na dalsze rozkazy i amunicję, tyle tylko, że już żaden rozkaz do nich nie dotarł. Docierali tylko ludzie, którzy mieli zapał do walki i wielką nienawiść do Niemców. Do momentu natarcia w dniach 4-5 sierpnia przez Ukraińców czekano z niecierpliwością na oddziały powstańcze ze Śródmieścia, i przede wszystkim na broń i amunicję, której tak brakowało. Nikt nie znał i nie wiedział w jakim są położeniu. W nocy kiedy do natarcia ruszyli Niemcy (dziadek uważał ich za Ukraińców i Kozaków) wszystko się rozsypało. Powstańcy uciekli – zresztą jak można się bronić przed czołgiem czy armatą, która zamienia domy w gruzy i której nikt nie dosięgnie, bo nie ma czym. Można też czekać na śmierć ale wtedy najbardziej chce się żyć i niewielu pragnie umrzeć w walce, w której jest się bezsilnym i czeka na swoją kolejkę umierania.Ukraińcy i kozacy podpalali dom po domu. Niemcy zazwyczaj wcześniej wynosili z niego najbardziej wartościowe rzeczy. Zabijali wszystkich, którzy się tam znajdowali. Ulice Barska – Kaliska – Grójecka – Wawelska pokryte były stosami trupów. Żandarmi niemieccy zabijali Ukraińców i kozaków za to że byli zbyt pijani by skutecznie zabijać lub za to, że zbyt szybko podpalili dom, który można było jeszcze ograbić. Poznałem te 11 dni życia mojego dziadka (dla jednych tylko jedenaście), niemal każdą minutę i miejsce wyrwane z tego koszmaru. Po jedenastu dniach wyszedł wraz z pozostałą ludnością Ochoty (po prostu nie sposób jest zabić wszytkich naraz, a Niemcy też się kiedyś zmęczą zabijaniem i potrzebują odpoczynku) i do końca wojny „odpoczywał” w Dachau. Po wojnie spotkał tylko kilka osób, które walczyły na Kaliskiej i Barskiej (z oddziału liczącego około 120 ludzi).

    I teraz rzecz najciekawsza im więcej lat mijało tym coraz więcej znajdowało się powstańców, którzy walczyli na Ochocie a zwłaszcza na Kaliskiej. Jak pewnego dnia policzył mój dziadek to mu wyszło prawie 600 osób, jakie rościło sobie pretensje do tego by stać się Powstańcem. Kilka pełnych kompanii wspaniale uzbrojonych i wyćwiczonych ludzi, którzy zdobyli koszary na Barskiej (była tam tylko stołówka, kuchnia i kasyno oraz magazyn żywności – a nie koszary) w wielkiej walce ( kierowcy samochodów uciekli do koszar – zabito Niemców w kuchni i na stołówce dlatego, że nie mieli broni pod ręką i się nie bronili zastrzelono ich z nienawiści) Nie potrafiono nawet wykorzystać poza bronią tego co było na samochodach i nawet ich nie rozładowano pozostawiając miedzy innymi worki z ziemniakami. Samochody zostały zapalone przez Niemców i spłonęły. Przez te kilkadziesiąt lat ludzie, którzy sami nie brali udziału w tej rzezi – sami tworzyli legendę i dorabiali mity o Powstaniu, które dla jednych było koszmarem, dla innych tylko grą o dusze pokoleń. Słuchano tylko tych osób, które chciano słuchać, tych którzy starali się podejść w sposób obiektywmy pomijano milczeniem lub wybiórczo przedstawiano relacje dorabiając do nich własne mity i legendy, jakie miały dotrzeć do ludzi. Dorobiono też Powstańców ( ludzi pozbawionych własnej godności, mitomanów, takich co mówili tak jak im kazano – którzy nigdy nie walczyli i nie mieli odwagi trzymać za karabin i umrzeć za Polskę ). Potrafili jedynie upiększać historię i tworzyć własne legendy, których miło się słucha. Poznałem już Powstanie Warszawskie takie jakie było opisywane w ksiązkach pełne glorii i chwały, pompatycznych haseł i takie jakie widział je mój dziadeki oraz jego koledzy Powstańcy pełne krwi, tragedii i nieszczęść. Przed swoją śmiercią powiedział, że żeby mógł to najpierw zdegradowałby, a pózniej powiesił Bora-Komorowskiego i tą całą jego „bandę” (nie zasłużyli nawet na rozstrzelanie) za to, że skazali na śmierć całe pokolenie młodych ludzi i zniszczyli miasto oraz za to jak „wspaniale” dowodzili na Ochocie i Okęciu. Ponieważ i jak sądzę i tak mam przechlapane to z opowieści kolegi mojego dziadka, który był oficerem (podporucznikiem) AK dodam jeszcze jedno kiedy ten wychodził z kanałów w Śródmieściu i nie oddał honorów wyższemu stopniem oficerowi został oddany pod sąd polowy pod zarzutem niesubordynacji i niechlujstwa (brudne buty i mundur niegodny oficera). Uratował go jego własny oddział, który rozbroił cały sąd i tak delikatnie potraktował tego oficera i jedego z sędziów, że trafili do szpitala. Na wezwanie sądu do natychmiastowego rozbrojenia oddziału nikt z oddziałów powstańczych nawet nie podjął takiej próby, natomiast oddziały te rozbroiły oddział żandarmerii, który usiłował przyjść z odsieczą Wysokiemu Sądowi.

    Bardzo żałuję, że nie umieściłem w tekście żadnych nazwisk, imion oraz pseudonimów, być może to jeszcze kiedyś zrobię ale po prostu uważam, że Ci którzy choć przez chwilę brali udział w Powstaniu na pewno to zrozumieją …

    Polubienie

  5. Opublikowany 18.04.2016
    Ś.P. Władysława Papis z domu Fronczak (1930-2016)

    W dniu 16 kwietnia 2016 r. o godzinie 17 odeszła do Domu Ojca Władysława Papis z domu Fronczak, której objawiali się od 3 maja 1943 do 1949 Matka Boża i Jezus Chrystus. 31 lipca 1943 (równo na rok przed wybuchem Powstania Warszawskiego) Matka Boża ostrzegła „Módlcie się, bo idzie na was wielka kara, ciężki krzyż. Nie mogę powstrzymać gniewu Syna Mojego, bo się lud nie nawraca …” oraz 27 października Jezus Chrystus powiedział: „przykazuje wam, Syn Boga Żywego, nawróćcie się. Bo jak się nie nawrócicie, będą okropne choroby. Śmierć będzie dla was straszna. Krew będzie płynęła rynsztokami. Nawróćcie się, woła Chrystus Pan do was wszystkich, do całego świata. Bóg nie chce ludzi karać. Bóg chce ludzi ratować przed zagładą. Bóg żąda nawrócenia”
    Warszawa zignorowała ostrzeżenia, Siekierki zostały spalone a następnie wybuchło Powstanie Warszawskie i krew popłynęła rynsztokami.

    Po zakończeniu wojny Władysława Papis związana była z Sanktuarium Matki Bożej na Siekierkach,
    Wygłaszała regularnie świadectwa objawień. Uczestniczyła w najważniejszych uroczystościach dla Sanktuarium na Siekierkach….

    Objawienia Siekierki Ś.P. Władysława Papis z domu Fronczak

    Objawienia na Siekierkach (1943) a Powstanie Warszawskie
    Fragment książki ks. dra Józef Marii Bartnika SJ i Ewy J. Storożyńskiej Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą, czyli prawdziwa historia Bitwy Warszawskiej

    /…../

    Porównajmy skuteczność sposobów zastosowanych dla wyzwolenia dwóch europejskich stolic latem 1944 roku:
    . lud Wiecznego Miasta sposobił się do wyzwolenia stolicy, nie chwytając za broń i nie wzniecając powstania. Pod przewodnictwem swego biskupa, ojca świętego Piusa XII, złożył Bogurodzicy ślubowania i … trwał na ufnej modlitwie przed Jej obliczem;
    . papież, Głowa Kościoła katolickiego i jednocześnie biskup Rzymu, mimo realnie istniejącego śmiertelnego niebezpieczeństwa (zaminowane miasto miało być lada chwila wysadzone w powietrze!) nie opuścił miasta, by ratować życie, lecz jak Dobry Pasterz pozostał ze swoimi owcami. I był promotorem ocalenia miasta, które dokonało się w sposób duchowy, bez użycia broni i przelewu krwi. Bo jak siłą armii jest wódz, tak siłą wierzącego ludu są jego pasterze;
    ˇ prymas Polski, kard. Hlond opuścił Polskę i swoją owczarnię już we wrześniu 1939 roku;
    . w Warszawie słowa ostrzeżeń Matki Bożej, nawołujące do pokuty i modlitwy, zostały praktycznie zignorowane, trafiając jedynie do znikomej części warszawian;
    . Mater Gratiarum odwrotnie niż Madonna dei Divino Amore nie została oficjalnie zaproszona do współpracy! Pozbawione Jej matczynej opieki Powstanie upadło, hitlerowcy stolicę Polski spalili i wymordowali pół miliona jej mieszkańców;
    . rzymianie postawili na MARYJĘ i… uratowali miasto;
    . warszawianie postawili na SIEBIE i… ponieśli totalną klęskę;
    . nie chciano pamiętać, że: lepiej uciekać się do Pana, niźli pokładać ufność w człowieku (Ps 118);
    . zapomniano, że : bez Boga ani do proga

    /…./

    https://dzieckonmp.wordpress.com/2010/12/04/objawienia-w-siekierkach-w-1943-roku-odnoszace-sie-do-powstania-warszawskiego/

    Polubienie

  6. Kto podkłada nogę papieżowi?

    Papież Franciszek upadł boleśnie podczas ceremoni na Jasnej Górze. Był to upadek bolesny bo w tym wieku tak już jest. Nie był to jednak upadek bez przyczyny. Ktoś powie że Franciszek nie ugina kolan przed obrazem Matki Bożej, że nie ma w zwyczaju klękać i to jest znak opamiętania. Być może tak jest, jeśli przyjmiemy że papież nie klęka świadomie i chce tego dać widoczny dowód.

    Dla mnie jednak znak ten został nam dany, aby zrozumieć że „ktoś” wciąż podkłada nogę papieżowi. Pierwsze potknięcie było wczoraj w kaplicy na zamku. Papież przeszedł obok sarkofagu Św.Jadwigi, nawet nie obrócił głowy w tamtym kierunku. Dlaczego? Ponieważ osoby z najbliższego otoczenia podłożyły mu nogę. Nie powiedziały, jak ważną dla Polski i Polaków jest Św. Jadwiga Królowa. Nie uprzedzili, że w zwyczaju naszym jest wyrażenie choćby odrobiny zainteresowania, nie mówiąc już o krótkiej modlitwie, przy jej sarkofagu.

    Dzisiaj podłożono papieżowi nogę raz jeszcze. Nie powiedziano mu że setki tysięcy pielgrzymów które corocznie odwiedzają Matkę i Królową Polski, obchodzi jej wizerunek na kolanach. Nie przypomnieli że Jan Paweł II nawet poważnie chory, zawsze klęczał na klęczniku przed Jej obliczem. Czy papież Franciszek mógł o tym nie wiedzieć? Mógł, bo jest stary, zbolały, ma chore nogi i kolana a musi jeszcze mieć siły na dzień jutrzejszy.

    Być może dałby znak, że próbuje to zrobić, gdyby wiedział, jakie jest to dla nas Polaków ważne.

    Zaniedbania osób odpowiedzialnych za informowanie papieża o specyfice miejsca i czasu, są jak podkładanie nogi do upadku, tym gorsze że niespodziewane, bo uczynione przez osoby którym papież zaufał.

    http://www.kosciol.pl/article.php/2016072904354583

    …a z tymi podwyżkami to co to dalej będzie ?…

    Polubienie

  7. Czy Polakom uda sie odwojowac sądownictwo polskie????
    No coz, wszystko w rekach Pana Boga.
    Kroluj nam Chryste!

    Zygmunt Miernik 2 sierpnia 2016 trafił do więzienia.

    Czerwona sędziowska szmata zamyka upominających się o sprawiedliwość!

    Polubienie

  8. Drogi panie Kapsel! Z uwaga przeczytalam panski komentarz dotyczacy papieza Franciszka i … przyznaje panu racje. Modlmy sie wiec goraco za papieza. Modlitwa wspomozemy go w dziele, ktore jak by nie bylo sam Pan Bog mu zlecil….
    Moze nie do konca ( a czasem nawet od poczatku 🙂 rozumiemy wiele jego posuniec wiec tym bardziej modlmy sie.
    Po Janie Pawle II, papiezu mistyku, ktory w kazdym ze swych wspolbraci na kuli ziemskiej widzial doskonala boska kreacje czyli samo dobro i samo piekno, przyszedl papiez Benedykt XVI, wytrawny teolog i subtelny intelektualista, ktory duzo lepiej czul sie wsrod swoich ksiag niz wsrod ludzi. A teraz przyszl papiez Franciszek…..
    Szoking! Jak sasiad z na przeciwka, jak brat lata, jak zwykly przystepny czlowiek z krwi i kosci, ktory odmowil zamieszkania w papieskich palacach…
    .
    Ten papiez nazywany populista, mowiacy tak prostym zrozumialym jezykiem umie jednakowoz zjednac sobie zarowno przychylnosc opinii publicznej jak i sympatie wiernych. A to wielka sztuka.
    Podkreslajac skromnosc i sluzebna role ludzi Kosciola wobec wiernych zyskuje dodatkowe punkty. Papiez usilujacy polaczyc zycie Kosciola z zyciem we wspolczesnym swiecie.
    Bardzo trudne zadanie. Wymagajace specjalnych metod. Moze wlasnie dlatego metody, ktore wybral papiez nie sa przez nas rozumiane? A czasem nawet krytykowane?
    Dla mnie ten papiez ciagle jest wielka zagadka.

    Ale jak wiadomo Duch Swiety wieje kedy chce i nie wiemy skad przychodzi ani dokad podaza.

    Zatem modlmy sie za papieza Franciszka. Modlmy sie by to co robi bylo zgodne z wola Najwyzszego.
    Amen

    Polubienie

  9. Droga Jahalinko. Poniższe słowa, które za Toba cytuję, są kwintesencją każdej sekundy naszego życia.

    „Zatem modlmy sie za papieza Franciszka. Modlmy sie by to co robi bylo zgodne z wola Najwyzszego.”

    Módlmy się, aby także każde nasze działanie było zgodne z intencją Najwyższego.

    P.S. Franciszek nigdy nie powiedział, że jest papieżem, tylko biskupem Rzymu tak jak Benedykt nigdy nie powiedział, że rezygnuje z tytulu, a jedynie z funkcji z uwagi na wiek.

    Nie zapominajmy zatem także o tym naszym Niemcu..

    Polubienie

  10. poniedziałek, 1 sierpnia 2016

    Boże, widzisz, i grzmisz!

    „Blisko godz. 16 Franciszek pojawił się w oknie. Wśród pielgrzymów wybuchła euforia. „Do widzenia” – powiedział po polsku. W tym momencie uderzył piorun i niebo rozbłysło. Następnie rozpętała się burza. Jeszcze chwilę ludzie stali pod parasolkami, potem bardzo szybko zaczęli opuszczać Franciszkańską. Część z nich schroniła się w auli pobliskiej bazyliki franciszkańskiej”.

    Za: PAP/bp

    Dokładnie taki widok zobaczyłem wczoraj na własne oczy, kiedy po katolickiej Mszy św. bez una cum z heretykiem Bergoglio, na ul. Sarego 18/2, w Rzymsko-katolickim oratorium Matki Boskiej Królowej Polski, udałem się najpierw na niedzielny obiad ze znajomymi, na Stare Miasto, a następnie, z czystej ciekawości, poszliśmy na ul. Franciszkańską, na plac przed bazyliką św. Franciszka z Asyżu, na przeciwko Pałacu Arcybiskupów Krakowskich. Udaliśmy się tam aby na własne oczy zobaczyć największego heretyka naszych czasów, postać bez wątpienia wyjątkową i historyczną, która zapisze się niczym Luter czy Kalwin na czarnych kartach historii świata…

    Widać było od razu przede wszystkim pogardliwe wręcz podejście modernistów do swoich wiernych… Ludzie gromadzili się na placu już ok godz. 13, kiedy jeszcze szliśmy na obiad. Cały teren był ogrodzony barierkami i strzeżony przez policję i wojsko. Kraków wyglądał w tym dniu niczym oblężone, lub okupowane miasto… Aby dojść przed Bazylikę, trzeba była zrobić dużą pętlę przez planty, i przejść przez policyjną kontrolę, prawie jak przy wejściu na stadion czy inne tego typu miejsce… Wejście frontowymi drzwiami do bazyliki było w ogóle nie możliwe, aby móc wejść się pomodlić należało iść przez krużganki klasztorne, wejściem od strony pl. Wszystkich Świętych.

    My przyszliśmy na plac przed pałacem ok godz. 15 , gdyż w telewizji sugerowali że o tej porze Bergoglio powinien się pojawić w oknie… Jednakże moderniści jak zwykle mieli gdzieś wiernych oczekujących swojego „papieża”… Mimo okrzyków, klaskania i innych oznak, którymi tłum próbował wywabić swego idola, nie było przez dłuższy czas żadnej reakcji. Zresztą wielkich tłumów nie było. Krakowianie byli widocznie całkowicie nie zainteresowani spotkaniem z arcyheretykiem. Plac nie był wypełniony nawet w połowie. Było tam może z tysiąc osób, może nawet mniej. Wyglądało to jak festyn dożynkowy w remizie strażackiej, a nie jak spotkanie z rzekomą Głową Kościoła… Gdyby to był prawdziwy Papież, wierni oczekiwali by na niego w modlitwie i zadumie, ewentualnie na śpiewie pobożnych pieśni religijnych, a atmosfera tam panująca przypominała raczej mecz piłkarski. Na środku stał prowadzący, niczym jak na stadionowej żylecie, który skandował okrzyki, a cała reszta darła się za nim jak opętana. Ciężko było w ogóle stwierdzić co oni krzyczą, przez dobre pół godziny wrzaski były całkowicie nie zrozumiałe, tak że trzeba było się domyślać, z marnym skutkiem, ich treści…

    Za każdym razem, kiedy ludzie ze zniechęcenia zaczynali się rozchodzić, moderniści robili jakiś głupi gest żeby ich zatrzymać. Najpierw w oknie obok zaczęli rozstawiać kamery, potem pokazał się na chwilę Dziwisz, później zapalili światło, a następnie, gdy już powoli zaczynało kropić, otwarli okno… Łącznie moderniści przeciągali akcję aż do godz. 16, kiedy już padało, Luter naszych czasów pokazał się łaskawie w oknie. Kiedy tylko się pokazał, deszcz zaczął lać coraz mocniej, a pioruny grzmiały w całej okolicy. Jak zwykle nie powiedział nic ciekawego, łącznie mówił ok 2 minuty, i ani razu w jego wypowiedzi nie padło słowo „Bóg”… Kiedy udzielał „błogosławieństwa”, żaden z wiernych, którzy uznają go za „papieża”, nawet nie przyklęknął… Na koniec Bergoglio oczywiście nie pożegnał się po katolicku, tradycyjnym, polskim „Szczęść Boże”, czy „Z Panem Bogiem”, lecz jak poganin, powiedział „do widzenia”… W tym samym dokładnie momencie, w sam środek Pałacu Arcybiskupów Krakowskich uderzył piorun, jasna błyskawica rozświetliła całe niebo, a ogromny huk rozległ się po całej okolicy. Wokół zapadła totalna cisza, a z nieba zaczęła lać się struga deszczu. Tłum zaczął w pośpiechu uciekać z Placu Franciszkańskiego, a deszcz stawał się coraz silniejszy. W parę minut zmienił się w burzę stulecia, która rozpętała się w całej południowej Polsce, i zakończyła się podtopieniem wielu miast i miasteczek, zalanymi drogami i budynkami, połamanymi drzewami, i wieloma innymi zniszczeniami….

    Tylko ślepy lub głupi nie widział by tych oczywistych znaków Bożego gniewu… Za wszystkie świętokradztwa i bluźnierstwa popełnione w czasie ŚDM, za demoralizacje i ogłupianie młodzieży, za robienie z Rzymskiego Katolicyzmu fałszywej, heretyckiej, modernistycznej, liberalnej, ekumeniackiej, katolicko-reformowano-rozrywkowej sekty Novus Ordo, która z katolicyzmem nie ma nic wspólnego poza nazwą… Za te wszystkie tańce w kościele, i w czasie tzw. „mszy” novus ordo, za demoralizacje i zgorszenie moralne, popieranie zboczeń i dewiacji, za relatywizm moralny, niszczenie tradycyjnego, nierozerwalnego małżeństwa i ideału rodziny katolickiej, namawianie do przyjmowania imigrantów i szerzenie multikulturalizmu oraz marksizmu i innych zboczeń dzisiejszego świata… Dzisiejszy zepsuty, zachodni, liberalny świat zalewa fala islamu. Nie jest mi ani trochę żal zachodniej Europy. Odrzuciła Chrześcijaństwo, czyli fundament na którym wyrosła, a więc teraz zaleje ją islam. Jest to miecz Bożej sprawiedliwości za jej grzechy… Oby ta sama kara nie spadła jednak również i na nas, i naszą Ojczyznę, za to że gościliśmy tutaj największego obecnie heretyka, i wroga Kościoła Chrystusowego i całego Chrześcijaństwa. Oby jednak Bóg zlitował się nad nami, gdyż nie są winni ci biedni, młodzi, ogłupieni ludzie, którzy przyszli tam w dobrej wierze, lecz fałszywa hierarchia, wilcy w owczych skórach, którzy ich ogłupili i zwodzili… Niech ten mały przedsmak Bożego gniewu, jaki mogliśmy wczoraj zobaczyć w Krakowie, będzie dla nas czytelnym znakiem, i przestrogą, czym może skończyć się zaprzaństwo całych Narodów przeciw Wierze Świętej Katolickiej i prawdziwemu, Świętemu Kościołowi. Nie ma bowiem przypadków, są tylko znaki… To że Bergoglio dwa razy przewrócił się, raz na Jasnej Górze, kiedy „nie potrafił” przyklęknąć przed Naszą Panią w Jej cudownym wizerunku, i raz podczas odprawiania „mszy”, kiedy „nie potrafił” przyklęknąć przed ołtarzem, to również był wyraźny znak od Pana Boga, który sam rzucił go na ziemię przed swym Majestatem! Tak samo z tym piorunem i burzą, ktoś może powiedzieć: „przypadek”, „przecież to tylko burza…”. Jednak człowiek taki jest człowiekiem małej wiary… My wiemy bowiem, że nie ma czegoś takiego jak „przypadek”. Wszystko dzieje się tylko z woli Bożej lub z dopustu Bożego. Bez Jego woli lub dopustu nic na tym świecie nie mogło by się wydarzyć… Pan Bóg przez takie znaki jasno pokazuje nam swoją Świętą Wolę. Ewangelia jasno mówi nam, że kiedy przyjdzie wielkie odstępstwo od wiary, będą też liczne znaki na niebie i na ziemi. Nie wątpliwie te czasy własnie nastały, a my jesteśmy świadkami tego. Musimy wytrwać w prawdzie, bo jak mówi Chrystus Pan – „kto wytrwa do końca, ten zbawiony będzie”. Zbawiciel zastanawiał się, czy „gdy przyjdzie Syn Człowieczy, czy znajdzie Wiarę na Ziemi.”. Mówił też, że „zwiedzeni zostaną, jeśli być może, także i wybrani…”. Módlmy się, aby te słowa nie nas dotyczyły, trwajmy w Świętej Wierze i Tradycji Katolickiej, nie dajmy się zwieść modernistycznej sekcie, podszywającej się pod nasz Święty, Katolicki Kościół!

    Niech Najświętsza Maryja Panna, nasza Pani i Królowa, która „wszystkie herezje sama zniszczyła na całym świecie”, wstawia się za nami u Boga, i nie pozwoli naszemu Narodowi na całkowite odejście od Wiary Świętej i Kościoła Bożego! A Bóg Wszechmogący niech się da przebłagać za wszystkie świętokradztwa i bluźnierstwa, jakie miały miejsce w naszym Kraju w ostatnich dniach.

    Kyrie eleison !!!

    Michał Mikłaszewski

    Polubienie

  11. Maria Pyż
    19 lipiec 2015 · Lwów, Obwód lwowski, Ukraina ·

    Drodzy Państwo!

    Zapowiadam wytoczenie procesu sądowego Panu Marcinowi Reyowi o zniesławienie mnie i mojej rodziny w związku z oskarżeniami skierowanymi pod moim adresem. Owe oskarżenia uważam za oburzające i fałszywe.
    Ma miejsce wielka zniewaga w stosunku do mnie i osób w obronie których staję oraz którym pomagam. Pan Marcin Rey poniża moją godność w obecności opinii publicznej. Pisanie paszkwili i i wyimaginowanych oszczerstw nie uchodzi poważnemu dziennikarzowi.
    Wzywam Pana Marcina Reya do dyskusji. Tylko otwarty dialog jest podstawą konstruktywnego europejskiego pluralistycznego dialogu i podłożem funkcjonowania państw europejskich.
    Wyłącznie otwarta dyskusja stanowi trzon i bazę wartości europejskich do których aspiruje Ukraina i w których już ponad 10 lat funkcjonuje Polska. W systemie demokracji pluralistycznej stanowimy jedno społeczeństwo w którym dialog jest podstawą funkcjonowania. Naszym obowiązkiem jest kierowanie się głównymi zasadami demokracji.

    Maria Pyż

    Polubienie

  12. Mackiewicz: Powstanie Warszawskie

    Aktualizacja: 2016-08-2 11:11 am

    Powstanie Warszawskie było najbardziej bohaterskim epizodem tej wojny. Zdarzało się w historii, że lud wielkiego miasta wyrywał broń z rąk okupanta i wzniecał rozruch, trwający trzy dni czy tydzień. Ale tutaj z podziemi wyszło wojsko, chwyciło niemieckich żołnierzy za ręce i potem przez 63 dni toczyło wspaniałą wojnę, zdobywając oręż na nieprzyjacielu. Niemcy musieli skierować przeciwko powstaniu, poza wojskami pomocniczymi, aż pięć swoich dywizji. Walka pięciu dywizji ze spiskiem konspiracyjnym przez przeszło dwa miesiące – była dotychczas nieznana historii wojen[1].

    Ale jak strumień wody może być obrócony na koło młyńskie i przynosić pożytek, albo obrócony na dom i zalać go i zniszczyć, tak i to wspaniałe bohaterstwo polskiego żołnierza i młodzieży, polskiej kobiety i dziecka, zamiast pomocy przyniosło nam tylko powiększenie narodowej klęski.

    Zniszczono w Warszawie resztki siły narodu i to odbije się na wydarzeniach politycznych, które już rychło nastąpią.
    Warszawa została zniszczona, spłonęła przeszłość i dusza Polski. Od człowieka, który przybył z Polski słyszałem: naród polski bez Warszawy już jest innym narodem, niż był, gdy Warszawa żyła. Jesteśmy po jej stracie narodowo, kulturalnie, duchowo ubożsi. Do Warszawy podczas okupacji spłynęły z całej Polski zabytki, pamiątki, amulety przeszłości, amulety narodu. Zginęły bezpowrotnie i tak jak nie można przywrócić życia człowiekowi, tak nie można wskrzesić tego, co z nimi zginęło.

    Warszawa została zniszczona bardziej niż Berlin, niż inne miasta niemieckie, tak jak klęska Polski w tej wojnie, w której Polacy walczyli w obozie zwycięzców, jest większa od klęski Niemiec.

    II

    Kto wywołał, spowodował, sprowokował Powstanie Warszawskie?

    Mój Boże! To takie proste. Każdy sędzia śledczy, gdy ma do czynienia z trupem, bada przede wszystkim, czy ktoś nie był zainteresowany w tej śmierci.
    Warszawa była fortecą świadomości narodowej, miastem wielkim, jednomyślnym w obronie polskości. Nie było w nim różnicy zdań co do niepodległości Polski – inteligent i robotnik myśleli tak samo i to samo. Politycy sowieccy, chociażby z własnego rewolucyjnego doświadczenia wiedzieli, co to znaczy miasto wielkie, dumne, jednomyślne. Rosyjska policja polityczna nie mogłaby tak łatwo rządzić Polską, gdyby Warszawa żyła, gdyby nie była umarła. Warszawa była węzłem nerwów naszego narodu, rządzących jego siłą, odpornością, organizacją. Zniszczono ten węzeł nerwów, aby cały organizm sparaliżować.

    Sowietom zależało na zniszczeniu Warszawy, a tak się pomyślnie dla nich składało, że dla tego zniszczenia nie trzeba było używać sowieckich armat ani pocisków. Od czegóż patriotyzm polski! Jest on wielki i wspaniały. Polacy to najbardziej patriotyczny naród w Europie. Ale patriotyzm polski ma właściwość bezrozumnego dynamitu. Wystarczy do niego przyłożyć zapałkę prowokacji, aby wybuchł.

    Na kilka dni przed wybuchem powstania PAL, tzn. Polska Armia Ludowa, nieliczne zresztą zbiorowisko prosowieckich elementów, nadziana wywiadem sowieckim, rozlepiała na murach Warszawy afisze donoszące, że dowództwo Armii Krajowej stchórzyło, i wzywające do wybuchu powstania.

    Prasa PPR i Armii Ludowej, organizacji komunistycznych w Warszawie, od kilku miesięcy wzywała Warszawę do powstania.
    Wreszcie najbardziej oficjalne źródło, bo radiostacja imienia Kościuszki, narzędzie polityki sowieckiej w stosunku do Polski, wzywało do powstania jeszcze w wigilię jego wybuchu.
    (…)

    Zresztą najbardziej skuteczne popychanie Warszawy do samobójstwa nie odbywało się za pomocą słowa głoszonego publicznie, lecz innymi kanałami…

    Co ciekawsze. W czasie sądu w Moskwie nad generałem Okulickim i towarzyszami, na rozprawie głównej oświadczył niefortunny delegat naszego rządu na kraj, wicepremier Jan Stanisław Jankowski:

    […] w połowie września 1944 roku, kiedy Armia Krajowa walczyła z Niemcami, posiedzenie Rady Jedności Narodowej było zwołane. Postanowiono wszcząć pertraktacje z Niemcami o poddanie się, bośmy nie mogli już walczyć, straty nasze były straszliwe. Nie mieliśmy wcale amunicji i żadnych widoków na jej uzyskanie.
    Ale wtedy Armia Czerwona podjęła na nowo ofensywę. Miał miejsce rajd liberatorów, które zrzucały broń i amunicję dla nas.
    Sowieckie samoloty zaczęły zrzucać nam amunicję i udało się nam dotrzymać do końca września…
    Warszawa nie była jeszcze całkowicie spalona, trzeba było jeszcze trochę węgla podrzucić… Nic dziwnego, że wiadomość o treści narad w Jedności Narodowej dotarła natychmiast do sowieckiego dowództwa. Pewne stronnictwa polskie, biorące udział w Jedności Narodowej, były zaszpiclowane po same uszy.
    Czy przynajmniej, gdy Warszawa zginęła w rozpaczliwym, a z wojskowego punktu widzenia wspaniałym boju – Sowiety uszanowały powstanie, czy oddały jej honory wojskowe?
    Później tak. W pierwszych miesiącach jednak po powstaniu, w czasie ostatecznej rozgrywki władz sowieckich z Armią Krajową, powstanie było poniżane i wyszydzane.
    Oto fragment tegoż sądu nad generałem Okulickim i towarzyszami:
    „Prokurator Afanasjew (do Jankowskiego): Wspomina pan kapitulację po powstaniu warszawskim. Jakie były warunki tej kapitulacji?
    Jankowski: Mówiłem już, że głównym warunkiem było, aby Armia Krajowa uznana była za armię regularną, żeby jej członkowie nie uznani byli za bandytów…
    Przewodniczący Sądu Ulrych: Ale oddaliście broń Niemcom.
    Jankowski: Oddaliśmy broń.
    Przewodniczący Sądu: Aleście schowali broń przed Armią Czerwoną. Wyście oddali całą waszą broń Niemcom, ale gdy Armia Czerwona oswobodziła Polskę, wyście schowali swą broń przed Armią Czerwoną”.

    Każda kapitulacja powoduje oddanie broni. Ileż broni zdobyli Niemcy w miastach sowieckich, gdy przeszli przez całą Rosję aż do Wołgi. Powyższa rozmowa dotyczyła kapitulacji dokonanej w warunkach, w której chyba nigdy żadne miasto nie kapitulowało, bo dokonanej po całkowitym zniszczeniu bronionego obiektu.

    III

    Władze angielskie były powiadomione o zamiarze wywołania powstania w Warszawie na tydzień przed jego wybuchem. Nie zgłosiły żadnego protestu. Czy mogło im bezpośrednio zależeć na zniszczeniu naszej stolicy? Oczywiście nie. Czy chciały oddać usługę Sowietom, aby się pozbyły kłopotu wynikającego z istnienia Warszawy oraz istnienia Armii Krajowej? Kto to może wiedzieć.
    Później, gdyśmy natarczywie domagali się pomocy dla Warszawy, władze brytyjskie odpowiedziały nam, że nie były konsultowane co do wybuchu powstania. Była to niestety prawda i było to jedno z najcięższych przewinień rządu p. Mikołajczyka, ale były uprzedzone i mogły protestować. Rzecz inna, że skuteczna pomoc lotnicza anglo-amerykańska dla walczącej Warszawy była niemożliwa. Wyjaśnił mi to poważny polski generał lotnik, który sam latał w czasie powstania nad Warszawą.

    Historycy powstania Warszawy wyjaśnią może w przyszłości rolę p. Retingera, który do Warszawy jeździł z Londynu latem 1944 roku i z niej wyjechał na kilka dni przed wybuchem powstania. Konferował tam ze wszystkimi naszymi politykami i wojskowymi decydującymi. Czyżby w tych rozmowach opuszczano temat wybuchu powstania Warszawy? Czy je odradzał?
    Pan Retinger nie reprezentował oficjalnie nikogo. W Warszawie znalazł się, jako… osoba prywatna, jako… turysta. To, co radził, obciążało tylko jego własną odpowiedzialność, człowieka prywatnego i… Polaka. To bardzo wygodne.

    IV

    Zachęty zachętami, ale ostatecznie nie byłoby powstania Warszawy, gdyby nasz rząd i nasze władze wojskowe w Londynie i w Warszawie nie chciały tego powstania.

    W tej sprawie nie ma winnego, są tylko winni i współwinni. Pan Mikołajczyk wziął odpowiedzialność za powstanie na siebie, ale zrobił to za pomocą gestu, który kazał się domniemywać, że czyni to przez nadmiar szlachetności. A przecież odlatując do Moskwy 25 lipca 1944 roku[2] wiedział, że powstanie wybuchnie, że była wysłana odpowiednia depesza do kraju. Władze warszawskie mogły jednak powstanie zatrzymać, była mobilizacja, potem jej odwołanie, potem ponowna mobilizacja. Widać były jakieś wahania i czyjeś sprężyny zwyciężyły.

    Jasne jest, że jeśli chciano tak gwałtownie przyśpieszyć okupację Warszawy przez Rosjan, co naprawdę wcale w ówczesnej koniunkturze potrzebne nie było, i chciano powstanie wywołać, to trzeba było się znieść przedtem najoficjalniej z Anglią, Ameryką i Rosją i operacje uzgodnić. Państwa anglosaskie zapytane oficjalnie zapewne odradzałyby wybuch powstania. Tym byłoby dla nas lepiej. Warszawa istniałaby dotychczas.

    V

    Istotna odpowiedzialność za powstanie siedzi gdzieś głęboko w kanałach infiltrujących do naszych władz i społeczeństwa fałszywe założenia. Nasi współodpowiedzialni kłócą się, kto jest więcej winien. Powinni wydać białą, a raczej czarną księgę korespondencji z Warszawą w tej sprawie i innych dokumentów, łącznie z minutami rozmów z p. Retingerem. Ale nie ma obawy, aby taka księga pojawiła się kiedyś. Zbyt dużo jest czynników zainteresowanych w tym, aby jej nie było.

    Pomiędzy generałem Borem, dowódcą powstania, a marszałkiem Rydzem, wodzem w kampanii wrześniowej, różnica jest zasadnicza. Rydz miał w Polsce faktycznie władzę i wojskową, i polityczną, stąd za klęskę wrześniową ponosi odpowiedzialność całkowitą: i formalną, i materialną. Bór był tylko dowódcą wojskowym, słuchał politycznych rozkazów rządu, wojskowych – naczelnego wodza i prezydenta. Bór jest gorąco atakowany przez przyjezdnych z Warszawy, zarówno narodowców, których jego otoczenie prześladowało, jak lewicowców, których popierało. Ale jako wojskowy, wobec historii Bór będzie miał inną reputację niż Rydz, który miał 33 dywizje piechoty i całe państwo do dyspozycji, walczył tylko 17 dni i uciekł. Bór nie miał nic, miał konspirację tworzoną w fantastycznych warunkach, walczył 63 dni i poszedł razem z żołnierzami do niewoli, zrywając łańcuch naszych wodzów, którzy żołnierzy zostawiali, sami uciekali, jak Rydz z Polski, Sikorski z Francji. Pod dowództwem Rydza wojsko polskie dało mniej, niż świat od niego oczekiwał, pod dowództwem Bora Powstanie Warszawskie bije wszystkie rekordy wytrzymałości. Przez wiele setek lat, dopóki istnieć będzie naród polski, każdy Polak będzie przyznawał, że Powstanie Warszawskie było samobójczym szałem, i będzie miał do niego synowską tkliwość i miłość. Będzie z niego dumny.

    W czasie gdy Bór był w niewoli, Niemcy proponowali mu współpracę. Niemcy wymordowali w Polsce kilka milionów ludzi, sponiewierali naszą godność narodową, a teraz, gdy sami znaleźli się na skraju przepaści, przypomnieli sobie o możliwości współpracy z nami. Bór odmówił z pogardą.

    Stanisław Cat-Mackiewicz

    Fragment pochodzi z książki “”Lata nadziei: 17 września 1939 – 5 lipca 1945”. opublikowanej nakładem wydawnictwa Universitas

    [1] W rzeczywistości siły niemieckie skierowane do tłumienia powstania były znacznie słabsze, ich łączna liczebność w całym okresie walk w Warszawie mogła sięgać do 50 tys. żołnierzy.

    [2] Mikołajczyk przybył do Moskwy 30 lipca 1944.

    Polubienie

  13. Dyskusja z Marcinem Rey-em w duchu europejskiej pluralistycznej demokracji? Jak by to miało wyglądać i jaki cel osiągnąć. Europejskie wartości demokracji? A gdzież ta demokracja. Bo przecież to co widać gołym okiem, spoglądając na tę demokrację, to małe dziecko zauważy, że „król jest nagi”, a tu słyszymy powielane wierutne kłamstwo, wpajane raz za razem o miłościwie nam panującej europejskiej zachodniej „DEMOKRACJI”.
    Ostatnimi, z którymi można by podejmować jakikolwiek dialog są osobniki Rey-o podobne, wylęgniete z tego samego gniazda. To nie są osobniki, z którymi szanujący się człowiek podejmuje konwersację.

    Polubienie

  14. Pan Leszek Żebrowski nie dostrzegł w Panu Aleksandrze Jabłonowskim umiejętnie zastosowanego dla celów zapewnienia ochrony przed powództwem sądowym wybiegu. A dlaczego nie dostrzegł? A może dostrzegł, tylko z pozycji swojego kopca, ma mówić to co mówi.

    Polubienie

  15. Szanowni panstwo! Zapewne pamietacie jeszcze jak pare lat temu modlilismy sie tu razem z Wlodkiem o zdrowie prof. Iwo Pogonowskiego kiedy wyladowal w szpitalu. I wtedy wymodlilismy…
    Wiele ciekawych artykulow jeszcze potem napisal ten madry profesor.

    A tu czytam u Gajowego Maruchy, ze prof. Iwo Cyprian Pogonowski wlasnie cicho odszedl od nas zeszlego miesiaca, w czwartek 21 lipca.
    Wprawdzie w pieknym stylu dozyl pieknego wieku, bo mial juz 94 lata – gardlo scisnal mi jednak wielki zal. Odszedl wspanialy wielki Polak.
    Czesc Jego pamieci!

    Wspomnienie o prof. Iwo Cyprianie Pogonowskim

    https://marucha.wordpress.com/2016/08/04/wspomnienie-o-prof-iwo-cyprianie-pogonowskim/#comments

    Polubienie

  16. Niniejszym chciałbym uzupełnić jeden z moich powyższych komentarzy o podanie linku

    Polska dziennikarka ze Lwowa zapowiada proces przeciw internetowemu agitatorowi

    Niżej publikujemy treść oświadczenia Marii Pyż.

    …..Ma miejsce wielka zniewaga w stosunku do mnie i osób w obronie których staję oraz którym pomagam…

    http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/polska-dziennikarka-ze-lwowa-zapowiada-proces-przeciw-internetowemu-agitatorowi

    tutaj też w tym temacie

    Skąd się biorą ataki na Marię Pyż ze Lwowa?

    Atak szeregu z pozoru niezwiązanych ze sobą podmiotów na Marię Pyż-Pakosz, polską dziennikarkę ze Lwowa, pomaga uzmysłowić, że frazes o „zgodzie i bezpieczeństwie” stanowi wyznanie wiary znacznej części ośrodków opiniotwórczych.

    http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz%2Fskad-sie-biora-ataki-na-marie-pyz-ze-lwowa

    Polubienie

  17. Ksiądz Jacek Międlar

    Polecamy kanał ks. Jacka Międlara i pierwszy film opublikowany przez tego wspaniałego i dzielnego duchownego, który przez długie miesiące atakowany przez lewicowo-liberalne media i kościelne władze, wreszcie przestał milczeć!

    Polubienie

  18. Wpisał: KS. JACEK MIĘDLAR
    04.08.2016.

    Ks. Jacek Międlar: Podtrzymywanie tożsamości narodowo-chrześcijańskiej to recepta na walkę z terrorystami

    Kardynał Stefan Wyszyński: „Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj aby nie ulec pokusie zbawienia świata kosztem własnej Ojczyzny”.

    http://www.wyszperane.info/2016/08/03/ks-jacek-miedlar-podtrzymywanie-tozsamosci-narodowo-chrzescijanskiej-to-recepta-na-walke-z-terrorystami

    z: http://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/8019-ks-jacek-miedlar-podtrzymywanie-tozsamosci-narodowo-chrzescijanskiej-to-recepta-na-walke-z-terrorystami-wywiad

    THIBAULT BARBIEUX: Od przemówienia podczas Marszu Niepodległości w 2015 roku, stał się Ksiądz bardzo znany w Polsce. Mógłby Ksiądz się przedstawić, kluczowe idee przemówienia oraz proszę wytłumaczyć, dlaczego postanowił Ksiądz zabrać głos ze sceny?

    KS. JACEK MIĘDLAR: Marsz Niepodległości w obecnej formie jest organizowany w Polsce od 2010 roku. To największa narodowa manifestacja, w której co roku uczestniczy około 100 tysięcy Polaków w każdym wieku, przedstawicieli i sympatyków środowisk narodowych, patriotycznych i kibicowskich, które nie wstydzą się swojego przywiązania do narodowej tożsamości, a od lat są deprecjonowane przez mainstream.

    Zależało mi, aby wielka manifestacja nie była tylko wyrazem przywiązania do polskości, ale również manifestacją wiary w jedynego Zbawiciela – Jezusa Chrystusa oraz Święty Kościół Katolicki, co doskonale prezentuje popularne w Polsce hasło: „Bóg, Honor i Ojczyzna”. Polska tożsamość i chrześcijańska cywilizacja idą ze sobą w parze, co więcej, bez niej polska narodowość staje się żałosną karykaturą. Ponadto uznałem, że Marsz Niepodległości jest to doskonała okazja, by wyjść z Dobrą Nowiną poza mury kościoła, na peryferia wiary, o których wielokrotnie wspomina obecny Namiestnik Chrystusa – papież Franciszek. By w ten sposób dotrzeć do szerokiej masy Polaków z kerygmatem – Dobrą Nowiną o Jezusie Chrystusie, która dla sporej części społeczeństwa jest niestety tylko pustym sloganem.

    Tym bardziej, budowanie narodowo-katolickiej tożsamości jest dla Polaków i Europejczyków niesamowicie ważne, w obliczu narastającej dechrystianizacji, liberalizacji i islamizacji społeczeństwa, której stanowczo się sprzeciwiłem i nadal sprzeciwiam, a mającej się nijak do cywilizacji łacińskiej, z której korzeni wyrastamy. Poddanie się wrogim narodowi i Kościołowi ideologiom oraz islamskiemu fundamentalizmowi jest źródłem upadku, czego przykładem jest chociażby społeczeństwo francuskie, wobec czego ja – kapłan Jezusa Chrystusa – nie mogę przejść obojętnie.

    Podczas manifestacji pobłogosławiłem i udało się porwać do modlitwy dziesiątki tysięcy młodych ludzi przywiązywanych do tego co narodowe, a od lat opluwanych przez demoliberalną propagandę, co doprowadziło nieprzyjaciół Kościoła i Narodu Polskiego do wściekłości. Polscy kibice, patrioci i nacjonaliści to niedocenione, pomijane w dialogu społecznym młode pokolenie, będące przyszłością Kościoła i Europy, gotowe oddać życie za Naród i chrześcijaństwo.

    Wyjaśnię w tym miejscu, że polski nacjonalizm ma swoją swoistą specyfikę, gdyż w przeciwieństwie do np. nacjonalizmu niemieckiego, jest ściśle związany z ideą Kościoła Rzymskokatolickiego oraz respektuje odmienne nacje.

    Krytykuje Ksiądz politykę Unii Europejskiej. Jak Ksiądz odpowie na przekonania Chrześcijańskich-Demokratów, że UE jest projektem chrześcijańskim, jest dobrem dla Europejczyków, a szczególnie dla narodów Europy Środkowo-Wschodniej?

    Pierwotnie idea Unii Europejskiej, budowania kooperacji pomiędzy państwami w przestrzeni gospodarczej i politycznej z poszanowaniem odmiennych kultur była słuszna. Jednak w zderzeniu marksistowską ideologią, której pionierką była polsko-niemiecka komunistka Róża Luksemburg [księże ! toć to była zajadła Żydówka! M. Dakowski], Unia Europejska okazała się aparatem będących na antypodach wobec pierwotnego założenia.

    Według kryteriów Róży Luksemburg, należało Europę wynarodowić i wypuryfikować z chrześcijańskich wartości w celu zbudowania jednego związku europejskiego, tj. jednej klasy proletariuszy na wzór ZSRR. Celu tego nie da się osiągnąć, jeśli będą istniały narody, jeżeli tożsamość narodowa nie zostanie ostatecznie zakwestionowana. Ta ideologia przetrwała do dnia dzisiejszego, czego Unia Europejska jest żywym przykładem.

    Wynarodowienie społeczeństwa, próba wymieszania ze sobą odmiennych wobec siebie kultur, a zatem burzenie społecznego porządku, zawsze kończy się klęską, o czym szeroko rozpisywał się znawca tematu, polski historiozof Feliks Koneczny. Unia Europejska w obecnym kształcie ujmuje krajom zupełnej suwerenności, ponieważ rości sobie prawo do decydowania w sprawach istotowych. Na to nie powinien pozwalać żaden szanujący swoją niepodległość naród. Na to nie wyraża zgody moja Ojczyzna i Węgry. Mam nadzieję, że stanowisko tych dwóch krajów, stanie się inspiracją, dla pogrążonych w kryzysie globalizacyjnym pozostałych krajów europejskich. Ponadto w procesie wynarodawiania ma służyć islamizacja, która dokonuje się na naszych oczach.

    Ponadto, mówienie że Unia Europejska jest projektem chrześcijańskim jest kardynalnym kłamstwem! W żadnym ze swych oficjalnych dokumentów nie odnosi się do chrześcijańskiego dziedzictwa, co więcej wspiera eugeniczną ideologię: eutanazję, aborcję, związane z nią in vitro, nijak mające się do poszanowania ludzkiego życia, będącego fundamentem personalistycznych zasad współżycia społecznego. Cóż to ma wspólnego z nauką Chrystusa?

    Podkreśla Ksiądz fakt, że “Ewangelia nie jest Koranem”. Ale często, liberalni chrześcijanie mówią, że przyjmowanie uchodźców – włącznie z muzułmanami – to zasada ewangeliczna. Mają rację? W jaki sposób Koran jest zagrożeniem dla zasad i wiary chrześcijańskiej?

    Po pierwsze islam sam w sobie jest niebezpieczny. Jest synkretyzmem czterech różnych doktryn religijnych: dwóch schizm chrześcijańskich (nestorianizmu i monofizytyzmu), doktryny judaistycznej oraz mitologii arabskich. Koran w wielu miejscach, m.in. w surze czwartej, nawołuje do eksterminacji innowierców, tj. nie-muzułmanów, uprzedmiotawia kobiety, nie daje wolności wyznania.

    Oznacza to, że w podstawowej personalistycznej, ewangelicznej zasadzie miłości do każdego człowieka bez względu na rasę, wyznanie, narodowość, Ewangelia i Koran nie są ze sobą spójne. Zresztą sam Mahomet, autorytet dla wyznawców islamu, nawoływał w Medynie do walki mieczem, sam mordował Żydów oraz współżył z nieletnią – 6-letnią. Jak byśmy nazwali takiego mężczyznę w czasach współczesnych? Prosta zasada – jaki autorytet, tacy wyznawcy. To skrajny przykład islamskiego fundamentalizmu, który tkwi w samej istocie tej religii.

    Cywilizacja łacińska nie może zaakceptować fundamentalizmu, który stoi na antypodach wobec dialogu – bogactwa europejskiej kultury!

    Kwestia przyjmowania islamskich imigrantów to sprawa niezwykle złożona, za którą stoi unijny establishment oraz przedstawiciele islamu. Mahometanie realizują w ten sposób jeden z filarów swojej doktryny – fundamentalistyczną hidżrę. Ma ona na celu powolny proces zalewania niemuzułmańskich krajów przez mahometan, korzystając przy tym z ujemnego przyrostu naturalnego wśród Europejczyków.

    Nie zastanawia Pana, dlaczego imigranci nie emigrują do sąsiedzkich krajów islamskich, np. Arabii Saudyjskiej? Równocześnie, poprzez jawną islamizację, unijny establishment realizuje marksistowskie założenie wynarodawiania, zderzanie odmiennych ze sobą cywilizacji oraz realizowanie masońskiego marzenia – budowanie Nowego Porządku Świata. To nikt inny, a niemiecki Departament ds. Migracji i Uchodźców pod przywództwem kanclerz Angeli Merkel w 2014 roku, po cichu przeprowadzał medialną propagandę w krajach Bliskiego Wschodu, jakoby europejskie społeczeństwa wyczekiwały islamskiego zalewu, realizując swój projekt nakłaniał muzułmanów do nielegalnej podróży do Europy.

    To działanie zbrodnicze, niemalże kryminalne! Europejskie kobiety obecnie boją się wyjść wieczorem na ulice. Boją się gwałtów i agresji ze strony muzułmańskich imigrantów. To sytuacja chora, na którą nie może się godzić żaden, suwerenny szanujący się kraj.

    Liberalne środowiska zarzucają, jakoby niechęć wobec przyjmowania imigrantów miała charakter nieewangeliczny. Nic bardziej mylnego. W myśl podstawowej zasady teologii moralnej ordo caritatis (porządek miłości), oraz 1Tm 5,8, w pierwszej kolejności winniśmy zapewnić swoim najbliższym bezpieczeństwo, wikt i opierunek.

    Nie możemy tego uczynić, nie posiadając właściwego aparatu weryfikacyjnego imigrantów, wśród których dużą grupę stanowią potencjalni terroryści oraz islamscy fundamentaliści, których agresji wielokrotnie doświadczali Francuzi i mieszkańcy innych krajów europejskich.

    Popatrzmy na problem z jeszcze innej strony. Jeżeli mielibyśmy pomóc, to traktując człowieka całościowo, czemu nie jesteśmy w stanie sprostać. Traktując człowieka fragmentarycznie, więcej przysporzymy mu szkody niż pożytku. Gdybyśmy nawet hipotetycznie przyjęli, że do Polski przybywają pragnący się zasymilować muzułmanie możemy jedynie im zapewnić pomoc materialną. Nie jesteśmy w stanie zapewnić im pomocy na poziomie psychologicznym, zaznaczając że taka pomoc ma charakter długotrwały i kadry nauczycielskiej oraz akademickiej znającej język arabski. Ponadto, nie jesteśmy w stanie zapewnić im opieki duchowej, ponieważ brak w Polsce meczetów, imamów, a w kulturze brak wartości muzułmańskich.

    Jedyną pomoc jaką możemy okazać imigrantom jest modlitwa, przyjęcie do Europy sierót różnych wyznań, które nie stanowiłyby dla mieszkańców Europy żadnego zagrożenia oraz w miarę możliwości pewną grupę prześladowanych chrześcijan, będących ambasadorami wartości cywilizacji łacińskiej. Ponadto winniśmy zaoferować pomoc ad extra w dziedzinie militarnej oraz humanitarnej, a dobrze zbudowanych mężczyzn, w sile wieku, którzy stanowią zdecydowaną większość imigrantów, powinniśmy zaszczepić bliskimi nam wartościami patriotycznymi i nakłonić do obrony własnej Ojczyzny.

    Większość krajów Europy Zachodniej, to kraje laickie, pozbawione tożsamości chrześcijańskiej. Tymczasem jesteśmy świadkami oporu krajów Europy Środkowej (Polska i Węgry) wobec globalizacji, islamu i imigracji. Powodem tego jest wciąż żywe chrześcijaństwo w tych krajach?

    Z pewnością podtrzymywanie tożsamości narodowo-chrześcijańskiej zarówno w przestrzeni intelektualnej, jak i w przestrzeni duchowej to recepta na fundamentalistyczny islam oraz globalizację. Umacnianie naszej relacji z Chrystusem w przestrzeni duchowej sprzyja temu, że jesteśmy mocniejsi, odporniejsi wobec zbrodniczych ideologii.

    To dzięki temu Polska – moja Ojczyzna – przetrwała 123 lata zaborów oraz 44 lata okupacji komunistycznej, czego niestety zabrakło Francji w okresie totalitaryzmu ateistycznego – Rewolucji Francuskiej. W Ewangelii Świętego Marka jest taki oto fragment, gdy Chrystus pyta swoich uczniów, a w tle rozpościera się Cezarea Filipowa (miasto synkretyzmu religijno-kulturowego, będącego symbolem współczesnych, wyżej wspomnianych niebezpieczeństw): „Za kogo ludzie mnie uważają i za kogo wy mnie uważacie – kim wy tak naprawdę jesteście, czy jesteście świadomi dziedzictwa, z którego wyrastacie?” (por. Mk 8,27-35). Jeżeli jesteście naprawdę świadomi swej tożsamości, będziecie mogli prowadzić dialog z innymi cywilizacjami i nie zatracicie swojego dziedzictwa. Jeżeli zaś nie jesteście tego wystarczająco pewni, w te kontakty nie wchodźcie, bo możecie zatracić tożsamość. A jak słaba jest tożsamość krajów europejskich, widać to gołym okiem.

    To nauka roztropnej miłości chrześcijańskiej, którą prezentuje nam Jezus – w pierwszej kolejności powinniśmy zadbać o swoje dobro, a w drugiej o dobro innych. W tym miejscu przychodzą na myśl słowa Prymasa Polski Kardynała Stefana Wyszyńskiego (1901-1981), który stawał w obronie Polski i Kościoła w okresie okupacji komunistycznej: „Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj aby nie ulec pokusie zbawienia świata kosztem własnej Ojczyzny”.

    Polubienie

  19. W 1873, prawdziwie katolicki prezydent Ekwadoru, Gabriel Garcia Moreno, dokonał
    publicznego poświęcenia kraju Najświętszemu Sercu Jezusa. Wściekła niemiecka Wielka Loża wydała rozkaz by go zabić. Został zabity 6 sierpnia 1874, obok klasztoru w Quito, gdzie Matka Najświętsza przepowiedziała szatańskie powstanie masonerii (Matka Boża Dobrej Sprawy).

    Prezydent-męczennik

    – Ekscelencjo, ktoś na zewnątrz pilnie potrzebuje z panem rozmawiać! – prezydent Moreno był tak zagłębiony w modlitwie, że z trudem usłyszał słowa, które wstrząsnęły ciszą katedry w Quito. Nerwowe naleganie sekretarza nie pozostawiało wątpliwości, że sprawa istotnie była pilna. Skracając codzienne rozmyślanie Garcia Moreno wyszedł pośpiesznie z katedry w słoneczne andyjskie południe. Wielki centralny plac w Quito był jak zwykle o tej porze pusty. – Dzień jak każdy inny – pomyślał prezydent – z wyjątkiem tego niezwykłego zakłócenia modlitwy… Co by to mogło być? Nie zdążył zapytać. Natychmiast został otoczony przez grupę mężczyzn, których przeszywające spojrzenia mówiły wszystko. Zalśniła w słońcu wzniesiona do ciosu maczeta. Spadł grad śmiertelnych uderzeń, huknęły wystrzały. – Giń, wrogu wolności! – ktoś krzyknął.

    Gabriel Garcia Moreno to bez wątpienia jedna z najbardziej świetlanych postaci Ameryki Łacińskiej XIX wieku, najwybitniejszy wysoki urzędnik, któremu udało się pod egidą walczącego katolicyzmu skonsolidować własny naród i dokonać potężnego dzieła cywilizacyjnego. Według wielkiego dziewiętnastowiecznego myśliciela hiszpańskiego Marcelina Menendeza y Pelayo, reprezentował on jeden z najszlachetniejszych typów godności, jakie w obecnym wieku mogą przysporzyć chwały ludzkiej rasie. Republika, która wydała na świat takiego człowieka, może być biedna, zacofana i zapomniana, lecz z tym mężem ma wystarczająco dużo, aby z honorem kroczyć poprzez historię. Życie wybitnego ekwadorskiego męża stanu było tak bogate, że trudno je podsumować w kilku akapitach. Ukażmy zatem to, co w nim najbardziej znaczące.

    Niespożyta energia

    /…./

    Read more: http://www.pch24.pl/prezydent-meczennik,582,i.html#ixzz4Ga2uAU00

    Objawienie Matki Bożej w Quito (1610-1634)

    Mariana Francisca de Jesús Torres Berriochoa

    /…./

    Wizja profanacji Sakramentów świętych

    20 stycznia 1610 roku Matka Boża objawiła się jej znowu i powiedziała między innymi: „Wiedz, że od końca XIX, a szczególnie w XX wieku namiętności wybuchną i dojdzie do zupełnego zepsucia obyczajów, bo Szatan prawie całkowicie panował będzie przez masońskie sekty. Aby do tego doprowadzić, skupią się one szczególnie na dzieciach. Biada dzieciom w owych czasach! Trudno będzie przyjąć sakramenty chrztu i bierzmowania. Wykorzystując osoby posiadające władzę, diabeł starać się będzie zniszczyć sakrament spowiedzi (…) To samo będzie z Komunią świętą. Niestety! Jak bardzo zasmuca Mnie, że muszę ci wyjawić tak liczne i okropne świętokradztwa – tak publiczne jak i tajne – popełnione z powodu profanacji Najświętszej Eucharystii! W czasach tych wrogowie Chrystusa, zachęcani przez diabła, często kraść będą z kościołów konsekrowane Hostie, aby bezcześcić Postacie Eucharystyczne. Mój Najświętszy Syn widzi samego siebie rzuconego na ziemię i zdeptanego przez nieczyste nogi”. Dalej mówi Matka Najświętsza o lekceważeniu sakramentu ostatniego namaszczenia, przez co wiele dusz pozbawionych będzie pocieszenia i łask w decydującej chwili śmierci. „Sakrament małżeństwa, symbolizujący związek Chrystusa ze swoim Kościołem, będzie przedmiotem ataków i profanacji w najściślejszym znaczeniu tego słowa. Masoneria, która będzie wówczas sprawować rządy, zaprowadzi niesprawiedliwe prawa mające na celu zniszczenie tego sakramentu, a przez to ułatwi każdemu życie w stanie grzechu, oraz spowoduje wzrost liczby dzieci urodzonych w nielegalnych związkach, nie włączonych do Kościoła. Duch chrześcijański szybko upadnie, drogocenne światło Wiary zgaszone będzie do tego stopnia, że nastąpi prawie całkowite zepsucie obyczajów. Skutki zeświecczonego wychowania będą się nawarstwiać, powodując m. in. niedostatek powołań kapłańskich i zakonnych.

    Sakrament kapłaństwa będzie ośmieszany, lżony i wzgardzony. Diabeł prześladować będzie szafarzy Pana w każdy możliwy sposób. Będzie działać z okrutną i subtelną przebiegłością, odwodząc ich od ducha powołania i aby uwodząc wielu. Owi zdeprawowani kapłani, którzy zgorszą chrześcijański lud, wzbudzą nienawiść złych chrześcijan oraz wrogów Rzymskiego, Katolickiego i Apostolskiego Kościoła, którzy zwrócą się przeciwko wszystkim kapłanom. Ten pozorny tryumf Szatana przyniesie ogromne cierpienia dobrym pasterzom Kościoła.

    Poza tym, w owych nieszczęśliwych czasach, nastąpi niepohamowany zalew nieczystości, która popychając resztę ludzi do grzechu, pociągnie niezliczone lekkomyślne dusze na wieczne potępienie. Nie będzie można znaleźć niewinności w dzieciach, ani skromności u niewiast. W owych chwilach największej potrzeby Kościoła, ci, którzy mają mówić, będą milczeć!”. Na koniec Matka Boża ponownie nakazała wykonać figury ku Jej czci.

    Cudowna figura Matki Bożej del Buen Suceso

    /…./

    http://www.duchprawdy.com/quito.htm

    Polubienie

  20. (…) z czasem (w Ekwadorze) po 1845 roku do władzy doszli liberałowie (Vicente Rocafuerte), a członkowie ich rządu byli zarazem aktywnymi działaczami lóż masońskich. Na każdym niemal kroku widoczna była silna polaryzacja i konflikty pomiędzy antyklerykalnymi, wpływowymi i skorumpowanymi „elitami” władzy a katolickim ludem, przy czym warto mieć na uwadze, że ten niewielki, liczący zaledwie 12 milionów ludzi naród w 95% składał się z katolików.
    (…)
    W wyniku pogorszenia się sytuacji w kraju w 1869 roku Gabriel García Moreno ponownie został wybrany prezydentem. Tym razem postanowił działać z większą determinacją. Opierając swój program na encyklikach papieża Piusa IX, ustanowił nową konstytucję, która uznawała katolicyzm za religię państwową, a innym religiom zapewniała tolerancję, czyli prawo do kultu prywatnego. Odtąd tylko katolicy mogli być wybierani i obsadzani przez katolików na urzędy państwowe.
    (…)
    Po wyjściu na plac katedralny prezydent został nagle otoczony przez grupę zamachowców, którzy pod wodzą wolnomularskiego fanatyka Faustyna Rayo dobywszy maczet zarżnęli prezydenta Moreno, a następnie dobijając go strzałami z pistoletu krzyczeli: „Giń, wrogu wolności!”.

    źródło: http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/729


    Zalśniła w słońcu wzniesiona do ciosu maczeta. Spadł grad śmiertelnych uderzeń, huknęły wystrzały. – Giń, wrogu wolności! – ktoś krzyknął.

    (…)
    Kiedy prezydent wyszedł na zewnątrz, herszt zamachowców Faustino Rayo – z okrzykiem: Śmierć tyranowi! – ugodził go maczetą w kark, niemal odrąbując ramiona, którymi nieszczęśnik próbował się osłonić, a w tym czasie trzej wspólnicy zbrodniarza wypalili mu w pierś z rewolwerów. Konający upadł na plac, a Rayo kilkakrotnie uderzył go jeszcze maczetą.

    źródło: http://www.pch24.pl/prezydent-meczennik,582,i.html#ixzz4GaVd75st

    Polubienie

  21. „20 stycznia 1610 roku Matka Boża objawiła się jej znowu”

    Intencje płynące z treści objawień, bez względu na to czy te objawienia są autentyczne, czy też stylizowane na prawdopodobne, należałoby rozpatrywać z dużą dozą rozwagi. Zaznaczam, że w mojej opinii należy rozpatrywać intencje treści objawień, sama zaś treść niejednokrotnie nie zawsze ma możliwość dotrwania w niezmiennym do orginału podobieństwie.

    Aby objawienia posiadały swoje uwiarygodnienie, należałoby odnaleźć w miarę autentyczny pisany dowód z tamtego okresu czasu opisujący przedmiotowe objawienia. Jeżeli nie istnieją pisane źródła, to każdy może powiedzieć, tak jak to powiedział:

    Krusejder:
    źródło: http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,3142.msg130602.html#msg130602

    „Mam poważne wątpliwości, czy o. Manuel Souza Pereira przekazał nam faktyczną treść życiorysu zakonnicy oraz doświadczeń duchowych i objawień, których dostąpiła. Zwróćmy uwagę, że zdanie:

    „W międzyczasie Kościół będzie atakowany przez hordy masońskie, a Ekwador, ten biedny kraj umierać będzie z powodu upadku obyczajów, niepohamowanej rozpusty, bezbożnej prasy i świeckiego wychowania”

    które miało być zatwierdzone przez Kościół AD 1611 wg tradition-in-action ma aż trzy słabe punkty:

    1. Nazwa „masoneria” nie była używana do 1717 r., kiedy to pierwsze loże angielskie ujawniły się światu. Wolnomularstwo najpewniej istniało już od dwustu lat, ale działało w ukryciu.
    2. Nazwa „Ekwador” została nadana okolicom Quito w XVIII wieku przez francuskich badaczy, którzy wytyczali równik.
    3. „Prasa”, jaką znamy w dzisiejszych czasach, datuje się od roku 1605, kiedy to Jan Carolus rozpoczął wydawać w Sztrasburgu „Relation aller Fürnemmen und gedenckwürdigen Historien”, ale dopiero od XIX wieku ma charakter masowy.

    A zatem rozebranie na części zdania w pełni zrozumiałego człowiekowi żyjącemu w XX wieku wskazuje na zupełne nieprawdopodobieństwo użycia pewnych konkretnych pojęć przez Matkę Bożą w 1610 r. Gdyby Maryja coś nam wtedy przekazała, użyłaby słów jakkolwiek zrozumiałych dla ludzi żyjących w wieku XVII. Sądzę, że o. Manuel zaserwował nam piękną baśń religijną w najlepszym stylu legend hagiograficznych. Co jest w niej prawdą, nie wiem i nie podejmę się tego wskazywać.

    CAŁOŚĆ: http://przedsoborowy.blogspot.com/2011/08/objawienia-matki-bozej-z-quito.html

    Polubienie

  22. Przy niedzieli podaje panstwu smakowity kasek. Hehehehe – oto moj ulubiony zimny czekista prezydent Wladimir Wladimirowicz Putin znowu zrobil swiatu kuku – wielce udana pokazowke. Tym razem na wzgorzach Golan! 🙂
    Pokazowke podobna w swej pedagogicznej wymowie do pokazowki z amerykanskim niszczycielem na Morzu Czarnym. Tak, tak – wtedy kiedy to amerykanscy marynarze w panice zmykali ze swoich niezwyciezonych okretow po dowcipnej akcji prymitywnych pilotow rosyjskich w ich prymitywnych maszynach 🙂 🙂
    Jak podaje gazeta Haaretz, dron rosyjski, a bylo to 17 lipca tego roku, „zagubil” sie na wzorzach Golan az 4 km wglab strefy kontrolowanej przez panstwo polozone w Palestynie. No coz, pomylka – blad operatora! Ludzka rzecz 🙂
    Ciekawiej zrobio sie wtedy kiedy ten zagubiony dron zostal zaatakowany rakietami ziemia-powietrze z izraelskich wyrzutni Patriot PAC-2 (hehehe – mimo wszystko chyba duzo lepszych od tego zlomu, ktory wkrotce Amerykanie wwioza do obrony Polski 🙂 ).
    Wszystko na nic. Bezczelny rosyjski dron nie uznal wyzszosci technologii amerykanskiej nad rosyjska i nie dosc, ze wystrzelil wlasne rakiety powietrze-powietrze skuteczne neutralizujac rakiety izraelskie to jeszcze na dodatek wyprodukowal antysemickie zaklocenia, ktore oglupily caly izrelski system obrony.
    Sama nie wiem jak ten dron mogl sie tak po chamsku zachowac. Jakby z jakiegos niecywilizowanego swiata byl, kuzwa.
    . Nie pomogla takze interwencja dwoch mysliwcow F-16I Sufa, ktore pospieszyly z pomoca nieszczesliwym obroncom Wzorz Golan wystrzeliwujac w kierunku rosyjskiego drona swoje rakiety powietrze- powietrze. Ale….zamiast groznie trafic w drona te oglupiale „elektroniczna chmurka” rakiety trafly w ziemie.
    Rosyjski dron spokojnie odlecial do swojej bazy w Syrii.

    Nie na darmo wiec premier Netanyahu pospieszyl czym predzej z wyrzutami do prezydenta Putina zarzucajac mu zapewne antysemickie nastawienie do Izraela 🙂

    Co panstwo o tym myslicie? Ja sie ciesze, bo na moje babskie oko powinno to nieco ochlodzic zapedy naszego wspanialego i wojowniczego ministra Macierewicza w jego agresywnej retoryce i dzialniu wobec Rosji.
    Dobrej niedzieli zycze

    Russia Admits It Mistakenly Flew Drone Over Golan Heights Into Israel

    According to senior Jerusalem official, Russians said infiltration of Israeli airspace three weeks ago stemmed from human error, was topic of Putin-Netanyahu conversation; incident was first time Israel opened fire on Russian aircraft operating in Syria.

    http://www.haaretz.com/israel-news/.premium-1.735530

    Plateau du Golan: l’armée israélienne tire deux missiles vers un drone venu de Syrie

    http://www.bfmtv.com/international/plateau-du-golan-l-armee-israelienne-tire-deux-missiles-vers-un-drone-venu-de-syrie-1007261.html

    Polubienie

  23. Rzeź Woli

    Powstanie Warszawskie, dla dużej części społeczeństwa warszawskiego, w tym ludności Woli, było zaskoczeniem. Jednak radość w pierwszych godzinach była ogromna i spontaniczna.
    Ludzie zmęczeni tyranią okupanta, teraz spodziewali się rychłego końca ponad pięcioletniego koszmaru.

    To, co wydarzyło się na Woli w następnych dniach Powstania przekroczyło wszelką wyobraźnię…
    Niemieckie szwadrony śmierci przetaczały się przez dzielnicę, idąc od zachodnich rogatek w kierunku Śródmieścia, „wycinały” wszystko, co żywe, burząc i paląc całą infrastrukturę.

    Rzezi Woli Niemcy dokonali na niewinnych ludziach, wyciągając ich z mieszkań całymi rodzinami. Byli wśród nich chorzy, dzieci i niemowlęta.
    Mordu dokonywano na podwórzach, większych placach, ulicach…, gdzie przy użyciu broni ręcznej, karabinów maszynowych ustawionych na podpórkach na ziemi, granatów, a nawet czołgu, z działa którego strzelano do ludzi przy ul. Wolskiej k/Elekcyjnej.

    Wybijano ludność cywilną dom po domu, ulica po ulicy… Dokonano tej zagłady w ciągu kilku dni, lecz apogeum zbrodni przypada na 5 i 6 sierpnia 1944 r. Po dokonaniu mordu palono domy. Było wiele przypadków, gdzie palono ludzi żywcem w podpalanych domach, nie pozwalając im ich opuścić.

    Części ludności zaplanowano inny rodzaj śmierci – pod przymusem tworząc z nich „żywe barykady” i „żywe tarcze” dla osłony żołnierzy niemieckich atakujących barykady powstańcze. Od 4 sierpnia Niemcy wprowadzili też do akcji bombowce nurkujące bombardujące bez przerwy dzielnicę.

    Wola zginęła – wymordowano w mękach jej ludność a domy spalono. Szacuje się, że zamordowano ok. 50.000 ludzi. Był to bezprzykładny akt ludobójstwa na bezbronnej ludności cywilnej. W ciągu kilku dni zamordowano tu ponad dwa razy tyle ludzi niż w Katyniu, Charkowie i Miednoje.

    Po wybuchu 1 sierpnia 1944 r. Powstania Warszawskiego pierwsze silne uderzenia zbrojne Niemców zostało skierowane na dwie zachodnie dzielnice Warszawy: Wolę i Ochotę. Niemcy chcieli zabezpieczyć trakt komunikacyjny dla wojska z zachodu do mostów na Wiśle, na Pragę i dalej na wschód.
    Nacierający Niemcy od pierwszych dni powstania realizowali rozkaz Hitlera i Himmlera, który nakazywał, że „każdego mieszkańca należy zabić, nie brać żadnych jeńców”. Dyrektywa ta była realizowana z całą bezwzględnością.
    Po wypieraniu powstańców z pozycji w zachodniej części Woli Niemcy natychmiast przystąpili do mordowania ludności cywilnej na zajętych terenach i podpalania domów, często razem z ludźmi. Po przybyciu w dniach 3-4 sierpnia 1944 r. do Warszawy niemieckich posiłków z rejonu Poznania działania niemieckie nasiliły się.

    5 sierpnia wojska niemieckie przystąpiły do generalnego szturmu na Wolę, pierwszą warszawską dzielnicę na swej drodze. Wobec miażdżącej przewagi nieprzyjaciela, dysponującego czołgami, artylerią, pociągiem pancernym i lotnictwem, powstańcy byli zmuszeni do wycofania się z części dzielnicy w kierunku wschodnim, w kierunku dzielnic centralnych.
    Na zdobytym przez Niemców terenie 5 sierpnia rozpoczęła się bezprzykładna masakra ludności cywilnej. Walec śmierci toczył się od zachodnich rubieży Woli wzdłuż ulic Wolskiej i Górczewskiej. Szwadrony śmierci zaopatrywane były ze specjalnych wozów pancernych w amunicję i zapasowe lufy do karabinów maszynowych. Masakrze przyglądał się ze stanowiska dowodzenia w pobliżu ul. Wolskiej i Syreny kat Woli gen. Heinz Reinefarth.

    reszta pod linkiem ;http://www.sppw1944.org/index.html?http://www.sppw1944.org/powstanie/wola_rzez.html

    Polubienie

  24. IO W RIO OTWARCIE – BIAŁO – CZERWONI (sic !!!)

    Polacy prezentowali się efektownie. Mężczyźni – ubrani w czerwone spodnie, niebieskie marynarki z orłem na piersi oraz biały podkoszulek, a panie – w kolorowych, zwiewnych, długich spódnicach i w białych bluzkach.

    Flaga Izraela – biały prostokąt z dwoma poziomymi niebieskimi pasami i umieszczoną na środku niebieską gwiazdą Dawida. Niebieski kolor jest dopuszczony wyłącznie jako „ciemny błękit”.

    czy konie to widzą ?

    …widzą,widzą…

    Polubienie

  25. 113 lat temu wybrano papieża – został nim Giuseppe kard. Sarto, patriarcha Wenecji. To św. Pius X

    Opublikowano Sierpień 7, 2016 by emjot

    piusx_.600px.jpg 1113 lat temu, 4 sierpnia 1903 roku, w siódmym głosowaniu Józef kard. Sarto został wybrany 256 następcą św. Piotra
    Józef Melchior (Giuseppe Melchiore) Sarto urodził się 2 lipca 1835 r. w Riese koło Wenecji jako drugi z dziesięciorga dzieci w ubogiej rodzinie miejskiego posłańca i szwaczki.

    Pomimo tych jakże skromnych początków Józef Melchior Sarto stał się jednym z najwybitniejszych papieży XX wieku, św. Piusem X.

    18 września 1858 r., w wieku 23 lat, — za specjalną dyspensą papieską, jako że brakowało mu ośmiu miesięcy do wieku wymaganego przez prawo kanoniczne,

    — Józef Sarto otrzymał święcenia kapłańskie i był księdzem parafialnym aż do listopada 1875 r., — kiedy to dzięki swoim wybitnym zdolnościom pasterskim i administracyjnym został mianowany kierownikiem duchowym seminarium i kanclerzem archidiecezji.

    Funkcje te sprawował do otrzymania sakry biskupiej w roku 1884.

    Przez 9 następnych lat był biskupem Mantui; później otrzymał biret kardynalski i został patriarchą Wenecji.

    Zajmując coraz wyższe stanowiska w hierarchii kościelnej, Józef Sarto zawsze pamiętał o najuboższych, rozdając jałmużnę i wielkodusznie pozostawiając sobie niewiele, albo zgoła nic z rzeczy materialnych.

    Często mawiał:

    — „Urodziłem się ubogi, żyłem w ubóstwie, i pragnę umrzeć w ubóstwie”.

    W 1903 r. zmarł papież Leon XIII i zwołane zostało konklawe, aby wybrać jego następcę.

    Wybór padł 4 sierpnia na kardynała Sarto, który jako 255. papież obrał imię Pius (‘pobożny’) — i motto Omnia instaurare in Christo — (‘Odnowić wszystko w Chrystusie’).

    Pius10_m.gif 2Aby zrealizować motto swego pontyfikatu, papież Pius X zachęcał wiernych do wielkiej pobożności Eucharystycznej oraz częstego przyjmowania Komunii św.;

    — obniżył także wiek, w którym dzieci miały po raz pierwszy przystępować do tego Sakramentu, do 7 lat.

    Oprócz zaangażowania w odnowę Eucharystyczną, Pius X walczył zawzięcie z modernizmem, — jednym z największych błędów, jakie wtedy zagrażały Kościołowi świętemu (i, dodajmy, nadal mu zagrażają).

    Jednym z narzędzi tej heroicznej walki była — Przysięga antymodernistyczna, — wyznanie wiary ogłoszone 1 września 1910 r. motu proprio „Sacrorum antistitum”,

    — jakie obowiązani byli składać wszyscy kandydaci do święceń wyższych, spowiednicy, kaznodzieje, proboszczowie, kanonicy, beneficjaci, przełożeni zakonni, profesorowie w seminariach i zakonach, urzędnicy kurii biskupiej, sądów kościelnych i kongregacji rzymskich.

    PopePiusX_m.jpg 3***

    Pius X zmarł 20 sierpnia 1914 r., w kilka miesięcy po wybuchu I wojny światowej, pogrążony w wielkim smutku z powodu olbrzymich nieszczęść, jakie wkrótce miała wycierpieć cała ludzkość.

    Przypomniano wówczas Jego słowa:

    — „Z radością oddałbym życie, aby oszczędzić moim biednym dzieciom tych straszliwych cierpień”.

    W 1954 r. został kanonizowany przez Ojca Świętego Piusa XII.

    Poprzedni kanonizowany papież, — św. Pius V, — został ogłoszony świętym w 1672 roku.

    2016.08.04

    Za; http://wieden1683.pl/news/113-lat-temu-wybrano-papieza-zostal-nim-giuseppe-kard-sarto-patriarcha-wenecji-sw-pius-x/

    Polubienie

  26. Jeszcze jeden niedzielny kwiatek, moze wart nawet osobnego miejsca na tym blogu 🙂

    FRANCUSKI POLITYK JEAN-LUC SCHAFFHAUSER BRONI POLSKI W EUROPARLAMENCIE. CIŚNIE NIEMCY I MÓWI PRAWDĘ O UNII EUROPEJSKIEJ

    Polubienie

  27. Dokąd Zmierzamy – [16] – Albin Siwak

    Chyba nie ma drugiego człowieka w Polsce, który mógłby się poszczycić tak zawrotną karierą! Albin Siwak, chłopak z Mazur (ale urodzony w Wołominie), ciężko raniony w pożodze wojennej, decyduje się na wyjazd do zrujnowanej stolicy, aby ją odbudować. Tam jako przodownik pracy zostaje doceniony i awansowany na brygadzistę. Będąc w sile wieku wstępuje do PZPR, gdzie szybko pnie się do góry, ustawiając komunistów po kątach. Sam głęboko wierzący, zawsze staje po stronie ludzi, broni praw pracowniczych. W końcu zostaje oddelegowany na placówkę dyplomatyczną w Libii. Dziwnym trafem zbiega się to z okresem przemian w Polsce. Transformacja czyni go człowiekiem niepożądanym wśród „elit”, a ludzie powoli zapominają…

    Dziś jednak powraca w wyjątkowej rozmowie z Piotrem Korczarowskim, gdzie ujawnia sekrety swego życiorysu i odkrywa jak to w tej „komunie” było naprawdę.

    Polubienie

  28. ad Kapsel #( wpis z tym smiejacym sie koniem)

    Rzeczywiscie cos w tym musi byc ,bo marynarki naszych sprtowcow wygladaja jakby byly uszyte z jakichs odpadow po innych uzytkownikach …..a kto jest tym „ïnnym” uzytkownikiem pokazuje ponizsze video!
    Nawiasem ,skoro kiedys obywatelka tego kraju reprezentowala Polske na jakims festiwalu ,to dlaczego nie moglibysmy skorzystac z tak cennych odpadow? Wyszlo taniej!

    http://www.jta.org/2016/08/07/news-opinion/world/lebanese-olympians-refuse-to-share-bus-with-israeli-delegation

    P.S. Panie admin ,czy nie moznaby przyporzadkowac numerow poszczegolnym wpisom? Byloby latwiej przy replice.

    Polubienie

  29. ad.Pugnus

    w takim razie co się stało z barwą biało-czerwona ?

    oto co znalazłem

    Rio 2016. Skandal polityczny na igrzyskach. „Co za wstyd!”

    Co za wstyd! Reprezentacja Izreala jest gotowa do wyjazdu na ceremonię otwarcia igrzysk na Maracanie. Wsiadamy do autobusu, który mieliśmy dzielić ze sportowcami z Libanu. Ale oni, gdy zdali sobie sprawę z naszej obecności, zażądali od kierowcy zamknięcia drzwi! – pisze na swojej stronie facebookowej Udi Gal, izraelski wioślarz. Doniósł on o skandalu, który miał miejsce w piątek. Liban i Izrael nie utrzymują stosunków dyplomatycznych, oficjalnie są w stanie wojny.

    Organizatorzy starali się znaleźć dla nas dodatkowe autobusy, ale ja nalegałem, by wsiąść do tego, który od początku mieliśmy dzielić ze sportowcami Libanu. Nie byliśmy mile widziani, bo nawet, gdy kierowca otworzył drzwi, to jeden z delegatów ich reprezentacji zablokował nam wejście. Organizatorzy próbowali też zapobiec skandalowi międzynarodowemu, ale ten incydent to wstyd! Nie potrafię opisać, tego co czuję – wścieka się Gal.

    Trzykrotny medalista mistrzostw świata denerwował się, że organizatorzy w ogóle dopuścili do takiej sytuacji. – Czy to nie jest przeciwieństwem wszystkiego, czym igrzyska powinny być? – pytał retorycznie.

    Ostatecznie na ceremonię na Maracanie reprezentacja Izraela dotarła innym środkiem transportu. Jednak Gal nie zostawił tej sprawy i kontynuował wątek w kolejnym wpisie. – Jestem wzruszony tym, jak wiele osób zainteresowało się tym wydarzeniem i wsparło sportowców Izraela. Ten wstydliwy incydent tylko nas zmotywował. Najważniejszy jest duch olimpijski, który będziemy chronić i z dumą się go trzymać – dodał.

    Z kolei w libańskich mediach za incydent obwinia się reprezentantów Izraela, którzy mieli prowokować delegację z drugiego kraju. – Było ponad 250 autobusów przygotowanych dla sportowców. Byłem zdziwiony, gdy już siedzieliśmy w swoim, a oni starali się wejść do naszego. Powiedziałem kierowcy, by zamknął drzwi, ale jeden z ich trenerów zablokował je. Dlatego użyłem siły, by nie dopuścić ich do wejścia do autobusu – tłumaczy Saleem a-Haj Nacoula, szef reprezentacji Libanu.

    całość tutaj

    http://www.sport.pl/rio2016/1,130063,20510336,rio-2016-skandal-polityczny-na-igrzyskach-co-za-wstyd.html

    Polubienie

  30. Rozmowa z Ewą Kurek

    Nie bierzmy przykładu z Żydów

    Nie bierzmy przykładu z Żydów
    REUTERS / FORUM

    Po siedemdziesięciu latach nieistnienia polskiego głosu w światowych mediach mamy do odrobienia ogromną pracę nad wizerunkiem Polski w świecie, zwłaszcza w aspekcie zafałszowanych faktów z okresu drugiej wojny światowej oraz stosunków polsko-żydowskich – mówi Ewa Kurek, specjalistka w dziedzinie stosunków polsko-żydowskich, w rozmowie z Romanem Motołą.

    W zagranicznych mediach sformułowania typu: polskie obozy koncentracyjne bądź polski antysemityzm pojawiają się tak często, że chyba to już nikogo nie zaskakuje. Prowokują one jednak pytanie: skąd bierze się zjawisko przypisywania nam najgorszych zbrodni i intencji? Jak staliśmy się dyżurnymi „żydożercami”?

    – Może na pozór zabrzmi to niezbyt logicznie, ale kandydatami na dyżurnych „żydożerców” staliśmy się w XIV wieku, kiedy Kazimierz Wielki sprowadził Żydów do Polski.

    Żydzi bowiem od dwóch i pół tysiąca lat gojów, którzy udzielali im gościny, zawsze nazywali Hamanami (od okrutnika Hamana z Księgi Estery, który chciał wymordować Żydów w Persji). Istnieją dowody na to, że w starożytności Hamanami byli goszczący Żydów Rzymianie, w średniowieczu Anglicy, ale od XIV wieku już przede wszystkim Polacy. W połowie XIX wieku Niemcy wymyślili pojęcie antysemityzmu. Żydzi przyjęli je za własne i od tamtego czasu narody, które udzieliły im gościny, zamiast Hamanami, nazywają antysemitami, bo to bardziej nowoczesne i zrozumiałe dla świata. Miano dyżurnych antysemitów przypadło nam, bo do drugiej wojny światowej Polska była znaczącym ośrodkiem żydowskiej diaspory. Przypisywanie Polakom antysemityzmu wynika zatem nie z naszej postawy na przestrzeni co najmniej siedmiuset lat, lecz z faktu, że jesteśmy gojami i gospodarzami ziemi, na której osiedlili się Żydzi.

    Na starożytną żydowską fantazję i tradycję nazywania goszczących ich narodów Hamanami‑antysemitami sto lat temu nałożyły się żądania Żydów polskich, aby odrodzone państwo polskie przyznało im autonomię narodową. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że reprezentanci ich organizacji stanęli przed marszałkiem Piłsudskim z takim roszczeniem już 12 listopada 1918 roku, a więc dzień po przejęciu przezeń władzy wojskowej. Piłsudski stanowczo odmówił. To samo uczynił później Sejm Rzeczypospolitej. W odmowie utworzenia państwa żydowskiego w państwie polskim wsparli Polaków zarówno prezydent Stanów Zjednoczonych Wilson, jak i premier Wielkiej Brytanii Lloyd George.

    Żydzi polscy autonomii na naszych ziemiach nie uzyskali, dlatego przez całe dwudziestolecie międzywojenne krzyczeli o strasznym polskim antysemityzmie i wypisywali o nas piramidalne głupoty. Potem przyszła wojna. Żydzi polscy wymarzoną autonomię żydowską zbudowali sobie w Polsce sami – pod auspicjami Niemców. Za powszechną współpracę i posłuszeństwo Niemcy odpłacili jednak polskim Żydom zagładą. Po wojnie trzeba było jakoś ukryć przed światem fakt, że getta były tak naprawdę żydowskimi autonomiami. Trzeba było także ukryć rolę Żydów w zagładzie własnego narodu.

    Ponieważ Polska w komunistycznej niewoli przez pół wieku w świecie zachodnim nie istniała, to znaczy nie miała w nim głosu, Żydzi wymyślili własną opowieść o zagładzie i starodawnym zwyczajem największe winy przypisali rzekomym antysemitom – Polakom. Chronili w ten sposób dobre imię Żydów europejskich i chronili Niemców. Do dziś wielu z nich nazywa antysemityzm niemiecki antysemityzmem subtelnym. Zupełnie, jak gdyby można było subtelnie mordować ludzi! Nie ma w tym wszystkim logiki. Ba, brak tu nawet zwykłej przyzwoitości. Nam, Polakom, pozostaje jedynie nie przejmować się zbytnio tymi kłamstwami. Walczyć z nimi i cierpliwie czekać, aż Żydzi odium antysemityzmu przerzucą na jakiś inny naród, który udzielił im gościny. W chwili obecnej najpoważniejszymi kandydatami na dyżurnych antysemitów są, moim zdaniem, Amerykanie.

    Czy to właśnie z wymienionych przez Panią powodów wzięły się przejawy wzajemnej niechęci?

    – Trudno w tym wypadku uogólniać i mówić o jakiejś generalnej wzajemnej niechęci. Niechęć od wieków istniała na pewno w sferze ekonomicznej. Żydzi byli zawsze agresywni ekonomicznie. W XIV wieku otrzymali od polskiego króla przywileje i osiedlili się w Krakowie, a sto lat później zasiedlili już cały krakowski rynek i okolice tak, że nie było gdzie rozbudować Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dlatego Jan Olbracht wygonił ich na Kazimierz.

    To była niechęć spowodowana rywalizacją, którą można dziś nazwać walką o miejsca pracy i przestrzeń życiową. Tak było przed wiekami, tak było sto lat temu i resztki tej niechęci tlą się jeszcze w Polsce do dziś.

    Niechęć polsko‑żydowska ma także naturę polityczną. Zrodziła się w roku 1772, gdy po pierwszym rozbiorze Żydzi polscy bramami tryumfalnymi, kwiatami i winem witali wkraczających na polskie ziemie Austriaków. Apogeum tej postawy przyniosła druga wojna światowa: najpierw rok 1939 i bramy triumfalne dla Sowietów, potem do roku 1941 żydowska współpraca z Sowietami przy wywózkach Polaków na Sybir i w roku 1944 Żydzi wkraczający z Armią Czerwoną do Polski i montujący tutaj aparat bolszewickiego terroru przy równoczesnym szkalowaniu Polaków w świecie zachodnim za rzekomy antysemityzm. Jednocześnie trzeba pamiętać, że przy tych wszystkich ekonomiczno‑politycznych uwarunkowaniach, wzajemna niechęć Polaków i Żydów w kontaktach międzyludzkich była i jest raczej sporadyczna. W skrócie ujęłabym to tak: mimo wszystkich zaszłości Polacy ciągną do Żydów, a Żydzi nie wyobrażają sobie świata bez Polaków. Widać to zwłaszcza za granicą, gdzie napotkany przypadkowo przez Żyda o polskich korzeniach Polak jest mu z reguły bratem, i na odwrót. Tak więc, można powiedzieć, że na szczęście ekonomia i polityka swoje, a życie pisze własne scenariusze.

    W szerokim obiegu funkcjonuje cała lista stereotypów mających określać charakter relacji polsko‑żydowskich. Powszechnie „wiadomo”, że Polacy w czasie drugiej wojny światowej gremialnie wydawali Żydów Niemcom, organizowali pogromy, obojętnie przyglądali się Holokaustowi, zagarniali żydowskie majątki, a już wcześniej marginalizowali i dyskryminowali ich właścicieli. Z drugiej strony, zakorzenił się mocno stereotyp tak zwanej żydokomuny. Które spośród takich utartych przekonań w świetle Pani badań uznać trzeba za szczególnie zakłamane, które zaś znajdują silne uzasadnienie w faktach?

    – Zdarzało się, że Polacy wydawali Żydów Niemcom. Żydzi także wydawali Niemcom zarówno Polaków, jak i Żydów. Kwestia na dziś to nie tyle udokumentowanie skali zjawiska, ile upowszechnianie wiedzy o nim. Szmalcownicy Polacy byli kryminalnym marginesem ściganym w czasie wojny prawem przez Polskie Państwo Podziemne, a po wojnie przez polskie sądy cywilne. Natomiast szmalcownicy żydowscy oraz Żydzi, którzy czynnie i masowo uczestniczyli w zagładzie własnego narodu, pozostali bezkarni. Do dziś żaden Żyd nie został osądzony przez żydowskie (izraelskie) sądy za dokonane na Żydach zbrodnie. Od zakończenia wojny Żydzi robią natomiast wszystko, żeby ukryć przed światem prawdę o zagładzie. Dlatego od dziesięcioleci mamy do czynienia z masową produkcją żydowskich kłamstw, które to zjawisko Norman Finkelstein określił mianem przedsiębiorstwa Holocaust.

    Żydowskie kłamstwa z natury rzeczy skoncentrowane są na Polakach, bo w Polsce przed wojną mieszkało najwięcej Żydów i to na tutejszych ziemiach Niemcy zbudowali komory gazowe.

    Jeśli zaś chodzi o tak zwaną żydokomunę, to trzeba pamiętać, iż zjawisko to powstało na przełomie XIX i XX wieku. Przed wojną Żydzi stanowili większość w polskiej partii komunistycznej, a po roku 1944 żydowscy komuniści byli w Polsce trzonem stalinowskich władz okupujących Polskę. Jednocześnie trzeba wziąć pod uwagę, że „żydokomunę” w Polsce stanowiło zaledwie kilka procent przedwojennej ludności żydowskiej.

    Polscy Żydzi w 85 procentach byli religijni. Dla wierzących komunizm był dziełem diabła, z którym religijny Żyd nie chciał mieć nic wspólnego. Dla religijnego Żyda syn lub córka, którzy poszli w komunizm, umierał i był po wsze czasy wyklęty. Tyle tylko, że religijni Żydzi polscy zostali w czasie drugiej wojny wymordowani przez „subtelnych” niemieckich antysemitów przy czynnym współudziale światłych żydowskich asymilatorów z żydowskiej policji oraz formacji pokrewnych. Żydzi‑komuniści natomiast czas zagłady przetrwali w Związku Sowieckim i w roku 1944 wkroczyli wraz z Armią Czerwoną do Polski. „Żydokomuna” jest więc faktem. Tyle tylko, że pojęcia tego nie wolno rozciągać na wszystkich polskich Żydów. Jest to zagadnienie, które wymagać będzie od polskich historyków szczegółowych badań w przyszłości, bowiem do roku 2015 był to temat zakazany.

    Czy podziela Pani pogląd, że deprecjonowanie Polski na arenie międzynarodowej za pomocą rozmaitych oskarżeń ma na celu wyłudzenie odszkodowań za żydowskie mienie pozostawione w okupowanej Polsce na rzecz nie faktycznych spadkobierców, a zupełnie nieuprawnionych organizacji roszczeniowych?

    – Myślę, że rzeczywiście jest to w pewnym sensie tak zwana pedagogika wstydu, czyli próba wychowania zawstydzonych Polaków, którzy po to, aby zmyć jakieś wmówione im winy, w ramach zadośćuczynienia oddadzą Żydom przysłowiową ostatnią kapotę. Tyle tylko, że my nie mamy się czego wstydzić i musimy wiedzieć, że – według źródeł historycznych – nasi ojcowie i dziadowie w czasie wojny zachowali się znakomicie.

    Należy więc puszczać mimo uszu ten cały rejwach i robić swoje. Państwo polskie nie wywołało drugiej wojny światowej, nie rzucało bomb na żydowskie domy i nie paliło żydowskich dzielnic. Robili to Niemcy i Sowieci.

    Państwo polskie do dziś nie otrzymało rekompensat od Rosjan i Niemców. Jeśli otrzyma takie rekompensaty, dziesięć procent na pewno wypłaci Żydom, bo co dziesiąty obywatel II Rzeczypospolitej był Żydem. Jeśli odszkodowań od Niemców i Rosjan nie otrzymamy, Żydzi muszą poprzestać na żądaniach, których my nigdy nie zrealizujemy. Problem roszczeń tkwi zatem w nas. To my – obywatele i władze Rzeczypospolitej – mamy stać na straży prawa i logiki. A Żydzi? Żydzi od tysiącleci dużo krzyczą. Często wykrzykują różne głupstwa. Nie zmienimy ich natury.

    Autor wydanej niedawno książki zatytułowanej Geniusz Żydów na polski rozum zachęca nas, Polaków, do wzięcia przykładu z głównych bohaterów tej publikacji w rozmaitych przejawach naszego życia indywidualnego i zbiorowego. Celem ma być podniesienie na wyższy poziom pozycji Polski w świecie. Czy podziela Pani ten pogląd sformułowany przez Krzysztofa Kłopotowskiego?

    – Zgadzam się, że po siedemdziesięciu latach nieistnienia polskiego głosu w światowych mediach mamy do odrobienia ogromną pracę nad wizerunkiem Polski w świecie. Również nad wizerunkiem Polski w aspekcie zafałszowanych faktów z drugiej wojny światowej oraz stosunków polsko‑żydowskich.

    Na pewno jednak nie bierzmy przykładu z Żydów w przestrzeni politycznej, bo Żydzi głowy do polityki nie mają. Od dwóch tysięcy lat tułają się po cudzych ziemiach, a współczesny Izrael istnieje tylko dzięki finansowemu wsparciu Stanów Zjednoczonych i nie wszyscy Żydzi chcą mieszkać w swojej ojczyźnie. Geniuszami politycznymi jesteśmy my, Polacy, bo od ponad tysiąca lat tkwimy między Niemcami i Rosją. To my odbudowaliśmy państwo polskie po stu dwudziestu trzech latach niewoli i my w latach 1939–1945 zbudowaliśmy Polskie Państwo Podziemne. Polski geniusz rozumieli doskonale Żydzi, którzy od nas uczyli się polityki.

    Jeśli chodzi o żydowski geniusz ekonomiczny, to także jest to przykład wątpliwy. Żydowskie fortuny wyrosły w Polsce w wiekach XIV–XVIII na bezwzględnym ściąganiu przez elity obrzydliwie wysokich podatków od żydowskich drobnych handlarzy i rzemieślników, co doprowadziło całe rzesze ludzi do skrajnej biedy. Ten sam manewr ekonomiczny elity żydowskie powtórzyły w warszawskim getcie w latach 1939–1942, obkładając podatkiem chleb. Skutkiem tego biedni Żydzi umierali z głodu na warszawskich ulicach, a żydowscy urzędnicy i policjanci balowali w pobliskich knajpach. Tradycyjny fiskalizm żydowski jest nieludzki i okrutny. Nie bierzmy zatem przykładu z Żydów.

    Zresztą geniusz polski również w sferze ekonomicznej góruje nad geniuszem żydowskim. Przez ponad tysiąc lat istnienia państwa polskiego nasi rządzący – poza nielicznymi krótkotrwałymi wyjątkami – starali się służyć wszystkim obywatelom. W Polsce nigdy nie wyrosły fortuny równe fortunom żydowskim, polscy królowie mieszkali w skromnych pałacach, dom Piłsudskiego w Sulejówku trudno nawet nazwać dworkiem – ale też żaden Polak w Polsce nigdy nie umierał z głodu. I niech już tak zostanie na wieki. Nie bierzmy przykładu z genialnych – zdaniem Krzysztofa Kłopotowskiego – Żydów.

    Dziękuję za rozmowę.

    Autorka, doktor historii, od dawna zajmuje się wspólnymi dziejami dwóch nacji tak bardzo od siebie nawzajem cywilizacyjnie odległych. Niestety, rzetelne ustalenia zbyt często stoją w sprzeczności z oficjalną wersją relacji polsko-żydowskich. Dlatego, mimo iż – ogólnie rzecz biorąc – publikacje o tej tematyce są mocno rozpowszechnione, prace Ewy Kurek zaliczyć trzeba raczej do sfery „drugiego obiegu”.

    Bazując głównie na źródłach żydowskich, autorka wytrąca z rąk dyżurny „argument” antysemityzmu potencjalnym adwersarzom. Opisuje historyczne i społeczne źródła antagonizmów, które zaczęły narastać ze szczególną siłą w okresie zaborów. Wtedy po raz pierwszy okazało się, że wolność Rzeczypospolitej wcale nie jest wspólnym celem dążeń żyjących przecież od tak dawna po sąsiedzku Polaków i Żydów.

    Ewa Kurek oddaje też sprawiedliwość tym nielicznym przedstawicielom społeczności żydowskiej, którzy z bronią w ręku stawali w imię wspólnego państwa. Udowadnia, że przypisywanie Polakom jak najgorszych czynów i intencji podczas niemieckiej okupacji może mieć źródło w chęci odwrócenia uwagi od haniebnej roli Judenratów w zagładzie własnych rodaków. Prostuje również utrwalony powszechnie nieprawdziwy stereotyp gett jako miejsc powstałych z inspiracji Niemców.

    RoM

    Tekst ukazał się pierwotnie w 48. numerze magazynu „Polonia Christiana”

    Polubienie

  31. Kontynuujac refleksje nad Olimpiada….Niemilym zgrzytem otwarcia byl niespodziewany aplauz jakim publika przywitala reprezentacje Palestyny! No ,juz ktos tam odpowiedzialny za otwarcie ,bedzie musial za to slono zaplacic! A wystarczylo tylko umiescic na trybunach z 10 tys. platnych ktiorzy wygwizdali by albo wybuczeli wejscie Palestynczykow na stadion!Co za brak inwencji!
    Skandalom z repr. Izraela nie koniec. Po incydencie z autobusem Libanczykow okazalo sie ,ze pewna judoka z Iranu odmowila walki z reprezentaka Izraela.Oczywiscie zostala zdyskwalifikowana i w glorii chwaly wraca do swojego kraju ,jakby conajmniej zdobyla zloty medal.Utrzymujac sie w temacie pewne spostrzezenie…. otoz 4l ta temu w Londynie na zawodach gimnastycznych kamery byly tak ustawione ,ze jakakolwiek bylaby perspektywa obrazu to zawsze gdzies w tle widac bylo flage ….Izraela! Wczoraj na podobnych zawodach na prozno wypatrywalem bialej flagi z poziomymi paskami i znana gwiazda w srodku…znowu kompromitacja gospodarzy!
    Okazalo sie tez ,ze nie tylko nachodzcy cierpia na obrzek jader.Pewien marokanski bokser ,jeszcze sie dobrze w wiosce olimpijskiej nie rozgoscil a juz zgwalcil nawet dwie pokojowki!Podobnie Murzyn z Namibii! Media sa powsciagliwe w komentarach a przeciez powinny obarczyc za to wina ..gospodarzy za to ,ze sprzataczki w wiosce olimpijskiej sa zbyt seksowne!

    Polubienie

  32. Prokurator zainteresował się kardynałem ostrzegającym przed homoseksualistami i gender. Stanie przed sądem?

    Po tym, jak kardynał Walencji ks. Antonio Cañizares stwierdził, że „gender” to „najbardziej podstępna ideologia w historii ludzkości” i ostrzegł przed zakusami „imperium gejowskiego,” prokuratura wszczęła śledztwo z powodu szerzenia „mowy nienawiści.” To reakcja na skargę Hiszpańskiej Sieci Pomocy dla Uchodźców.

    Rodzina jest dzisiaj nękana wieloma poważnymi zagrożeniami (..) Mamy ustawodawstwo uderzające w rodzinę i działania podejmowane przez siły polityczne oraz społeczne z udziałem ruchów imperium gejowskiego. Szerzą się koncepcje radykalnego feminizmu i najbardziej podstępna ze wszystkich teoria gender – mówił były prefekt watykańskiej Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów podczas homilii wygłoszonej w rocznicę objawień fatimskich 13 maja br.

    Read more: http://www.pch24.pl/prokurator-zainteresowal-sie-kardynalem-ostrzegajacym-przed-homoseksualistami-i-gender–stanie-przed-sadem-,43902,i.html#ixzz4GxEJLBqf

    Sąd: pracownik drukarni odmówił wykonania usługi dla fundacji LGBT

    Sąd uznał, że pracownik drukarni odmawiając wykonania tzw. roll up’u z grafiką Fundacji LGBT Business Forum popełnił wykroczenie. Wskutek skutecznie wniesionego sprzeciwu przygotowanego przez prawników Ordo Iuris, wyrok ten utracił moc.

    Pracownik jednej z drukarni odmówił wykonania roll up’u z grafiki otrzymanej od Fundacji LGBT Business Forum. W mailu napisał „Nie przyczyniamy się do promocji ruchów LGBT naszą pracą”.
    Z uwagi na brak możliwości polubownego rozwiązania sporu Fundacja złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia wykroczenia, a następnie samodzielny wniosek o ukaranie.
    Sąd Rejonowy dla Łodzi Widzewa uznał odmowę pracownika drukarni za wykroczenie z art. 138 Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym jeżeli podmiot zawodowo zajmujący się świadczeniem usług umyślnie i bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, to podlega karze grzywny. Sąd nakazał jednocześnie pracownikowi zapłatę grzywny w wysokości 200 zł.

    http://www.rp.pl/Prawo-karne/307269961-Sad-pracownik-drukarni-odmowil-wykonania-uslugi-dla-fundacji-LGBT.html#ap-2

    Polubienie

Dodaj komentarz